Nieśmiało witamy się w czerwcowym wątku
30.08 - om
30.09 - beta 96
02.10 - beta 183
7.10 - beta 1000
Ostatnia beta zrobiona z głupoty dla spokoju ducha, żeby sprawdzić, czy w ogóle rośnie, bo pierwsze wyniki niepokoiły mocno niskimi liczbami, kiedy w porównaniu do poprzedniej ciąży, tam były one dużo wyższe na początku (teraz już wiemy czemu i że aktualnie ciążę wyczułam zwyczajnie dużo wcześniej niż pierwszą)
Z om termin wypada na 6 czerwca. Z dzisiejszego usg wypada nam jednak nieco później - 16 czerwca. Dzisiaj pierwsza wizyta u lekarza i pęcherzyk wskazuje na 5+4 a nie jak om - 7+0. Zobaczymy za dwa tygodnie jak będzie wyglądać sytuacja, ale na ten moment lekarka jest dobrej myśli bo mamy pęcherzyk, ciałko żółte i jakiś cień zarodka też mignął na ekranie.
Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze, bo poprzednia ciąża zatrzymała się w dziesiątym tygodniu i w dwunastym na prenatalnych wykazano brak akcji serca. Skończyło się łyżeczkowaniem, bo nie chciałam tabletek i tego czekania... Pół roku starań i walka z własnym zdrowiem przyniosły efekt i no cóż... czekamy i po cichu liczymy na to, że tym razem będzie dobrze, zwłaszcza że zaraz stukną 33 lata, a zdrowie również wariuje i gdzieś tam każda zyskana szansa na założenie rodziny jest na wagę złota.
Na tę chwilę lekarze zabezpieczyli mnie już insuliną i heparyną, a także duphastonem do 12 tygodnia. W poniedziałek kontrola u diabetologa z wynikami dzisiejszego pobrania krwi, we wtorek wizyta u endokrynologa i decyzja co dalej z euthyroxem.