reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2021

Właśnie moja lekarka wie, bo ja zgagę mam od drugiego trymestru. Zaproponowała Renne i spoko, pomagał, ale obecnie pomaga na jakiś czas tylko, a jest coraz gorzej. Dobrze, powiem jej. Przydałoby mi się spać w bardziej ludzkiej pozie, a nie jak smoczyca poskręcana, zawinięta z milionem podtrzymywaczy
No to lipa :( mi moja gin od razu powiedziała że żaden gaviacon, żadne rennie, dala receptę. I slawię ją za to bo mialam tak jak ty nocami... a w dzień nie wiele lepiej
 
reklama
Dziewczyny mam może i głupie pytanie ale naszły mnie wątpliwości. Czy do porodu mogę mieć pomalowane paznokcie u stop? Mam zrobiony pedicure i teraz zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam usunąć żelu. Wiem, że u rąk nie mogą być pomalowane, ze względów bezpieczeństwa ale u stóp?
Dobrze że o tym napisałaś bo nawet bym nie pomyślała 🤣 na wszelki wypadek już zmykam lakier i malować do porodu nie będę
 
seler naciowy? :D Nieźle! :D
Taaa, cisza przed burzą. Mój mózg to kalafior (chociaż powróciła zdolność matematycznego myślenia - hura!!!), pojawiła się alergia, nie chce mi się już jeździć do alergologa, ani dzwonić, ani ... nic. I jeszcze muszę koniecznie mieć jedną wizytę z diabetologiem, ale jak na złość nie mogę się do niej dostać i bedę musiała mieć konsultację telefoniczną z kimś nowym, komu będę musiała od nowa całą historię opowiedzieć... Jestem w stanie "nie daję rady". Chcę przeczekać, chcę przyspieszyć dni. Poród mam wyznaczony na 24-25.06. CC. I trzymamy kciuki, aby nie wcześniej. Więc nawet jakbym chciała coś w domu zrobić, to nie mogę (zero noszenia, jak najmniej chodzenia, czuję się umęczona). Szyjka się skróciła. Mam założony pessar. Ale i tak muszę uważać. Mam w sobie ponad 5kg dzieci (w piątek dowiem się dokładnie ile to "ponad" wynosi). Plus dodatki dwójki bambaryłek. Każdy ma swoje łożysko i całą resztę. Wczoraj uświadomiłam sobie, że nie mogę po ludzku zjeść zupy, bo nie mogę nachylić się nad stołem, bo brzuch. Nie mogę przysunąć się bardziej do stołu, bo brzuch. Wielki. Prawie się popłakałam - hormony...
Do tego w nocy bóle bioder, kolan, kręgosłupa - przez to napinający się brzuch. Wczoraj na łóżko (na którym JUŻ JEST pokrowiec zmiękczający materac) położyłam piankowe siedzisko z fotela. Uffff, pomogło. Dziś spałam. Śpię na stercie poduszek podnoszących mnie od pasa w górę - bo zgaga, bo cofki... Mam przeżarty przełyk przez kwasy żołądkowe i jedzenie/picie sprawia mi duży ..., nazwijmy to - dyskomfort. I nie czuję głodu. Jak wezmę Renne to pomaga i nagle czuję jak głodna byłam.
Przez to, w przeciągu ponad tygodnia, nie przytyłam ani grama. Za to brzuch powiększył się znacząco! Właśnie siedzę na krześle z nogami rozszerzonymi maksymalnie, a brzuch opiera mi się o siedzenie krzesła... 🙈 ratunku....

