Katjusza, u nas będzie podobnie, bo jakieś 17 miesięcy różnicy. Między innymi dlatego chciałam małą różnice, żeby się razem bawili i jakoś dogadywali. Między mną a bratem jest równy rok, nawet urodził się przed moim roczkiem. I mama musiała z nim 2 tygodnie w szpitalu leżeć.Mam jeszcze brata młodszego o 4 lata. Zawsze się świetnie dogadywaliśmy i zawsze byliśmy bardzo zżyci. Nie wyobrażam sobie być jedynaczką. Niby wszystko tylko dla ciebie, ale co z tego. Pamiętam jak zawsze buszowaliśmy. Rodzice kazali nam iść spać, to my się wściekaliśmy, po kryjomu chodziliśmy podsłuchiwać rodziców i w ogóle było zawsze wesoło
Raz bracia wyjechali razem na wakacje, a ja zostałam. Matko, nigdy w życiu się tak nie wynudziłam, snułam się strasznie. Często rodzinnie gdzieś wyjeżdżaliśmy, rodzice chcieli nam jak najwięcej pokazać. Mimo iż nigdy się nie przelewało to mam cudowne wspomnienia i może dzięki temu umiem cieszyć się nawet z małych rzeczy. Powiem Wam, że idą Święta i tak jak patrzę teraz na dzieci to tragedia jakaś. Pawła siostra cioteczna dostała na fejsie wiadomość z linkiem od swojej Chrześnicy co ma jej kupić! W tamtym roku Paweł szukał prezentu dla Chrześniaka, szukał długo, kupił bodajże klocki lego. I wiecie, że on się nie ucieszył, bo chciałby co innego. Inne dzieci to samo, siedziały i narzekały. Wiecie jak mi się przykro i głupio zrobiło ze względu na Pawła. Wiem, że się starał, a tu nawet uśmiechu nie było. Nic bym im nie kupiła i może by się nauczyli, bo naprawdę za przeproszeniem w dupach się poprzewracało. Zresztą Chrzestny nie ma takiego obowiązku, to tylko jego dobra wola. Ja zawsze dostawałam od rodziców i jednych dziadków prezenty. Owoce, słodycze, skarpety i często gry planszowe, bo je lubiłam i zawsze się cieszyłam. Nie wiem co jest z tymi dzieciakami. I co gorsza, rodzice to słyszą i nic nie powiedzą...
Przykre to, że są takie babsztyle ginekolodzy i co najgorsze sporo takich. Naprawdę głupi uśmiech i trochę empatii i od razu człowiek inaczej się czuje i inaczej taka wizyta przebiega, czy to tak wiele?
Paulina, nie ma się co oszukiwać, obowiązków jest dużo i często człowiek jest przemęczony, ale dziecko to największy dar i moje szczęście, które kocham nad życie
Kulkaa, mój też z zimy, ale go hartowałam
W ogóle to tragedia ile ja się nasłuchałam. No bo jak można dziecku czapki nie założyć gdy jest 20 stopni
Kiedyś szłam z Adaśkiem, on miał z 2 miesiące, to był jakiś początek kwietnia, ale okropnie gorąco. On w samych bodziakach, a inna dziewczynka w kombinezonie, aż mi się słabo zrobiło, bo pot leciał mi z tyłka. Zresztą zawsze lekarze mówią, że lepiej jak dziecko trochę zmarźnie niż się przegrzeje. No i ciepłe ręce i nogi to już przegrzanie
Fiolka, w sumie już powoli mogę mu dawać czosnek i cebule.
Mnie mdliło bardzo długo i całodobowo. Teraz raz na jakiś czas, więc jest dobrze.
A i jeszcze, bo nie odpisałam,
Mama_ka, trochę mi ciężko z Adaśkiem latać po przychodniach, tym bardziej, że ja niemobilna i on ostatnio coś choruje. Może najpierw zadzwonię do tej przychodni co dałaś mi namiary, a nuż coś się trafi. Jak dzwoniłam do tej mojej obecnej przychodni to trafiłam na miłą położną. Niby termin był za 7 tygodni, ale jak w ciąży to miałam przyjść od razu. Szkoda, że położna miła, ale doktor już nie
A tam wszędzie mnie spławiają.
Witam nową mamuśkę
W piątek mam pierwsze usg i coraz bardziej się boję!