Tak piszecie o tych sąsiadach to ja napiszę, że my przez naszego teraz mamy takie problemy, ze sie zyc odechciewa:-( przez Niego jestem klebkiem nerwow, płaczę co po chwilę ale na chwile obecna nie mozemy nic zrobić, trzeba czekac do 15 maja az sie wszystko wyjaśni, a serce boli jak nie wiem bo czlowiek nic nie zrobil a wyszla afera taka, ze szkoda gadać
I to wcale nie sasiedzi co mieszkaja obok nas jedni czy drudzy tylko idiota z naprzeciwka, ktoremu raz na rok sie cześć powiedziało.
Nie rozumiem niektorych ludzi, po prostu nie rozumiem, jak dobrze mi sie tutaj mieszkało tak teraz Angoli nie znoszę
wiem, ze patrzę przez pryzmat jednego czlowieka ale uwierzcie, ze narobil nam niezlego "syfu" i teraz my mamy problem i nie wiemy jeszcze jak sie skonczy chociaz ja mam ogromna nadzieje, ze wyjdzie na nasze, po prostu nie ma innej opcji. A gość tego pożaluje na pewno, ja mu nie odpuszczę i chocbym miala po sadach sie wloczyc i tam urodzić to dopnę swojego.
Co do męża to gdyby Go teraz nie bylo ze mna to nie wiem co bym zrobila
:-( klocimy sie i to czesto, nie ukrywam ale dopiero ta sprawa uswiadomila nas a zwlaszcza mnie, ze nie mielismy do tej pory problemow, ze dopiero teraz go mamy i musimy trzymac sie razem, przetrwac to razem, wspierac się itp. Niekiedy musi dojść do tragedii, zeby sie czlowiek przekonal jak kocha drugiego
zawsze wiedzialam ze Go kocham ale dopiero teraz wiem to jeszcze bardziej.
Kurcze musimy jakos ten okres przetrwac i walczyc o swoje a jest mi naprawde ciezko, martwie sie o Malego bo naprawde sie stresuje, denerwuje, malo jem, malo spię i momentami nie wiem jak sie nazywam
trzymam sie bo jest Kuba ale jakby Go nie bylo to nie wiem co by sie ze mna działo...blagam trzymajcie kciuki, ja sie po prostu modle kazdego dnia.........