Ja wiem, że istnieją jednorożce - kobiety, które przechodzą całą ciążę łatwo lekko i przyjemnie - zazdraszczam!
Współczuję, powiem szczerze że też szukam tych jednorożców, mama partnera twierdzi, że ona super w ciąży się czuła i zawsze by mogła być 😱 ja już drugi raz rwa więc się toczę, bardzo często zgaga, zrobiły mi się rozstępy na cyckach i w jednym miejscu na udzie pomimo smarowania 😅 no ciąża to chyba nie dla mnie. Ja to mam tylko jednego mieszkańca w brzuchu więc nie wyobrażam sobie jak ty musisz się męczyć przy 2😨 w którym będziesz tygodniu jak będziesz miała CC?
 
Współczuję, powiem szczerze że też szukam tych jednorożców, mama partnera twierdzi, że ona super w ciąży się czuła i zawsze by mogła być 😱 ja już drugi raz rwa więc się toczę, bardzo często zgaga, zrobiły mi się rozstępy na cyckach i w jednym miejscu na udzie pomimo smarowania 😅 no ciąża to chyba nie dla mnie. Ja to mam tylko jednego mieszkańca w brzuchu więc nie wyobrażam sobie jak ty musisz się męczyć przy 2😨 w którym będziesz tygodniu jak będziesz miała CC?
I jeszcze przy tych hormonach zaczynają mnie wkurzać wszystkie wystylizowane panie w gazetach ciążowych (było kilka gazet w szpitalu, aby sobie poczytać), bo choć czasem ktoś bardziej lub mniej znajomy wrzuci piękną sesję zdjęciową z wielgaśnym brzuchem to i tak wygląda to inaczej niż na tych rozkładówkach, gdzie przy okazji jest opis cudu bycia w ciąży (tak, uważam to za cud. Jak się tak zastanowić to jesteśmy naprawdę nieziemsko dobrze skonstruowane, że ciało doskonale wie co, jak, gdzie i kiedy uruchomić, aby stworzyć człowieka), ale wiecie, takiego cukierkowego cudu, oh i ah! Jakie to piękne być w ciąży! A ja widzę te biedne kobiety snujące się po korytarzu na patologii ciąży, jak mimozy. Smutne, zlęknione, często ze łzami w oczach, czasem zamykające się w łazience, by wypłakać strach i poczucie winy, że ich ciało może nie donosić dzieciątka, o które tak walczyły.
Jak mi teściowa mówi, że kobiety w ciąży są takie "natchnione" (ŻE CO KUFA?!), to mi witki opadają, bo ja z opuchniętymi nogami, (w trzecim trymestrze o dziwo opuchlizna jest malutka, ale od końcówki pierwszego i cały drugi... O MATKO Z CÓRKĄ!), pocąca się jak niedźwiedź, o zmienionym zapachu własnym (hormony), zmęczona, bo nie dosypiam w nocy z powodów różnych (a to zgaga, a to cofka, a to czkawka któregoś z dzieci, a to teraz jeszcze te bóle bioder, bo chrząstki miękną, aby przygotować się do porodu. Celebruję radośnie każdą całą noc, którą prześpię. Tak jak dziś. Cudowna, spokojna noc 🥰 ), niedokochana, z burzą hormonów w głowie, z problemem by się dobrze ogolić do lekarza (albo nie sięgam, albo nie widzę gdzie maszynką macham) co powoduje frustrację... JAKA NATCHNIONA?! Czym?! W pierony pracy jeszcze mam do zrobienia, w domu syf (mąż naprawdę