reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Cos innego niz mleczko...

heksa, ja myślę że "słabość" zębów jest uwarunkowana genetycznie - jedni będą mieli zęby jak stal bez względu na ilość zjedzonej czekolady, inni niestety nie...
ja należę do tych mniej szczęśliwych, górne zęby mam poplombowane chyba wszystkie oprócz jedynek i ósemek... na nieszczęście dwójki i trójki urosły mi z taką skazą - jakby rowkiem poziomym - i szybko się popsuły, i to właśnie powstało już na etapie tworzenia się zalążków zębów stałych, nawet tona czekolady by na to nie "wpłynęła" ani całkowita czekoladowa "abstynencja" nie pomogła ;-)
 
reklama
co do slodyczy to my dajemy glownie gorzka czekolade, orzechy, czasem ciasto, lody itp jak Krysia dostaje inne slodycze od kogos (chrupki ciastka gumy itp) to jej dawkuje codziennie po trochu, a wychodzi ze zawsze cos tam w szafie jest :-D na szczescie Krysia sie malymi porcjami zadowala w zupelnosci, wogole u nas dzien sie jakos kreci wogole nie z mysla o slodyczach, zazwyczaj ja sama inicjuje takie "podwieczorki" jak mnie najdzie ochota i jemy sobie razem :sorry2:

jedyne czego nie daje to lizaki i twarde cukierki, sami nie lubimy, nie kupujemy i jakos tak wyszlo ze ich nie jada

heksa jak ktos da Natalce slodycz to ty jej to zabierasz i mowisz ze bee?? przeciez to wierutne klamstwo bo przeciez po sprobowaniu sama kiedys stwierdzi ze to wcale nie BEE tylko wrecz przeciwnie pychotka, a mama ja wkrecala cale 3 lata :sorry2: malo tego inne dzieci palaszuja to az im sie uszy trzesa, myslisz ze ona nie czai podstepu?
odwazna jestes ze tak twardo do tego podchodzisz,
ja bym tak nie potrafila, no chyba zeby dostala cala tabliczke czekolady, to bym ulamala jej kawalek i reszte schowala na pozniej, ale kto wie moze sie twoja taktyka sprawdzi, my idziemy na 2 latka na pierwszy przeglad zebow to napisze czy wsio ok z naszymi perelkami, jesli nic nie bedzie niedobrego to nie zmienie niczego w tej sprawie
 
A ja podziwiam Hekse ze tak robi. I robi słusznie bo słodycze NIC a NIC nie wnoszą do naszego życia. Ja bardzo żałuje ze mnie nauczono jeśc słodycze. Jak marysia nie znała smaku słodyczy był spokój bo teraz się do maga coraz więcej. Od pewnego czasu jej ograniczam jak się da i cieszę się z tego bo się mi to udaje.
 
to czy ma się problem ze zębami jest uwarunkowane genetycznie
moja Ania - ma ponad 13 lat - całe życie jadła słodycze na maxa i jeszcze nie ma ani jednej dziurki - ( zabieg dentystyczny w wieku 5-7 lat - lakowanie ząbków - może coś to pomogło - a może i nie)
mój Mirek je słodycze - ale nie rozpycham nimi go - ot czasami zje jajko niespodziankę, kinderka, a nawet gorzką czekoladę
 
Ja raczej mam stosunek taki jak Toola, chociaż podziwiam Heksę. Ale nie mogłabym zabrać jej prezentu od kogoś mówiąc , że to dla taty.
Dodam jeszcze, że moja terapia pt. "Słodyczom mówimy nie" odnosi skutki. Pola mniej się domaga, zaczęła lepiej jeść inne rzeczy.
 
u nas też słodycze małej smakuja owszem, ale uważam, że nie zjada ich az tak wiele żebym musiała się obawiać o zęby, a też powinnam mieć powód, bo ja miałam straszną próchnicę dzieciecą (ponieważ moja mama nie widziała nic złego w dawaniu dziecku mleka z butelki na dobranoc, nie sadziła, ze tak źle się to dla mnie i mojej siostry skończy) Za to ze stałymi zebami juz nie mam problemów:-D. Marcelinka nigdy nie dostaje jeść na noc, po myciu zebów, na kontrolę do stomatologa dzieciecego chodzimy regularnie i na razie jest ok. Teraz po swiętach mała wiecej je słodkiego, ale nie zdarzyło się jeszcze żeby zjadła np. cały pasek czekolady, albo więcej niż dwie kostki gumy rozpuszczalniej dzennie więc jakoś nie panikuje na razie. Czasami sama wkładam jej kostkę czekolady do budyniu.:baffled:
Na przyszłośc jak będzie starsza, podoba mi się pomysł żeby wprowadzić dzieku tzw. słodkie weekendy-tzn. że nie zabraniamy jeść dziecku słodkiego, ale tylko np. w sobotę, albo niedzielę. I w ten oto sposób dziecko na raz nie zje tyle słodkiego co przez cały tydzień, traktuje słodkie jako nagrodę za to, ze wytrzymało cały tydzień bez nich, no i ma poczucie, ze rodzicie mu niczego nie zabraniają. Nie wiem jak to wyjdzie w praktyce, ale pomysł usłyszałam kiedyś w jakimś programie tv i wydaje mi się sensowny.
Ja tez bałabym sie zabraniać dziecku w ogóle jedzenia słodkiego, bo kiedyś faktycznie ono się na to skusi, a wtedy może byc jazda bez trzymanki:szok:...albo odwrotnie, może faktycznie uznać, że słodkosci są be (chociaż nie znam dziecka, które by słodkiego wcale nie jadło:-(, może heksa będzie pierwsza:tak: I jej mała przetrze szlaki, w końcu niby wszystko można, podobnie jak gotować dziecku bez soli, bo tez jest niezdrowa i podobno dopóki dziecko nie pozna smaku słonego , to nie przeszkadza mu, ze je jałowo:sorry2:. Niektóre dzieci potrafia czytać jaka mają 2 latka, dlatego chyba juz nic mnie nie zdziwi i każdemu kibicuję:tak:
 
