Hej Dziewczynki!!! :-)
Iwon, dzięki wielkie za wywołanie do tablicy...
czytałam Was najrzadziej co drugi dzień, ale czasu brak...
W czwartek i piątek musiałam jechać do Płocka na 2-dniowe szkolenie i odchorowałam to nieźle. Tzn. noce były fatalne - mały budził się co godzina (chodził spać jak Gosia MsMickey - po 22.00...), a ja musiałam wstawać po 5.00, zeby dotrzec do Płocka przed szkoleniem, szkolenie do 16-17 i pożniej jeszcze 2 godzinna podróż do domu...czyli nieprzespane noce, 4 godziny jazdy samochodem w czw i pt + siedzenie x godzin na szkoleniu (fakt faktem bardzo ciekawym...). Wracałam do domu meeeeega zmeczona (niemalże spałam za kierownicą) z gigantycznym bólem głowy i w czwartek i piątek...po powrocie w piątek aż się popłakałam...ten ból niesamowity (chyba ze zmeczenia) i jeszcze wyrzuty sumienia, ze zostawiłam małego, choc on z tatą, ale przykro było mi, ze nie ma mnie z nimi...
A w sobote do teściów 200km znowu...
Niedziela juz w domu, ale z gigantycznym bólem gardła. Dziś juz lepiej, ale za to mały przeziębiony....wezwałam lekarza...na szczescie osłuchowo ok...tylko katarek, wiec masc majerankowa, pulmex itp.
Trudno mi sobie wyobrazic powrót do pracy przy tak kiepsko przesypianych nocach przez małego...bierzemy go do łózka, bo wtedy jest spokojniejszy, ale z drugiej strony nie chce go przyzwyczajać...kurcze, jeszcze przed urodzeniem małego miała takie twardy zasady, ze tego czy tamtego nigdy nie zrobie (m.in. te spanie z dzieckiem) a tu proszę bardzo...załamka...poza tym mam coraz wieksze poczucie winy, ze zostawię małego za miesiąc....mam nadzieję, że przynajmniej niania okaże się tak jak u Pamki fantastyczna i troche lżej mi będzie...
Z moim nerkami jednak średnio...w czwartek nefrolog, bo usg wyszło kiepsko...chyba nic strasznego...oby dali jakies leki i już...
A jeśli chodzi o Piotrusia to w końcu zaczał przybierać po miesiącu nieprzbierania i dziś ważyl 8050. Spi bardzo kiepsko. Jemy słoiczki, ale nigdy nie został zjedzony cały...tak połowa/2/3 maks. + gluten (kasza manna). na razie alergii brak.
Iwon, proszę mi tutaj nie wpadać w żadne depresje!!! To pewnie pogoda, przesilenie! Żalić się możesz tutaj nonstop! Będziemy wspierać!
Msmickey, zdrówka dla Gosi!!! No i ciekawe to co napisałaś o tym zachodzeniu w ciązę po cesarce, ze niby nie ma tragedii, gdyby nawet teraz się to stało. Rozumiem, ze ten lekarz rzeczywiscie taki sensowny, tak? kurcze, moze i ja się do niego przejdę...podesłałabyś namiary na pv?
Muńka, fajnie, że już wróciłaś! Powodzenia z zebraniem siusiu
z woreczków nie korzystałam, ale u chłopców jest chyba łatwiej zebrać mocz
Młodak, oby kran udało się szybko załatwić i trzymam kciuki za zdrowie męza!
Kamilka, fajnie, ze wróciłaś! Jak nereczka Milana?
Nanu, wiesz, ze my jak zwykle kciuki...wieści od Ciebie cieszą baaaaardzo!
Już nie pamiętam, co jeszcze komu, ale za wszystkie trzymam kciuki bo już się trochę do Was przywiązałam...
Uciekam, bo mały sie obudził...zajrzę jeszcze dzis