próbuje to ogarnąć, ale nie chcę nad nim wisieć jak demon zagłady i tylko paluchem machać co ma robić, więc jest tyle o ile. Każdy gość, który próbuje do nas wbić w odwiedziny jest odprawiany z kwitkiem, bo nawet dwóch wolnych krzeseł nie ma przy stole...Nie chce mi się, nie mam siły, a dodatkowo teraz mam zalecenie lekarza - żadnego sprzątania, łażenia, noszenia!) Natchniona?! Znajoma mówi: wyślij zdjęcia. Mówię, że musi poczekać, aż będę bardziej ogarnięta, bo teraz jestem siedząco-leżąca a dzień mycia głowy mam na następny dzień dopiero :p A ona na to, że na pewno wyglądam elegancko. Elegancko kufa! I to teraz, gdzie są takie temperatury... Nie nakupiłam sobie sterty ubrań ciążowych (totalne minimum), więc po domu chodzę w tym w co się mieszczę...A jak się nie mieszczę to się nie mieszczę i to też jest ok. Najważniejsze, aby mnie nie cisnęło, by dzieciaczkom było dobrze. Elegancko... Co to za oczekiwania?! Jedynie do lekarza jadąc staram się wyglądać jak człowiek. Nie mam ochoty pindrzyć się do lustra, bo ktoś chce popatrzeć jak wyglądam 😡
eh, przepraszam. Ulało mi się.
Jak moja młoda siostrzenica usłyszała maleńki ułamek tego co może dziać się w ciąży, to robiła wielkie oczy. Bo ona nakarmiona instagramowym ideałem czystości, schludności i piękna. Rozstępy? A co to? Opuchlizna? Nie utrzymanie moczu? Bóle ciała, kręgosłupa, zespół cieśni nadgarstka? Zgaga, cofki, wymioty, hemoroidy, zatwardzenia? Pierdyliard badań, które należy wykonać? Cukrzyca ciążowa? Nadciśnienie? Stan przed rzucawkowy? Białko w moczu? Bezsenność? Bolące sutki? Stado nowych pieprzyków? A wahania nastroju? Niezdolność do panowania nad emocjami? A lęki? Koszmary senne? Pewnie każda z was dopisałaby do tej listy stado kolejnych objawów. Wiem, nie każda kobieta to ma, albo ma część z tego, ale karmienie młodych dziewczyn wizją bycia jednorożcem?! To jest szkodliwe! Bo potem nie wiedzą co się z nimi dzieje, co dzieje się z ich ciałem, z ich głową ich mózgiem, który zmienia się w kalafior (jak dobrze, że potem wraca jako normalny tylko z dodatkami o nowe funkcje 😂). Wpadają depresję, bo dlaczego nie wyglądają tak jak panie z insta? Dlaczego nie wyglądają jak natchnione, piękne, eleganckie?! Dlaczego wiszą nad klozetem za każdym razem jak zjedzą cokolwiek co nie jest wodą i niesłonymi warzywami na parze?!
Mam znajomą, która też przechodziła ciążę bezobjawowo. Do 6. miesiąca nikt nie wiedział, że jest w ciąży. A i tak dowiedzieli się od niej, a nie dlatego, że było coś widać. Mam kuzynkę, która tak bardzo rozmiłowała się w byciu w ciąży, tak bardzo zachłysnęła się cudownym koktajlem hormonów szczęścia z drugiego trymestru, że aż urodziła piątkę dzieci! Bo czemu nie?
Ale nie wszystkie tak to przechodzimy. Nie. Źle napisałam. Większość z nas tego tak nie przechodzi!

