Tak po wizycie i jestem zażenowana... ja nie wiem za co my płacimy. To była wizyta na NFZ jedyny lekarz z jedynym szybkim terminem. Weszłam i on mówi słucham, a ja mówię, że jestem na początku ciąży, a on do mnie no i? Mówię, no i może by mnie pan zbadał zrobił usg czy coś? A on do mnie, że to jego sprzęt usg i może prywatnie zrobić. To mu podziękowałam powiedział że ewentualnie może mi dać skierowanie na usg no to powiedziałam, że ok. Oczywiście pytania która ciąża i czy miałam robione badania prenatalne, mówię, że nie. A on że w tej ciąży muszę zrobić. No co za palant po chamsku mnie chciał ma wszystko naciągać... później pyta czy urodziłam naturalnie to mówię, że nie, a on czemu, powiedziałam mu całą historie, ze miałam ostre zapalenie nerek wysoką gorączkę i dziecku tętno wzrosło ponad 200 i trzeba było miesiąc prędzej rozwiązać ciążę bo było zagrożenie życia dziecka. A on do mnie, że taki powód to nie powód, no kurw.. ale w dupie przemecze się by mieć większość badań za darmo.
Za tydzień 3.11 mam wizytę prywatną u wspaniałego ginekologa więc wtedy mam nadzieję usłyszę serduszko