I jeszcze przy tych hormonach zaczynają mnie wkurzać wszystkie wystylizowane panie w gazetach ciążowych (było kilka gazet w szpitalu, aby sobie poczytać), bo choć czasem ktoś bardziej lub mniej znajomy wrzuci piękną sesję zdjęciową z wielgaśnym brzuchem to i tak wygląda to inaczej niż na tych rozkładówkach, gdzie przy okazji jest opis cudu bycia w ciąży (tak, uważam to za cud. Jak się tak zastanowić to jesteśmy naprawdę nieziemsko dobrze skonstruowane, że ciało doskonale wie co, jak, gdzie i kiedy uruchomić, aby stworzyć człowieka), ale wiecie, takiego cukierkowego cudu, oh i ah! Jakie to piękne być w ciąży! A ja widzę te biedne kobiety snujące się po korytarzu na patologii ciąży, jak mimozy. Smutne, zlęknione, często ze łzami w oczach, czasem zamykające się w łazience, by wypłakać strach i poczucie winy, że ich ciało może nie donosić dzieciątka, o które tak walczyły.
Jak mi teściowa mówi, że kobiety w ciąży są takie "natchnione" (ŻE CO KUFA?!), to mi witki opadają, bo ja z opuchniętymi nogami, (w trzecim trymestrze o dziwo opuchlizna jest malutka, ale od końcówki pierwszego i cały drugi... O MATKO Z CÓRKĄ!), pocąca się jak niedźwiedź, o zmienionym zapachu własnym (hormony), zmęczona, bo nie dosypiam w nocy z powodów różnych (a to zgaga, a to cofka, a to czkawka któregoś z dzieci, a to teraz jeszcze te bóle bioder, bo chrząstki miękną, aby przygotować się do porodu. Celebruję radośnie każdą całą noc, którą prześpię. Tak jak dziś. Cudowna, spokojna noc
), niedokochana, z burzą hormonów w głowie, z problemem by się dobrze ogolić do lekarza (albo nie sięgam, albo nie widzę gdzie maszynką macham) co powoduje frustrację... JAKA NATCHNIONA?! Czym?! W pierony pracy jeszcze mam do zrobienia, w domu syf (mąż naprawdę próbuje to ogarnąć, ale nie chcę nad nim wisieć jak demon zagłady i tylko paluchem machać co ma robić, więc jest tyle o ile. Każdy gość, który próbuje do nas wbić w odwiedziny jest odprawiany z kwitkiem, bo nawet dwóch wolnych krzeseł nie ma przy stole...Nie chce mi się, nie mam siły, a dodatkowo teraz mam zalecenie lekarza - żadnego sprzątania, łażenia, noszenia!) Natchniona?! Znajoma mówi: wyślij zdjęcia. Mówię, że musi poczekać, aż będę bardziej ogarnięta, bo teraz jestem siedząco-leżąca a dzień mycia głowy mam na następny dzień dopiero
A ona na to, że na pewno wyglądam elegancko. Elegancko kufa! I to teraz, gdzie są takie temperatury... Nie nakupiłam sobie sterty ubrań ciążowych (totalne minimum), więc po domu chodzę w tym w co się mieszczę...A jak się nie mieszczę to się nie mieszczę i to też jest ok. Najważniejsze, aby mnie nie cisnęło, by dzieciaczkom było dobrze. Elegancko... Co to za oczekiwania?! Jedynie do lekarza jadąc staram się wyglądać jak człowiek. Nie mam ochoty pindrzyć się do lustra, bo ktoś chce popatrzeć jak wyglądam
eh, przepraszam. Ulało mi się.
Jak moja młoda siostrzenica usłyszała maleńki ułamek tego co może dziać się w ciąży, to robiła wielkie oczy. Bo ona nakarmiona instagramowym ideałem czystości, schludności i piękna. Rozstępy? A co to? Opuchlizna? Nie utrzymanie moczu? Bóle ciała, kręgosłupa, zespół cieśni nadgarstka? Zgaga, cofki, wymioty, hemoroidy, zatwardzenia? Pierdyliard badań, które należy wykonać? Cukrzyca ciążowa? Nadciśnienie? Stan przed rzucawkowy? Białko w moczu? Bezsenność? Bolące sutki? Stado nowych pieprzyków? A wahania nastroju? Niezdolność do panowania nad emocjami? A lęki? Koszmary senne? Pewnie każda z was dopisałaby do tej listy stado kolejnych objawów. Wiem, nie każda kobieta to ma, albo ma część z tego, ale karmienie młodych dziewczyn wizją bycia jednorożcem?! To jest szkodliwe! Bo potem nie wiedzą co się z nimi dzieje, co dzieje się z ich ciałem, z ich głową ich mózgiem, który zmienia się w kalafior (jak dobrze, że potem wraca jako normalny tylko z dodatkami o nowe funkcje
). Wpadają depresję, bo dlaczego nie wyglądają tak jak panie z insta? Dlaczego nie wyglądają jak natchnione, piękne, eleganckie?! Dlaczego wiszą nad klozetem za każdym razem jak zjedzą cokolwiek co nie jest wodą i niesłonymi warzywami na parze?!
Mam znajomą, która też przechodziła ciążę bezobjawowo. Do 6. miesiąca nikt nie wiedział, że jest w ciąży. A i tak dowiedzieli się od niej, a nie dlatego, że było coś widać. Mam kuzynkę, która tak bardzo rozmiłowała się w byciu w ciąży, tak bardzo zachłysnęła się cudownym koktajlem hormonów szczęścia z drugiego trymestru, że aż urodziła piątkę dzieci! Bo czemu nie?
Ale nie wszystkie tak to przechodzimy. Nie. Źle napisałam. Większość z nas tego tak nie przechodzi!
Eh. Same widzicie. Odwala mi
Ale już niedługo. Jeszcze ociupinkę.
A odpowiadając na pytanie, które tak naprawdę zadałaś
to CC będę miała w 37+2 I wciąż trzymamy kciuki by nie wcześniej. Jutro lekarz. Boszszszsz, już się boję badania. Bo choć lekarka drobna, to bardzo mało delikatna, a ja obecnie w tych rejonach jestem tak wrażliwa, że choć mój próg bólu jest bardzo wysoki, to tego znieść nie jestem w stanie. A będzie oglądać czy pessar się trzyma... To nic. Wiem, że musi zrobić to dobrze nawet jeśli nie delikatnie. Dam radę.