Eh. Same widzicie. Odwala mi 😅
Ale już niedługo. Jeszcze ociupinkę.
A odpowiadając na pytanie, które tak naprawdę zadałaś 😂 to CC będę miała w 37+2 I wciąż trzymamy kciuki by nie wcześniej. Jutro lekarz. Boszszszsz, już się boję badania. Bo choć lekarka drobna, to bardzo mało delikatna, a ja obecnie w tych rejonach jestem tak wrażliwa, że choć mój próg bólu jest bardzo wysoki, to tego znieść nie jestem w stanie. A będzie oglądać czy pessar się trzyma... To nic. Wiem, że musi zrobić to dobrze nawet jeśli nie delikatnie. Dam radę.
 
I to jest najgorsze, że są kobiety które nawet jeśli średnio przechodzą ciążę to wstawiają piękne zdjęcia z pięknymi opisami jaki to cud a nie takie to przerąbane. Opuchlizna, refluks, zgaga, bóle ciała, nie chodzisz jak dama po wybiegu, raczej jak postrzelona kacza🤣 ostatnio miałam kryzys, poszłam do fryzjera wydałam 300 na włosy bo chciałam się poczuć ładnie - nie wyszło, nie poczułam się ładniej, czuje się rozlazła, chciałabym być aktywna ale z uwagi na rwę nawet chodzenie mi nie wychodzi, sprzątanie - ludzie dajcie spokój, jak się zginąć, sprzątasz godzinę i czujesz że wyzioniesz ducha 🤣 ostatnio znajoma właśnie powiedziała coś co mnie strasznie uderzyło - ona 3 lata się starała, udało się przy ostatniej próbie inseminacji i powiedziała że gdziekolwiek nie idzie to się maluje i stroi by wyglądac ładnie bo tyle starała się o to dziecko że słyszeć że ciąża jej służy, a że jej się cera pogorszyła to bardziej się maluje, żeby wyglądać lepiej.. nie narzeka bo nie chce dać sobie takiego prawa bo tyle się starała to nie ma prawa narzekać. Niestety później pojawia się częściej teoria że ciąża jak miłość - uskrzydla🤷 i wstępuje zderzenie z rzeczywistością
 
Hahaha dobre wpisy 😁😁
Ale fakt, ciąża to wcale żaden wielki cud... Ostatnio zastanawiałam się nawet jakie to nie sprawiedliwe że to kobieta musi to przechodzić a potem jeszcze ten okres po porodzie, bolące krocze, obolałe piersi, pozostałe kg...
Oglądanie na ulicy czy na plaży zgrabnych dziewczyn i jeszcze to kiedy zauważasz że Twój facet zwraca na nie uwagę a Ty urodziłaś mu dziecko...

Latem, okres grillowy a Ty nie możesz napić się zimnego piwka a on jeszcze czeka na pepkowe z kolegami...

No same plusy tej naszej ciąży 😁😁🤪

Już nie mogę się doczekać kiedy przytulę swoją córeczkę, chociaż dalej mam stres związany z porodem, mięśniakami i tym czy mała będzie zdrowa.
Ale to już zaraz, niedługo... Chodzę z tym brzuchem a dalej to do mnie nie chce dotrzeć 🙈😊
 
