Dowiem się, mówiła mi o tym mama, bo ja nie mam tv, ale ona będzie śledzić. Jest lekarzem pulmonologiem i mocno się tez przejmuje moja sytuacją i dziecka.
Powiem tak: sama niechętnie używam przykładów anegdotycznych bo one nic nie wnoszą. W sensie- ktoś jest zdrowy i wysportowany i przejdzie lekko, ktoś jest taki i trafi do szpitala, ktoś jest taki i umrze (choć ryzyko na szczęście jest mniejsze). No niestety, tu trzeba polegać na badaniach, które są skromne ze względu na to jak krótko wirus jest z nami i jak się zmienia, ale są. I wskazują ze kobiety ciężarne z COVID są 20 razy bardziej narażone na smierć niż niezarażone ciężarne. I to na chłopski rozum logiczne, bo przecież nasze płuca maja mniej miejsca, mniej dostają tlenu wiec COVID powodujący zapalenie płuc musi być statystycznie groźniejszy. Do tego dużo większe ryzyko porodu przedwczesnego oraz niestety nasze dzieci tez są przez to bardziej narażone na powikłania -w płucach, mózgu, wzroku. Na popularnym teraz wątku o szczepieniach pisze użytkowniczka której dziecko zachorowało łagodnie w przeszłości a teraz ku zaskoczeniu wszystkich ma zmiany na płucach. Nie piszę tego żeby straszyć, tylko żeby się orientować w sytuacji.
Gdybym miała dodatkowe czynniki tj. Cukrzyca, nadwaga, nadciśnienie to szczerze- w ogóle bym się nie zastanawiała tylko szczepiła.
Z drugiej strony w czerwcu (chyba) powinno być mniej zachorowań, ja ograniczam kontakty na maksa, mąż jest zaszczepiony, a te badania o przeciwciałach po szczepieniach ciężarnych w 3 trym. u noworodków są jeszcze bardzo ogólne. Najbardziej boje się złapać to w szpitalu albo na IP gdyby trzeba byli jechać pod koniec.
Dla jasności- nikogo nie namawiam, sama jeszcze nie wiem :/