reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe kreski ❤️

reklama
Ja bym skonsultowała z neurologiem. Może to być zwykły ból głowy a może być coś poważnego - piszę z doświadczenia niestety
to chyba miałaś odpisać @Kejcik 😉 ale zgadzam się z Tobą. Też ostatnio byłam u neurologa bo mam od kilku lat co jakiś czas ucisk na wysokości zatok i trochę się martwiłam a że wiecznie nie było kiedy iść to teraz się w końcu za to wzięłam. Na szczęście zatoki, ale mój dziadek niestety zmarł na nowotwor mózgu, dlatego ja byłam przerażona przed wizytą 😟
 
Wlasnie ja też mam z tym problem.
Szczerze to zaczelam tego słuchać i po 1.5 minuty byłam tylko wkurviona 🙃
Ale napisałam, niektórym to pomaga.

Ja staram się zrobić coś dla siebie, spacer, knajpa, spotkanie z przyjaciółkami - byle nie siedziec w 4 ścianach i nie rozmyślać- to jest najgorsze.
ja na początku płakałam i było mi bardzo smutno jak tego słuchałam, ale już za kolejnym razem zadziałało lepiej
 
Przepraszam, ze sie wtrącam w niej swój wątek. @LadyCaro mam nadzieje, ze nie dostanę opierniczu.
Czytam Was dziewczyny na bieżąco, nie ukrywam ze kibicuje niektórym z Was, inne staram sie kojarzyć. Ale czytam i obserwuje to z boku i to co ostatnio sie tutaj dzieje przechodzi moje wyobrażenia.
Mam wrazenie, ze są dwa obozy.
Jeden- długoletnie staraczki, racjonalne podejście i chłodne patrzenie na sytuacje ale zarazem wielkie wsparcie i wiedza.
Drugi- co by nie było trzymam kciuki i po cichu gratuluje.
Dziwne jest to, ze kiedy wstawiajcie wyniki badań, opisujecie wizyty po monitoringach, dostajecie jakies leki, to nie raz i nie dwa słuchacie opinii tych „doświadczonych” staraczek, wywołujące nawet te, które staraczkami nie są. I to jest ok. Ale jak sytuacja odnosi sie do ciąży to wszystkie te dziewczyny, które tak cenicie za wiedzę i doświadczenie posądzacie o hejt bo zwracają uwagę na fakty medyczne.
Ja wiem, ze każda marzy o ciąży. Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć bardzo dobrze.
Ale nie pojmuje jak można być na forum już dłuższy czas, czytać, zapoznawać sie z historiami dziewczyn a mimo to, jak przychodzi co do czego to racjonalne myślenie odchodzi. Każda na tym wątku jak i takie osoby jak ja, ktore tylko czytają trzymają kciuki i życząc 997 jak i każdej z was jak najlepiej. Ale po to jest forum, żeby pytać, odpowiadać i zwracać uwagę na pewne rzeczy. Pamietajmy, ze nie rozmawiamy sobie o przepisach kulinarnych tylko o naszym życiu i zdrowiu. Łatwo jest byc tym miłym internetowym przyjacielem, dawać serduszka, trzymać kciuki i gratulować, ale kiedy sytuacja sie sypie to co? Wy napiszecie tylko, ze wam przykro a takie osoby, karmione czesto nadzieja, ze przecież będzie dobrze zostają z tym same, albo piszą na priv do tych wrednych hejterek, ktore wcześniej nie sypały gratulacjami i były zmijami przez to.
Ja trzymam kciuki za 997, mam nadzieje ze mimo wszystko się odezwie i napisze co i jak.
Nikt nie twierdzi, ze sobie to zmyśliła, tylko zwraca uwagę, ze lekarz z nawet najlepszymi opiniami może się mylić. Bo na zobaczenie pęcherzyka nie ma szans przy takiej becie. I to nie jest hejt dziewczyn, czy zazdrość ( to jeszcze o dziwo nie padło) tylko fakt. I o ile 997 może mieć nadzieje i nią zyc tak powinna mieć na uwadze, ze nie zawsze należy ufać lekarzowi na ślepo mimo, ze jest super dobry. A pamiętając jej historie, tym bardziej sprawdzać wszystko po kilka razy.
Cześć Nel :)
Też śledziłam ten wątek i ja czuję, dlaczego ona się stąd usunęła i odebrała wpisy jako hejt. Ona była u kilku lekarzy i tak na prawdę każdego z nich zakwestionowało forum, a ona na początku mu zaufała.
Jeden źle (według forum, ja się nie znam) zdiagnozował niedomoge lutealną. Potem lekarka źle według forum nakazała dawkowanie duphastonu. I tu taka mała dygresja. Ja coraz częściej czytam, że duphaston to dobry dla spokojnej głowy i jak ma być krwawienie to i tak będzie.
Potem lekarz z betą 130 też zła diagnoza bo to za mało, żeby coś zobaczyć.
Żaden z nich nie nastraszył cp na tym etapie ciąży.
Może nie miała już więcej lekarzy do odwiedzenia w swojej okolicy. Każda z nas ma pracę, lekarze mają terminy i ceny. To jest 4 tydzień ciąży, na tym etapie nawet z cp prawdopodobnie nic się nie stanie.
Wiemy, że miała umówione wizyty na sobotę i na niedzielę. Wiem, że ma izbę przyjęć ginekologiczną 30km od domu. Ona wie, jak to jest mieć cp więc teraz na pewno będzie się uważnie wsłuchiwała w swoje ciało i nie zbagatelizuje objawów.
Musi czekać, kontrolować betę, proga i robić USG. I to będzie robiła.
Poprosiłam o opinię @Bibi89 jak to było u niej. U 997 sytuacja się wyjaśni na dniach. Dziewczyna znalazła taki sposób, żeby te dni przetrwać: usuwając się z forum. Mam nadzieję, że wróci i da znać.
 