I to jest najgorsze, że są kobiety które nawet jeśli średnio przechodzą ciążę to wstawiają piękne zdjęcia z pięknymi opisami jaki to cud a nie takie to przerąbane. Opuchlizna, refluks, zgaga, bóle ciała, nie chodzisz jak dama po wybiegu, raczej jak postrzelona kacza🤣 ostatnio miałam kryzys, poszłam do fryzjera wydałam 300 na włosy bo chciałam się poczuć ładnie - nie wyszło, nie poczułam się ładniej, czuje się rozlazła, chciałabym być aktywna ale z uwagi na rwę nawet chodzenie mi nie wychodzi, sprzątanie - ludzie dajcie spokój, jak się zginąć, sprzątasz godzinę i czujesz że wyzioniesz ducha 🤣 ostatnio znajoma właśnie powiedziała coś co mnie strasznie uderzyło - ona 3 lata się starała, udało się przy ostatniej próbie inseminacji i powiedziała że gdziekolwiek nie idzie to się maluje i stroi by wyglądac ładnie bo tyle starała się o to dziecko że słyszeć że ciąża jej służy, a że jej się cera pogorszyła to bardziej się maluje, żeby wyglądać lepiej.. nie narzeka bo nie chce dać sobie takiego prawa bo tyle się starała to nie ma prawa narzekać. Niestety później pojawia się częściej teoria że ciąża jak miłość - uskrzydla🤷 i wstępuje zderzenie z rzeczywistością
:( Dokładnie tak jak mówisz.
Też staraliśmy się z mężem długo. To nie jest tak, że narzekam (tylko tutaj jak mi się uleje :D ), ale jak ktoś zapyta, to odpowiem zgodnie z prawdą. Jak jeszcze czasem spotkałam się z kimś z rodziny i pytali jak tam, to mówiłam jak jest. Albo, że lepiej niż było. Albo, że dobrze (bo był taki czas, że było naprawdę dobrze). Na początku aż widziałam, że oczekiwali peanów i skrzydeł, a ja w zamian za to mówiłam jak traciłam władzę nad ciałem po mega wielkich dawkach progesteronu, by ciąża się utrzymała, mówiłam o tym jak szłam spać na godzinę-dwie bez możliwości obudzenia mnie po tych lekach, jak kiwałam się na krześle, bo mdłości były 24h/dobę, jak spałam 4-6h w nocy, bo ..., bo tak. Nie dało się więcej. I niektóre z kobiet zaczynały kiwać głowami. Zaczęły mówić o swoich dolegliwościach, o swoich stopach, wymiotach, niepochamowanym płaczu - bo tak.
Bo, nie chodzi też o to, aby teraz uciemiężyć tą ciążę. Że to sama tragedia, smutek i niedomaganie. Chodzi tylko o to, aby nie wprowadzać presji i zakłamania. Czy gdybym wiedziała co mnie czeka to zdecydowałabym się na dziecko - OCZYWIŚCIE, że TAK! Ale wiedziałam już z czym będę musiała się zmierzyć. Czułabym ogromne rozczarowanie jakbym oczekiwała skrzydeł i natchnienia, a dostała zatwardzenie, bezsenność i opuchliznę ciała. No, mogłoby mnie to dobić 😂😂
Ja bym tylko chciała, aby..., aby nikt nie mówił mi, że coś muszę, że coś powinnam. Nie czuję czegoś to nie chcę tego robić. Kuzynka ostatnio powiedziała mi: zobaczysz jak urodzisz jak ludzie będą cię oceniać. Odpowiedziałam tylko, że mam nadzieję, że będę miała na to wywalone (przepraszam za słownictwo 🙈). Widzę ich miny jak mówię, że kupiliśmy najtańszy wózek (dla bliźniaków. Wiemy, że posłuży nam jakieś 6 miesięcy max - może uda się przeciągnąć do 9, a potem kupujemy wózek rowerowo-biegowy na wypasie i na lata). Widziałam minę teściowej jak jej z radością opowiadałam jak udało mi się znaleźć naprawdę fajne dwa łóżeczka dla dzieci z wyprawką w mega cudownej cenie. Trochę próbowała skomentować, ale szybko ucięłam temat. Widziałam minę kuzynek, jak powiedziałam jak mało nowych rzeczy ciążowych kupiłam (a w części będę mogła chodzić i po ciąży)... Tak mi się marzy, abyśmy wszystkie robiły co chcemy i jak chcemy. Nie chcę, aby moja kuzynka tłumaczyła się ze spacerówki za grubą forsę, bo wstydziła się, że dała tyle pieniędzy za coś co bardzo mocno chciała. Chciałaś? Kupiłaś? Sprawdziło się? Cudownie!!! Ciesz się! Doceniaj! Chcesz kupić sobie pierdyliard nowych ubrań ciążowych? Cudownie! Kup! Nie chcesz? To nie! Też jest ok. Tylko zrób to dlatego, że ty tego chcesz, a nie dlatego, że nie chcesz, aby ludzie gadali i nie wywieraj presji na inne mamy, że mają wyglądać tak a nie inaczej, czuć uniesienie i och i ach jeśli tego nie czują. I nawet dobra, chcesz być insta mamą? Spoko! Bądź jeśli to ma dać ci radość i pomoże ci przejść trudniejsze dni, ale kurczę! Nie wywieraj presji na innych, że też tak muszą/powinny. Nie oceniaj...

