I już po wizycie. Średnio jestem zadowolona. Chodzę i państwowo i prywatnie i dziś byłam w ramach NFZ. Na miejscu okazało się, że lekarka, która mnie prowadziła już tam nie pracuje i przyjmował młody lekarz (przypuszczam, że nie miał jeszcze skończonej specjalizacji, bo wszędzie było napisane tylko lek.med. a u innych specjalizacje np gin - poł.)
Zbadał mnie na fotelu - wszystko ok. Nie odpowiedział mi jednak na to, dlaczego boli mnie brzuch 'z przodu' (myślałam, że to od zastrzyków ale te robię po bokach - być może ból promieniuje, ale nie wiem) oraz skąd mogą pojawiać się u mnie napady gorąca i to, że mi czasem słabo. Nie powiedział czy to bezpieczne, normalne itp. Nie tłumaczył za wiele i trzeba go było za język pociągnąć. Nie czułam się najlepiej u niego. Dał mi tylko skierowanie na kolejną morfologię i mocz. Na szczęście 1 grudnia mam wizyte u swojej lekarki prywatnie, a do niej mam pełne zaufanie. Jest kompetentna, na wszystkie pytania udziela odpowiedzi i czuję się pod jej opieka bezpiecznie.
Powiem Wam jeszcze, że dowiedziałam się dzisiaj w mojej przychodni rodzinnej, że nasza położna środowiskowa organizuje szkolenia dla przyszłych mam np z opieki nad dzidziusiem itp. Musze do niej zadzwonić, by się dowiedzieć szczegółów. Poszłabym z chęcią na takie szkolenie. No i myślę nad szkołą rodzenia. Kiedy należy się zapisać? Już teraz czy jednak jeszcze poczekać troszkę?