Troche to poszło wszystko takim tonem moralizatorstwa, a nie kolezeńskiego wsparcia, wypowiedzi ubrane są w sarkazm, powątpiewanie, niedowierzanie, na potwierdzenie jest proszenie o wyniki z usg, by sprawdzić czy to, co mowi 997 to na pewno prawda i zarzucanie jeje, że podaje inne terminy wizyt. Zabraklo mi w tych wypowiedziach, ktore podają "fakty medyczne" tonu troski, kumpelskiego dialogu, tak jakbyście miały zwracać się do bliskiej przyjaciółki, na ktorej na prawdę Wam zależy i na relacji z nią a nie dziewczyny, ktora tu dopiero co wpadła ( bo tak w konsekwencji wyszło "Wypadła, obraziła się? Aha to niech sobie idzie". 997 przechodzi trudne chwile, musi sie zdać na lekarza (chodzi do 2 roznych), dopoki nie będzie pewne, w ktorą strone ciaża zmierza, myslę ze potrzebowała Nas jako grupy przyjaciol, by przetrwać poki wszystko bedzie wiadomo (jest w stresie, boi się, i wie, że są różne scenariusze), informuje nas o faktach, ktore też dostaje od lekarza lub z badań. Ona wie, ze nie jest to idealna sytuacja, i wie, ze roznie moze być, tylko czy potrzebowala wiecej niż raz, by za kazdym razem mowić, ze jest źle, to na pewno cp i dodwać jej wiecej ciężaru - ktory odczuwa? Myślę, ze zawiodłyśmy jako grupa.
Rozumiem podawanie faktów medycznych, wyrazenie wątpliwości co do wynikow, podpowiadanie jak jeszcze pilnować sytuacji, ze nie przegapić w razie cp tego momentu na interwencje ale mozna było to zrobić tak i w takim tonie jakbyście rozmawiały ze swoją przyjaciółką, kumpelą kims na kim Wam zależy a nie kimś, kto wczoraj odchodzi z grupy, bo przyszedł po wsparcie (nie kłamstwa ze bedzie dobrze na pewno, ale zwykle "przytulenie") i nie otrzymał go. Przykro mi, dzis przeczytalam to wszystko i taki wniosek. Szkoda mi jej, teraz jest z tym totalnie sama.
Zgadzam się z Tobą. Też mi się zrobiło jej szkoda. .
 
Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie - łudzę się, że to incydentalne ale oczywiście jeśli sytuacja się będzie powtarzać - na pewno będziemy szukać pomocy u specjalisty😔
 
Troche to poszło wszystko takim tonem moralizatorstwa, a nie kolezeńskiego wsparcia, wypowiedzi ubrane są w sarkazm, powątpiewanie, niedowierzanie, na potwierdzenie jest proszenie o wyniki z usg, by sprawdzić czy to, co mowi 997 to na pewno prawda i zarzucanie jeje, że podaje inne terminy wizyt. Zabraklo mi w tych wypowiedziach, ktore podają "fakty medyczne" tonu troski, kumpelskiego dialogu, tak jakbyście miały zwracać się do bliskiej przyjaciółki, na ktorej na prawdę Wam zależy i na relacji z nią a nie dziewczyny, ktora tu dopiero co wpadła ( bo tak w konsekwencji wyszło "Wypadła, obraziła się? Aha to niech sobie idzie". 997 przechodzi trudne chwile, musi sie zdać na lekarza (chodzi do 2 roznych), dopoki nie będzie pewne, w ktorą strone ciaża zmierza, myslę ze potrzebowała Nas jako grupy przyjaciol, by przetrwać poki wszystko bedzie wiadomo (jest w stresie, boi się, i wie, że są różne scenariusze), informuje nas o faktach, ktore też dostaje od lekarza lub z badań. Ona wie, ze nie jest to idealna sytuacja, i wie, ze roznie moze być, tylko czy potrzebowala wiecej niż raz, by za kazdym razem mowić, ze jest źle, to na pewno cp i dodwać jej wiecej ciężaru - ktory odczuwa? Myślę, ze zawiodłyśmy jako grupa.
Rozumiem podawanie faktów medycznych, wyrazenie wątpliwości co do wynikow, podpowiadanie jak jeszcze pilnować sytuacji, ze nie przegapić w razie cp tego momentu na interwencje ale mozna było to zrobić tak i w takim tonie jakbyście rozmawiały ze swoją przyjaciółką, kumpelą kims na kim Wam zależy a nie kimś, kto wczoraj odchodzi z grupy, bo przyszedł po wsparcie (nie kłamstwa ze bedzie dobrze na pewno, ale zwykle "przytulenie") i nie otrzymał go. Przykro mi, dzis przeczytalam to wszystko i taki wniosek. Szkoda mi jej, teraz jest z tym totalnie sama.
Zgadzam się z tobą, nie miałam wiele okazji aby pisać z 997, ale dobrze ją kojarzę jeszcze z czasów kiedy "tylko czytałam". I żeby nie było, naprawdę cenie dziewczyny z tego forum za ich wiedzę oraz to, że tak chętnie się z nami nią dzielą. Dziękuje za to. Ale tu według mnie wszedł wczoraj trochę nieprzyjemny ton, który wcale nie wyrażał tylko troski. 😞 997 odkąd dowiedziała się o ciąży, to z tego co kojarzę konsultowała to już z 3 lekarzami, 3 razy robiła betę i proga i ma w planach dalsze konsultacje jeszcze w tym tygodniu. Więc tak naprawdę nie wiem co mogłaby więcej robić, oprócz czekania i robienia wszystkiego aby nie zwariować... a my tak trochę na nią naskoczyłyśmy. Z troski, wiem, ale człowiek którymi targają skrajne emocje mógłby się poczuć przytłoczony...
Sama pamiętam swoje zagubienie, kiedy dowiedziałam się po pozytywnej becie, że mój próg oscyluje w 12/13 ng. Wtedy jeszcze nie wiedząc, że to zły wynik, zapytałam czy to źle. Zapytałam i wiele osób udzieliło mi odpowiedzi. I nie było to głaskanie po głowie, tylko merytoryczne wiadomości, że może być różnie, że ten próg nie wyklucza cp, że nie najlepiej to wygląda. Pamiętam jak okropnie mnie te wiadomości WTEDY przytłoczyły, chociaż przecież to nic takiego nie było i z perspektywy czasu jestem wdzięczna za uświadomienie. Tym samym wiem, że w tym momencie 997 mogą targać różne emocje, w tym ogromny stres i dlatego trochę niefajnie wyszło. 😞
 