Sama siebie biję w pierś, bo jakieś 18 lat temu zobaczyłam znajomą po chyba trzech latach nie widzenia jej. Zawsze była szczupła, drobna. Urodziła dziecko. Szła na spacer z całą rodziną. Wszyscy dookoła niej, radośni, uśmiechnięci. Dzieciątko w rodzinie. Może nawet pierwsze. Wszyscy roześmiani. Tylko ona przygaszona. To były czasy, gdzie kobietę w ciąży się tuczyło. Wiecie o co mi chodzi? Ciągłe podsuwanie jedzenia, bo masz jeść za dwoje. I ona była OGROMNA. Gdyby nie jej twarz i włosy nigdy bym jej nie poznała. Nie widziałam jej przygaszonej miny wtedy. Widziałam tylko, że jest otyła. Nie przeszło mi przez myśl, że może tsh nie było kontrolowane, może nie wykryli cukrzycy na czas, może milion innych przyczyn. Nie widziałam jej smutku. Nie widziałam, że tylko ona się nie uśmiecha. Oceniłam ją. Że się zaniedbała. Że mogła tego uniknąć. Młoda i głupia byłam. Co ja wiedziałam o ciąży? Nic. Co wiedziałam o dolegliwościach? Nic. U mnie w domu o dolegliwościach ciążowych mówiło się ze śmiechem, z żartem, z machnięciem ręką. Kobieta miała być silna, niezniszczalna. Nie miała prawa powiedzieć, że cierpi, że nie daje rady, że jest słaba, że nie ma już sił. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej. I bardzo ją za tą ocenę przepraszam. Była zła, nie na miejscu, niepotrzebna.


Hahaha dobre wpisy 😁😁
Ale fakt, ciąża to wcale żaden wielki cud... Ostatnio zastanawiałam się nawet jakie to nie sprawiedliwe że to kobieta musi to przechodzić a potem jeszcze ten okres po porodzie, bolące krocze, obolałe piersi, pozostałe kg...
Oglądanie na ulicy czy na plaży zgrabnych dziewczyn i jeszcze to kiedy zauważasz że Twój facet zwraca na nie uwagę a Ty urodziłaś mu dziecko...

Latem, okres grillowy a Ty nie możesz napić się zimnego piwka a on jeszcze czeka na pepkowe z kolegami...

No same plusy tej naszej ciąży 😁😁🤪

Już nie mogę się doczekać kiedy przytulę swoją córeczkę, chociaż dalej mam stres związany z porodem, mięśniakami i tym czy mała będzie zdrowa.
Ale to już zaraz, niedługo... Chodzę z tym brzuchem a dalej to do mnie nie chce dotrzeć 🙈😊
hahahaha, tak! Same plusy, skrzydła, peany, natchnienia i elegancja 😂 😂 😂
 
Opuchlizna, refluks, zgaga, bóle ciała, nie chodzisz jak dama po wybiegu, raczej jak postrzelona kacza🤣 ostatnio miałam kryzys, poszłam do fryzjera wydałam 300 na włosy bo chciałam się poczuć ładnie - nie wyszło, nie poczułam się ładniej, czuje się rozlazła, chciałabym być aktywna ale z uwagi na rwę nawet chodzenie mi nie wychodzi,
a właśnie, jeszcze mi się przypomniało. Ja w dobie kryzysu psychicznego nałożyłam sobie maseczkę na twarz i ogoliłam nogi, chociaż nie musiałam. Najgorsze było to, że nic się nie zmieniło 😅 Ja nie wiem co oczekiwałam 🤣 Zmyłam maseczkę, spojrzałam w lustro, poczułam się głupio i smutno. Plus jest taki, że mąż na te wszystkie zamiany we mnie dobrze reaguje. Nie daje mi najmniejszego powodu, by użyć jego słów przeciwko samej sobie. A nazywanie mnie czmielem, albo smoczycą to akurat uważam za słodkie, bo to taki nasz wewnętrzno-małżeński kod :D Jego postawa pomaga mi przetrwać. W pierwszym trymestrze jak było bardzo źle, rozśmieszał mnie, opowiadał śmieszne historie, interesował się mną, był blisko. A teraz nauczył się robić najlepszą jajecznicę na świecie dla mnie (bo kocham jajka), wiąże mi buty, turla mnie jeśli nie mogę wstać z łóżka, bo się źle ułożę, daje mi uwagę jeśli jej potrzebuję i nawet opowiada bajki dzieciom w brzuchu.
Bałam się przed ciążą, że zostanę ze wszystkim sama. Z moją psychiką, ciałem, dolegliwościami, ciążą. Niepotrzebnie się bałam. Mam jego.
A jak chodzę to muszę sobie brzuch trzymać, bo ciąży mega (ile te bambaryłki ważą?!!!! Jak mi jutro lekarka powie, że dobiły do 3kg każde to padnę 🤣). Jak jeszcze chodziłam na spacery, to najbardziej bolały mnie ręce 😅 Gracja? Insta poza? Matko z córką! Siedzę jak facet z piwnym brzuchem! To moja poza!
 
