reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

czerwcowe ploteczki :D

My urodziny dla Dusi robilismy pierwsze 7-go dla rodziny i 2tyg. temu dla kolezanek.
Duzo u nas ostatniuo sie dzialo..nie za barodz wesolo bylo, wiec ni ma co opowiadac. ..
Odzyskalam swojego lapka i postaram sie teraz byc czesciej:)
poki co zmykam do sklepu i do parku z dziecmi, jak wroce uspie Gracusia i zrzuce fotki z aparatu:-)
 
reklama
Ja tez fotki to zrzucam chyba rok:-D, jakoś weny nigdy do tego nie mam, ale musze trochę porządków na dysku zrobic to wtedy moge seriami Was zasypywac.

U nas leje od rana a ja zaczynam urlop od pn:-)
 
U nas dziś zakończenie roku szkolnego. Mam już drugoklasistę i do tego wzorowego ucznia :-) Łezka się w oku kręci, ze to tak szybko pierwsza klasa minęła, że pani która pomagała dzieciakom w klasie juz nie będzie z nimi w II klasie.
Bylismy u znajomych na działce, na lodach, a wieczorem Wojtek mial jeszcze jedną atrakcję, bo koło naszego domu przejeżdżała tzw. "masa krytyczna" - tłumy ludzi na rowerach manifestujących rowerowe korzystanie z miasta. Od roku obiecywałam Wojtkowi, że kawałek pojedziemy i dzis sie udało. Tempo zarzucił szybkie i kilka ładnych km pojechaliśmy. :-) A to atrakcja, bo masa rowerów, bo po ulicy i czasem na czerwonym świetle itd.
A wczoraj było u Stasia w przedszkolu małe przyjęcie na koniec roku. Tez było fajnie, dzieciaki biegały po ogrodzie a rodzice na pogaduchach. ;-)
 
Ale tu pusto.
Ja na Mazurach. Lato na całego się zrobiło, bo początek (weekend) to był taki zimny, że zastanawialiśmy się czy w piecu palić.
Marcin w Warszawie, do dziś byłam z mamą, a dziś mama z Wojtkiem wróciła do Warszawy. Wojtek ma już od dziś aparat ortodontyczny. Lekarka mówiła, żeby wprowadzać go bardzo stopniowo, po pół godziny, najpierw w dzień, a dopiero potem w nocy.
Tak więc chwilowo mam tylko dwójkę (plus jamnika teściów pod opieką). Staś nudzi się bez Wojtka i tęskni za nim. Zachowuje się jak zwierzątko stadne, które zgubiło swoje stadko ;-). Mysz łobuzuje strasznie. Robi wszystko czego jej nie wolno począwszy od wyjadania cukru z cukiernicy. :-D Do tego odpieluchowuję ją, więc mam co robić.
W piątek wszyscy tu zjeżdżąją. Dnie mijają podobnie i leniwie mimo zamieszania przy dzieciach. To lubię. :-)

W poniedziałek Marcin odebrał klucze do dolnego mieszkania :-)
 
