Miśkam, myślę że Twój mąż zauważył że sie przy tym rozluźniasz, a pewnie też dostrzegł że to co robisz ma tzw. ręce i nogi, że to ładne, że ma sens. Wychodzą Ci śliczne bombki, takie klimatyczne i misterne. Świetne zajęcie.
Kamilaedi, nie skojarzyłam od strzała że Ty też z NHS-em się użerasz, dopiero po spojrzeniu na Twoją lokalizację. Dobrze że choć na tyle poszli że ten scan zrobią. No, to &&!
Trawa, te konie są w pełni samodzielne czy dokarmiane, leczone itd.? Dla mnie fenomen Donna Nook polega na tym, że foki przypływają tam tylko na rozród, że ta plaża jest częścią ich naturalnego środowiska. Odgrodzenie plaży od wydm ma na celu zapewnienie im spokoju, ustrzeżenie przed zapędami co bardziej zapalonych "miłośników przyrody" bo takiego oseska aż chce się pogłaskać, tymczasem dla malucha ludzki dotyk może oznaczać śmierć z głodu. Poza tym ze jest to teren RAF i na czas pobytu fok na plaży wszelkie manewry i ćwiczenia są zawieszone. Praktycznie na ponad 3 miesiące w roku.
Ale Anglicy są dumni z Donna Nook - było nie było 38% populacji foki szarej rodzi się na tej plaży. Teraz jak byliśmy, jedna z pań które tam pilnują porządku usłyszała że mówimy w obcym języku i zagadała - polecała nam przyrodę North Lincolnshire, a jak powiedzieliśmy jej że byliśmy już nad rozlewiskami Trentu wiosną tego roku (lęgowiska ptaków wodnych) i w Twiggmoor Woods, to zdecydowanie była usatysfakcjonowana.