witam w nowym roku :-)
u mnie sylwester byl ciezki, w pracy do 19,a od 20 impreza.. o 2 rano kregoslup nie dawal rady ,ale posiedzialam do 4. impreza byla na wsi w ktoryej teraz mieszkam z mezem ( mieszkam na niej tylko w weekendy) re:-)szte u mamy w poznaniu siedze
moj maz o godz 24 poszedl gdzies nie wiadomo gdzie i juz nie wrocil... szukalo go 20osob, w koloo sali ,po wsi , obok jest stara zwirownia,juz zalesiona, i latalam po niej w sandalkach bez rajstop w sniegu po kostki zeby go znalesc...dzwonie do domu,tesciu mowi ze go nie ma... okazalo sie ze za sala jest studnia,ktora nie jest zabezpieczona,tez go tam nie bylo. w koncu dalam sobie spokoj, stwierdzilam ze jak gdzies zamarznie to bede miec jeden problem mniej z glowy... wracam do domu po 4. a on spi w naszym pokoju...nikt z tesciow nie byl na tyle inteligentny aby do mnie zadzwonic albo isc 50m dalej i mi powiedziec ze jest w domu i ze mam go nie szukac...
maz wstaje rano,i pyta mi sie o ktorej wrocilismy
film mu sie urwal po 12.