Hej baby,
nadrobiłam Was pobieżnie, za co przepraszam, ale w weekend nie byłam ani minuty na kompie. A teraz muszę się zaraz zabrać za przygotowanie oferty do wysyłki, bo musi być gotowa na 9.
Ja przechodzę kryzys i wiem, że w dużej mierze to moja zasługa, bo za dużo na siebie wzięłam. Dieta, fitness, nieprzespane dnoce...I jeszcze usilnie staram się nie wypaść z obiegu życia towarzyskiego spotykając się regularnie ze znajomymi i zastanawiając, kogo teraz powinniśmy zaprosić, bo to nasza kolej itp.
W ten weekend był u nas syn mojej kuzynki. Chciałam dobrze dla niego, dla Kornela. Chłopaki mieli frajdę, w końcu są ferie. Niby nic takiego, bo Maks już duży, 12 lat, ale wiecie jak to jest - dzieciaki trzeba nakarmić, ciągle coś chcą, zorganizować czas, pilnować żeby za bardzo nie rozrabiali. No i efekt jest taki, że znowu jestem totalnie zmęczona
W dodatku mały od dobrego tygodnia daje do wiwatu - budzi się w nocy z irytująco głośnym płaczem i po kilka razy wisi na cycku. M. wciąż deklaruje gotowość do przejęcia nocnego wstawania, ale ja nie potrafię po prostu podjąć decyzji, żeby zrezygnować już z nocnego karmienia UU (jeśli przestanę w nocy, to zostanie mi tylko raz w ciągu dnia i to już będzie pewnie początek końca).
Do tego starszak jest mega zbuntowany, trudny, tracę przy nim nerwy. No i to gotowanie - moja dieta wymaga przygotowywania wszystkich posiłków, żebym nie rzucała się w wyniku głodu na byle co, a to zajmuje mi pół wieczora.
Pozytyw jest taki, że mam już 2,1 kg na minusie
Generalnie chodzę spięta, wnerwiona, i jak jeszcze wchodzę na BB i widzę że mam do nadrobienia 5 stron, to przelewa się czara goryczy, bo nawet dla Was nie mam czasu
No to sobie posmęciłam z samego rana
PS.
Rysica jakie apetyczne zdjęcie w avatarku
Muńka Twoja nowa fotka równie urocza