ja Judycie slodyczy nie zabraniam. kiedys jak sie je chowalo przed nia to sie domagala,teraz wie gdzie sa i jak ma ochote przychodzi pyta- moge?prosze - i moze sobie wziasc.i uwazam ze u nas to podzialalo bo je je naprawde bardzo sporadycznie.i pocieszam sie tym ze ma manie mycia zebow...mamy 4 szczoteczki
 
O moja też uwielbia myć zęby. Myje co chwilę na sucho i dwa razy dziennie z pastą. Szczoteczki są trzy. Widziałyście na zdjęciach:-D:rofl2::-p
 
juz tłumacze bo chyba mnie nie zrozumiano. Jak ktos daje Natalce czekolade to zabieram jej czekolade,czy tam batonik tłumacząc ze to nie jest dobre dla natalki bo Natalka jest za mała i jak pisałam kazdorazowo daje jej zamiennik,pomidorek,owoc czy warzywo które na dzień dzisiejszy ona uwielbia i ja sie cieszę bo moje dziecko na widok pomidorka koktajlowego trzesie sie całe pewnie tak jak niektóre Wasze dzieciaczki na widok słodyczy i czekolady. Wiec uwazam ze to nie jest dla niej krzywda. Co innego gdybym wyrywala jej z dłoni z wielką awanturą i placzem ale ona naprawde sama oddaje i bez minek płaczu czy innych ceregieli.

Kasiuńka piszesz ze nie mogła bys zabrać dziecku prezętu od kogos a gddyby przyniesli Poli np.truskawki od których pola po zjedzeniu dostaje duzej wysypki to co??? Pozwoliła bys zjejśc Poli??Bo dostała prezent??

U mnie słodycze śą obecne w domu bo mąz je duze ilosci i są w jednej z dolnych szafek do których Natala ma dostęp ale odkąd pamietam zawsze tłumaczyłam ze to taty i nie wolno.

Ferula ja napisalam ze ja nie daje i ze przy mnie Natala nie je słodyczy.Ale nie dam sobie głowy uciąc czy jak ja nie widze to mąz albo które z dziadków czegos jej nie da...... bo tego nie wiesz i to nie jest takie zabranianie jak sobie wyobrazasz po prostu czy jak dziecku nie dajes do jedzenia śledzia to znaczy ze mu go zabraniasz???/I nie napisałam ze wogóle nie je słodkiego bo zupki mleczne jej dosładzam, i ciasto drozdzowe jak upieke to tez kawałeczek dostanie`, czy herbatnika. Wiec niestety ale jak to napisałas moja Natalka nie będzie pierwszym dzieckiem które nie je słodkiego....


poza tym jak poczytam wczesniejsze posty jak bardzo chciałysmy zdrowo odrzywiac dzieci i wazywa z ekologicznych upraw itd to dziwie sie ze daje sie dziecku cukierki czy lizaki bo nikt mnie nie przekona ze to jest zdrowe........ ale tak jak pisałam wszystko dla ludzi ja podchodze do tego w taki sposób ze im pózniej tym lepiej dla zdrowia Natalki.
 
reklama
heksa ja tam Cię popieram...
moja Ewa do roku nie jadła słodyczy at all...nic, a nic, potem baaaaaaaaaardzo ograniczone czyli ciasto,które ja piekłam, a jak miała 1,5 roku to już miała próchnicę i do teraz jest masakra, ma 5 lat,a dziur od cholery, a odkąd nie jadła cycem czyli własnie od roku na noc po myciu zębów tylko woda była zęby myliśmy...także genetyka chyba:) potem miała okres joblowy jak pola kasiuńki i po ograniczeniu apetyt wzrósł...moje laski lubią słodycze,ale nie do przesady...Kiniuska woli mieso,a ewa już wyrosła po prostu:)aha heksa moja Kiniuśka na widok pomodora to się mało nie sfajda z radochy, na czekolade generalnie sra, chociaż nie wiem czemu???woli ciasteczka, tylko,że o ile u ewy to był problem,bo apetyt był malutki, o tyle u kini nie ma z tym problemu, bo ona w jednej ręce rogal 7days,a w drugiej parówk czy kiełbasa:))zagryzione pomidorem właśnie....
 
Do góry