I jeszcze przy tych hormonach zaczynają mnie wkurzać wszystkie wystylizowane panie w gazetach ciążowych (było kilka gazet w szpitalu, aby sobie poczytać), bo choć czasem ktoś bardziej lub mniej znajomy wrzuci piękną sesję zdjęciową z wielgaśnym brzuchem to i tak wygląda to inaczej niż na tych rozkładówkach, gdzie przy okazji jest opis cudu bycia w ciąży (tak, uważam to za cud. Jak się tak zastanowić to jesteśmy naprawdę nieziemsko dobrze skonstruowane, że ciało doskonale wie co, jak, gdzie i kiedy uruchomić, aby stworzyć człowieka), ale wiecie, takiego cukierkowego cudu, oh i ah! Jakie to piękne być w ciąży! A ja widzę te biedne kobiety snujące się po korytarzu na patologii ciąży, jak mimozy. Smutne, zlęknione, często ze łzami w oczach, czasem zamykające się w łazience, by wypłakać strach i poczucie winy, że ich ciało może nie donosić dzieciątka, o które tak walczyły.
Jak mi teściowa mówi, że kobiety w ciąży są takie "natchnione" (ŻE CO KUFA?!), to mi witki opadają, bo ja z opuchniętymi nogami, (w trzecim trymestrze o dziwo opuchlizna jest malutka, ale od końcówki pierwszego i cały drugi... O MATKO Z CÓRKĄ!), pocąca się jak niedźwiedź, o zmienionym zapachu własnym (hormony), zmęczona, bo nie dosypiam w nocy z powodów różnych (a to zgaga, a to cofka, a to czkawka któregoś z dzieci, a to teraz jeszcze te bóle bioder, bo chrząstki miękną, aby przygotować się do porodu. Celebruję radośnie każdą całą noc, którą prześpię. Tak jak dziś. Cudowna, spokojna noc 🥰 ), niedokochana, z burzą hormonów w głowie, z problemem by się dobrze ogolić do lekarza (albo nie sięgam, albo nie widzę gdzie maszynką macham) co powoduje frustrację... JAKA NATCHNIONA?! Czym?! W pierony pracy jeszcze mam do zrobienia, w domu syf (mąż naprawdę próbuje to ogarnąć, ale nie chcę nad nim wisieć jak demon zagłady i tylko paluchem machać co ma robić, więc jest tyle o ile. Każdy gość, który próbuje do nas wbić w odwiedziny jest odprawiany z kwitkiem, bo nawet dwóch wolnych krzeseł nie ma przy stole...Nie chce mi się, nie mam siły, a dodatkowo teraz mam zalecenie lekarza - żadnego sprzątania, łażenia, noszenia!) Natchniona?! Znajoma mówi: wyślij zdjęcia. Mówię, że musi poczekać, aż będę bardziej ogarnięta, bo teraz jestem siedząco-leżąca a dzień mycia głowy mam na następny dzień dopiero :p A ona na to, że na pewno wyglądam elegancko. Elegancko kufa! I to teraz, gdzie są takie temperatury... Nie nakupiłam sobie sterty ubrań ciążowych (totalne minimum), więc po domu chodzę w tym w co się mieszczę...A jak się nie mieszczę to się nie mieszczę i to też jest ok. Najważniejsze, aby mnie nie cisnęło, by dzieciaczkom było dobrze. Elegancko... Co to za oczekiwania?! Jedynie do lekarza jadąc staram się wyglądać jak człowiek. Nie mam ochoty pindrzyć się do lustra, bo ktoś chce popatrzeć jak wyglądam 😡