reklama
Cześć Nel :)
Też śledziłam ten wątek i ja czuję, dlaczego ona się stąd usunęła i odebrała wpisy jako hejt. Ona była u kilku lekarzy i tak na prawdę każdego z nich zakwestionowało forum, a ona na początku mu zaufała.
Jeden źle (według forum, ja się nie znam) zdiagnozował niedomoge lutealną. Potem lekarka źle według forum nakazała dawkowanie duphastonu. I tu taka mała dygresja. Ja coraz częściej czytam, że duphaston to dobry dla spokojnej głowy i jak ma być krwawienie to i tak będzie.
Potem lekarz z betą 130 też zła diagnoza bo to za mało, żeby coś zobaczyć.
Żaden z nich nie nastraszył cp na tym etapie ciąży.
Może nie miała już więcej lekarzy do odwiedzenia w swojej okolicy. Każda z nas ma pracę, lekarze mają terminy i ceny. To jest 4 tydzień ciąży, na tym etapie nawet z cp prawdopodobnie nic się nie stanie.
Wiemy, że miała umówione wizyty na sobotę i na niedzielę. Wiem, że ma izbę przyjęć ginekologiczną 30km od domu. Ona wie, jak to jest mieć cp więc teraz na pewno będzie się uważnie wsłuchiwała w swoje ciało i nie zbagatelizuje objawów.
Musi czekać, kontrolować betę, proga i robić USG. I to będzie robiła.
Poprosiłam o opinię @Bibi89 jak to było u niej. U 997 sytuacja się wyjaśni na dniach. Dziewczyna znalazła taki sposób, żeby te dni przetrwać: usuwając się z forum. Mam nadzieję, że wróci i da znać.
Jasne, ja rozumiem, ze radzi sobie jak potrafi. Ja nie mówię o straszeniu cp. Wiadomo dziewczyny, które tego doświadczyły maja większe obawy sadzić, ze tak noże być. Ja mówię tylko o zbadaniu za hejt niepoklaskiwania za każdym razem jak ktoś wysoka cień cienia czy wstawi wyniki bety niezbyt optymistyczne itp. Ja o tym mówię. Bo mam wrazenie, ze tutaj wszystko co nie jest słodkie i pierdzace jest hejtem.
I ok, lekarz zakwestionował forum. Jasne. Ale tylko ona jedna trafia na takich lekarzy ? No nie. Widzisz, masa dziewczyn idzie di lekarza i dostaje dupka jako lek na wszystko, niektóre nawet odwalcie mówią, ze dostały bo chciały dla świetego spokoju. A mój np. Się zapienil jak o tym usłyszał, ze lekarze przepisują dupka jak cukierki każdemu i potem przychodzą do niego pacjentki i chcą dupka bo koleżanka miała i zaszła.
Ja od jednego tez dostałam dupka cholera wie po co. Miał super super dobre opinie i był bardzo polecany.
I ja nie twierdze, ze lekarz nic nie zobaczył. Nie zobaczył pęcherzyka, co zreszta napisał bo nie jest napisane ze to pęcherzyk tylko mogący przypominać czy jakoś tak.
No i wybacz, ale jeśli forum mowi tak, internet ( oczywiście wiarygodne źródła nie jnteria itp) mowi tak samo, a lekarz mowi co innego to jakaś lampka by mi się włączyła.
Poza tym, 997 była u kilku lekarzy. Ale nie wiemy czy każdy znał jej historie, czy każdemu mówiła to samo ( nie chodzi mi o to, ze skłamała) ale po prostu mogła coś pominąć albo lekarz nie dopytać.
 
Do góry