Hej, wpadam tylko na chwilkę. składam spóźnione życzenia urodzinowe dla naszych najukochańszych dzieci.
Niestety nie dane mi tu zaglądać. W moim życiu same zmiany. i ciągle pod górę. Małżeństwo się rozpada. Jesteśmy ze sobą tylko dla dzieci. Nie rozmawiamy ze sobą,kłócimy się na okrągło. W chwili obecnej pojechali na plac zabaw, więc mam chwilę na ogarnięcie życia.ON Zajmuje się tylko dziećmi. I wszystko robi mi na złość. Przychodzę z pracy, wszystko porozwalane, burdel na kółkach. tak więc wszystko na mojej głowie. Ola kiepsko to znosi. Nie rozumie co się dzieje. Stała się zalękniona i chyba zagubiona. Ja zmieniłam pracę. Niestety redukcja stanowisk pracy. Nie zwolnili mnie, tylko przesunęli do innego oddziału. A tu masakra. Nie śpie po nocach, żyć mi się nie chce. Pracuje bo muszę to wszystko otrzymać i tyle. Znowu chudnę. Powoli przechodzę do rozmiaru 40. tata mój w coraz gorszym stanie. Zaczyna zapominać gdzie jest i co robi. Chodzi jak pijany. Perlak znowu się odrodził. Czeka go kolejna operacja 4. Jestem już po 1 pogrzebie we worek 2. Pierwsza to babcia, drugi to mój chrzestny. 53 lata rak. jestem totalnie zagubiona i nie wiem jak ogarnąć życie. Niedługo mam urlop, to będę sama odmalowywać duży pokój. Kuchnię niestety będa musieli zrobić fachowcy. Trzeba skrobać sufit a tego niestety już nie zrobię. Próbuje sobie poukładać jakoś życie,jednak to nie jest łatwe. Żyje tylko dla dziewczynek, bo reszta jest o kant dupy. I gdyby nie one, dawno bym już go pogoniła. Nie chcę,żeby wychowywały sie bez ojca. Zresztą niema mi tak naprawde kto pomóc. Więc póki co musze godzić się na taki układ. Zresztą mieszkanie w którym mieszkamy też jest jego i on się stąd nie wyprowadzi. a mnie nie stać żeby się stąd zabrać z dziewczynkami. I tak więc tkwimy w tym chorym układzie. I to tyle. jak się jakoś pozbieram zajrzę. Trzymajcie się ciepło. mam nadzieje, że chociaż u was jest lepiej.
 
Fredziu kochana nie wiem co napisać bo tak naprawdę to dla mnie jest to szok. Z całego serca ci współczuje i przesyłane ci same pozytywne myśli wreszcie musi być dobrze!

U mnie urlop dobiegł końca wszyscy się rozjechali i zostałam sama w domu. Narazie upajam się cisza a wieczorem pewnie będzie mi już pusto i smutno. Wojciech pojechał z tata na polkolonie do Warszawy, moja przyjaciółka z która spedzalam urlop tez już pojechała do domu.
A urlop uznaje za udany i pogoda dopisała i odpoczelam i ognisko zrobiliśmy dla całej ekipy z pracy i eghhh tyle się działo.
 
ciąg dalszy nieszczęść..... Adamowi upadło rusztowanie na rękę. Jest w szpitalu z rozwaloną ręką. Czeka na operację,rana jest zbyt głęboka i prawdopodobnie ma zerwane ścięgna.
 
Operacja trwsla 3,5 godz. Misl robiona rekonstrukcje sciegcien i reki. Masakra. Poki co jest w domu. Teraz czekamy na rehabilitacje.
 
reklama
Fredzia, tak smutno czytać, ze jest tak źle :-( Przesyłam Ci moc ciepłych myśli i mocno trzymam kciuki.

U nas weekend jak zwykle był aktywny. Byli tu moi rodzice i Marcin. W niedzielę pływaliśmy na naszej regatowej łódce. Wojtek i Staś też. Pierwszy raz bez strachu, z zaciekawieniem, a Wojtek też z balastowaniem na burcie :-)
Od poniedziałku jestem sama. Dzieci raz lepiej raz gorzej. Ostatnio bardziej dokazują. Do tego Marysia zasypia dopiero o 21.30 (położona do łóżeczka po 20.00). Nie chce jej się spać, fika, wyciszyć się nie może. A mój wolny wieczór skraca się bardzo.
Pogoda piękna, letnia - codziennie słońce. Teraz zaczęło padać, ale plus tego jest taki, że ogródek się podlewa :-)
Jakieś choróbsko mi się przyplątało, nie wiem skąd. Katar i okropna chrypa. Która najlepiej byłoby leczyć nie mówieniem. Tylko jak to zrobić mając pod opieką trójkę dzieci ;-)
W weekend przyjeżdżają rodzice i Marcin, a po weekendzie ja wracam do Warszawy do pracy.
 
Do góry