Witam i ja.
U nas o dziwo święta całkiem sympatyczne. Nie licząc kilku incydentów. Wigilia u nas. Młody oczarowany prezentami. Z boby car nie złazi. Nawet obiad chce na nim jeść
Oczywiście wkurw na teściową też był (no nie mogło być inaczej) Pytała co kupić młodemu, powiedzieliśmy, że sanki. I kupiła - laptop (nawiasem mówiąc dla dzieci powyżej 5 roku życia) No mina K nie do opisania. Do tego jeszcze kilka literek nie działało a to na gry tylko było więc K po świętach odwiózł do Biedronki. Oddali kasę teściowa paragonu już nie miała i nie mogli wziąć na gwarancję.
Więc lada moment Szymek dostanie jeszcze jeden prezent gwiazdkowy, lekko spóźniony. Już zamówiliśmy sanki.
My prezentów nie dostaliśmy i sobie też nic nie kupowaliśmy. Wyznajemy zasadę, że teraz prezenty dzieciom tylko kupujemy.
Po kolacji poszłam z siostrą na Pasterkę, wesoło nam było bo żeśmy butelkę winka sobie wcześniej strzeliły
No ale w końcu to radosne święta
Brakowało tylko śniegu to zapewne byśmy poszły pozjeżdżać z górki bo blisko mamy
W pierwszy dzień świąt u wujka K byliśmy, a drugiego u teściów, więc jak się domyślacie mam lekki nadmiar teściowej. Teścia zresztą też. Powalił mnie tekstem do teściowej po wyjściu wujka K: "naprosiłaś chołoty to teraz sobie sprzątaj". I poszedł spać.
Że nie wspomnę jak intensywnie i na siłę "bawił sie" z Szymkiem. Zmuszał go do pewnych zabaw, a jak się postawiłam to się obraził. No ale przecież nie będę patrzeć jak młody się wije u niego na rękach bo on chce go trzymać i już.
Albo jak kazał mu pić gruszczankę ze swojej szklanki. Już nawet nie chodzi tylko o wymianę płynów (bleeeee) ale o fakt, że te szklanki mamy cienkie i Szymek mógłby ją zwyczajnie ugryźć.
Alijenka dobre te ściereczki
No mocno pomysłowe, nie ma co.
Aronia - sok z aronii bardzo zdrowy jest :-)
Muńka, MsMickey powidziwiam za tę fascynację Hobbitem. Ja bym nie dała rady. Na władcy pierścienia ryczałam ze śmiechu jak popitalali na boso po śniegu
No jakoś moja wyobraźnia tego nie ogarnia.
A propos bosych stóp - młodemu znów się "cejrowski" załączył. W pierwszy dzień świąt, na szczęście już po powrocie do domu. Ale drugiego dnia u teściów już śmigał u nich też na boso.
No nie idzie go przekonać do posiadania czegoś na stopach. No chyba, że idziemy na dwór, to łaskawie da sobie skarpetki/rajstopy i buty założyć.
josie ale bym wszamała sushi!!!!!!
Szymek nie ma problemu z siedzeniem u kogoś na kolanach. Nie żeby jakoś specjalnie to uwielbiał i jak nie chce to się wykręci, ale jak chce to siedzi.
Przytulać nigdy się nie lubił, dopiero od jakiegoś miesiąca zaczął pokazywać mi i K jak to nas kocha. Czasami potrafi też biec z drugiego kąta pokoju z rozłożonymi rączkami i wiadomo, że zafunduje wtedy misiaczka
Z innych osób to do chrzestnej i mojej siostry tylko się przytula.
Na rękach to lubi być noszony, więc każdemu się "odda"