reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe kreski ❤️

Ja też bez firanek, ale mojej mamie się podoba. Aż dziwne, bo ona właśnie większość życia "a co ludzie powiedzą". 😅 Jak zaczyna tego typu teksty, to kończę w sekundę tekstem, że mnie to zupełnie nie interesuje i mogą sobie myśleć, co chcą. Jestem totalnym przeciwieństwem mojej matki w takich kwestiach. Ona w ogóle jest strasznie ciekawska i żyje życiem innych, przeżywa, komentuje, a mnie to strasznie denerwuje.
no u mojej mamy też typowym narzędziem we wszystkim są szantaże emocjonalne i czasami cieżko mi sobie z tym poradzić.
Wiecie nawet z tymi firankami "ojeju, no dla mnie tego nie zrobisz", nieraz jak nie chciałam zrobić tak jak ona to chodziła i płakała. W pewnym momencie już powiedziałam jej, ze to na mnie nie działa i tyle.
 
reklama
No to u mnie na szczęście rodzice maja wywalone i nigdy nie usłyszałam „co ludzie powiedzą”. Zupełnie ich to nie interesuje i nawet nie jest w kategorii rozmyślania, żeby ktokolwiek cokolwiek chciał powiedzieć :D i ja tez mam podobnie
 
a jeszcze apropo "co ludzie powiedzą", to bardzo typowy tekst "kupiłabyś sboie coś do ubrania takiego, żeby do kościoła było" 😂
Moi rodzice to w ogóle jest temat rzeka, trochę śmiechu, ale trochę też przykre jest to, jak się zachowują nieraz.
moja mama też była taka uwięziona w konwenansach: ‚no jak to tak’, ‚to trzeba, tamtego nie wolno’, wierząca… a później zaczęła mnie obserwować i zobaczyła, że jak ma się we dupie co trzeba a czego nie wolno to się lepiej żyje i praktykuje asertywność i indywidualizm od jakiegoś czasu i widzę, że jest o wiele szczęśliwsza i mniej spięta niż kiedyś :D
 
moja mama też była taka uwięziona w konwenansach: ‚no jak to tak’, ‚to trzeba, tamtego nie wolno’, wierząca… a później zaczęła mnie obserwować i zobaczyła, że jak ma się we dupie co trzeba a czego nie wolno to się lepiej żyje i praktykuje asertywność i indywidualizm od jakiegoś czasu i widzę, że jest o wiele szczęśliwsza i mniej spięta niż kiedyś :D
moi rodzice nie są w stanie niestety nic zawuwazyć. Gneneralnie żyją w przeświadczeniu, że ich opinie to są te jedyne słyszne, a jak ktoś myśli inaczej, to myśli źle. Dlatego ja unikam z nimi jakichkolwiek dyskusju, chyba, ze mamy takie samo zdanie.
 
moi rodzice nie są w stanie niestety nic zawuwazyć. Gneneralnie żyją w przeświadczeniu, że ich opinie to są te jedyne słyszne, a jak ktoś myśli inaczej, to myśli źle. Dlatego ja unikam z nimi jakichkolwiek dyskusju, chyba, ze mamy takie samo zdanie.
to ciężka sprawa, z takimi ludźmi nie ma za bardzo pola do rozmowy ;//
 
moja mama też była taka uwięziona w konwenansach: ‚no jak to tak’, ‚to trzeba, tamtego nie wolno’, wierząca… a później zaczęła mnie obserwować i zobaczyła, że jak ma się we dupie co trzeba a czego nie wolno to się lepiej żyje i praktykuje asertywność i indywidualizm od jakiegoś czasu i widzę, że jest o wiele szczęśliwsza i mniej spięta niż kiedyś :D
moja mama też kiedyś była taka. A że nie wypada, a że jak to tak, a co tam ktoś powie... Aż musiała uciekać z domu i całe to bagno, które od lat próbowała upchnąć za drzwiami się wylało. Teraz już ma podejście, że w dupie z innymi, to każdemu ze sobą powinno być dobrze i nie jesteśmy od tego, żeby innych zadowalać.
 
to ciężka sprawa, z takimi ludźmi nie ma za bardzo pola do rozmowy ;//
dlatego nie rozmawiam.
Ja w ogóle nie lubię dyskutować, seiro nie potrzebuję nikogo do niczego przekonywać i nie chce być do niczego przekonywana.
Wiecie, ja mieszkam z rodzicami (w sensie w jednym domu, ale dwa oddzielne gospodarstwa domowe, mieszkania etc).
No i to są złoci ludzi, robią wszystko, zeby nam się dobrze zyło. Więc po prostu sie unika drażliwych tematów. Bo niestety oni są tak skrajni, ze to aż boli.
 
reklama
dlatego nie rozmawiam.
Ja w ogóle nie lubię dyskutować, seiro nie potrzebuję nikogo do niczego przekonywać i nie chce być do niczego przekonywana.
Wiecie, ja mieszkam z rodzicami (w sensie w jednym domu, ale dwa oddzielne gospodarstwa domowe, mieszkania etc).
No i to są złoci ludzi, robią wszystko, zeby nam się dobrze zyło. Więc po prostu sie unika drażliwych tematów. Bo niestety oni są tak skrajni, ze to aż boli.
to dobrze, że masz w sobie tyle asertywności, że nie dajesz na głowę sobie wchodzić
 
Do góry