Kochane, czy tylko ja tak sie cackam z Peterem? Moja mama robiła wczoraj sniadanie wielkanocne na 10.00 dla 12 osób (z nami 15). Ale ok. 10.00 to pora drzemki małego, wiec przeprosilismy mamę, ze nie bedziemy na 10.00, tylko po drzemce małego. Oczywiscie mama wyluzowana i wyrozumiała, podobnie jak cala rodzina, wiec dla wszystkich było to ok. Tzn. sniadanie zaczeło sie o tej 10.00, a my dojechalismy ok. południa. Nie chcielismy zabierać małego tam na 10.00, bo zaczał by tak marudzic (pora drzemki), byłaby masakra...poza tym prawdopodobnie nie usnąłby tam (wielokrotnie probowalismy i musiało sie skonczyc spacerem, bo nie był w stanie usnąć w domu-oczywiscie moja mama udostepnia nam sypialnie).
Napiszcie jak jest u Was. Tez taka za przeproszeniem pierdelencja, jesli chodzi o dzieciaki??? Tez przekładacie wizyty u znajomych ze wzgledu na drzemke dzieci, czy nie przejmujecie sie tym???
Nasz mały ma starszne problemy z zasypianiem...w domu tez zasypia w dzien np. przez 40min mimo, ze wyglada na bardzo zmeczonego. Dlatego przyjezdzamy do kogos z wizytą po drzemce i wyjezdzamy przed kolejną. Nie jest mozliwa w przypadku Petera taka sytuacja, jak np. na spotkaniu z MsMickey i Munką, ze kochana Gabi usnęła Munce na rekach jak gadałysmy sobie w kuchni, po czym została odłozona na materacyk i sobie spała...
Czy tylko my przejmujemy sie tak tymi drzemkami?