Dzięki dziewczyny, dobrze, że was mam, postaram się pisać częściej...
Boję się, ze jeszeli na czas z tego nie wyjdę to nie dam rady opiekować się małym, ledwo siebie ogarniam
Znajomi? Są... tylko ja jestem w takim stanie, że zmyślam i udaję wiecznie zajętą tylko, żeby się z nikim nie spotkać
Nie wiem skąd nagle mnie tak przygniotło...
Chyba musiało się długo zbierać
A mąż? Cóż, dla niego depresja to nie choroba tylko karprys, złe samopoczucie... mój paskudny charakter.
Wczoraj, zupełnie wyczepana przyszłam do niego i mówię, ze nie daję rady, ze jestem zmęczona, że sama sobie nie pomogę... że go potrzebuję... nie wiem co zrozumiał, ale stwierdził, że przecież pracy nie zostawi, żeby się mną zajmować, po długiej rozmowie wywnioskowalam tylko tyle, że nie jest w stanie mi pomóc, bo on sam jest mną zmęczony... i nie powinnam na niego liczyć, przynajmniej w kwestii psychicznego wsparcia
Poszłabym na jakąs terapię, ale tu u nas nie ma nic takiego, małe miasto, moze w Kairze ale to 550km w jedną stronę. Leków nie wezmę na własną rękę, poza tym nie wiem czy cokolwiek jest dozwolone w ciąży
Wiem, ze w Polsce czasem dają relanium na skurcze macicy.. ale nie sądzę zeby mi w czymkolwiek pomogło