anio0
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Październik 2015
- Postów
- 3 376
Przepraszam, że tak chaotycznie piszę, ale rzeczywiście na telefonie wszystko idzie jakoś tak... gorzej my z Mężem w związku z moimi problemami z tarczycą mówiliśmy od początku samego, że dzieci nie będziemy planować, bo oboje mamy takie a nie inne problemy zdrowotne, przy których bywa ciężko. Pamiętam dobrze, gdy mój Marcin powiedział, że jak Bóg da, to przyjmiemy ten dar z radością. Wierzę, że skoro udało nam się po jednej nocy zapomnienia pomimo tego wszystkiego, to musi być dobrze. No i wczoraj jeszcze rozmawiałam z jedną kobitką na imprezie rodzinnej Męża, matką 5 dzieci właśnie o potonieniach i stresie o to czy dziecię się rozwija, czy serduszko mu bije, czy będzie zdrowe, itd. Pani ta mnie przekonała, że natura / Bóg wie co robi i przeważnie poronione dzieciątka są tymi, które miałyby liczne wady po porodzie... trzeba patrzeć na to z jakiejś lepszej strony, choć wiem, że to trudne. Ja sama bardzo się denerwowałam, płakałam, czułam nagle potrzeby udania się do gina na wcześniejszą wizytę, ale domyślam się, że to by mi nic nie dało, bo po prostu jestem chyba ciążową panikarą i mogłabym tak wpadać w szał częściej.