eh, przepraszam. Ulało mi się.
Jak moja młoda siostrzenica usłyszała maleńki ułamek tego co może dziać się w ciąży, to robiła wielkie oczy. Bo ona nakarmiona instagramowym ideałem czystości, schludności i piękna. Rozstępy? A co to? Opuchlizna? Nie utrzymanie moczu? Bóle ciała, kręgosłupa, zespół cieśni nadgarstka? Zgaga, cofki, wymioty, hemoroidy, zatwardzenia? Pierdyliard badań, które należy wykonać? Cukrzyca ciążowa? Nadciśnienie? Stan przed rzucawkowy? Białko w moczu? Bezsenność? Bolące sutki? Stado nowych pieprzyków? A wahania nastroju? Niezdolność do panowania nad emocjami? A lęki? Koszmary senne? Pewnie każda z was dopisałaby do tej listy stado kolejnych objawów. Wiem, nie każda kobieta to ma, albo ma część z tego, ale karmienie młodych dziewczyn wizją bycia jednorożcem?! To jest szkodliwe! Bo potem nie wiedzą co się z nimi dzieje, co dzieje się z ich ciałem, z ich głową ich mózgiem, który zmienia się w kalafior (jak dobrze, że potem wraca jako normalny tylko z dodatkami o nowe funkcje 😂). Wpadają depresję, bo dlaczego nie wyglądają tak jak panie z insta? Dlaczego nie wyglądają jak natchnione, piękne, eleganckie?! Dlaczego wiszą nad klozetem za każdym razem jak zjedzą cokolwiek co nie jest wodą i niesłonymi warzywami na parze?!
Mam znajomą, która też przechodziła ciążę bezobjawowo. Do 6. miesiąca nikt nie wiedział, że jest w ciąży. A i tak dowiedzieli się od niej, a nie dlatego, że było coś widać. Mam kuzynkę, która tak bardzo rozmiłowała się w byciu w ciąży, tak bardzo zachłysnęła się cudownym koktajlem hormonów szczęścia z drugiego trymestru, że aż urodziła piątkę dzieci! Bo czemu nie?
Ale nie wszystkie tak to przechodzimy. Nie. Źle napisałam. Większość z nas tego tak nie przechodzi!

Eh. Same widzicie. Odwala mi 😅
Ale już niedługo. Jeszcze ociupinkę.
A odpowiadając na pytanie, które tak naprawdę zadałaś 😂 to CC będę miała w 37+2 I wciąż trzymamy kciuki by nie wcześniej. Jutro lekarz. Boszszszsz, już się boję badania. Bo choć lekarka drobna, to bardzo mało delikatna, a ja obecnie w tych rejonach jestem tak wrażliwa, że choć mój próg bólu jest bardzo wysoki, to tego znieść nie jestem w stanie. A będzie oglądać czy pessar się trzyma... To nic. Wiem, że musi zrobić to dobrze nawet jeśli nie delikatnie. Dam radę.
Ja tylko doda ze moj kalafior po ciąży zrobił się jeszcze gorszy 🤣🤣
 
reklama
Do góry