reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

witajcie dawno mnie tu nie byo , po prostu nie zagládałam na forum , chciałam zapomnieć o moim cierpieniu ale sie nie da , wciąz wspominam i sie boje że sie powturzy sytółacia , już dostałam 1 miesiączki po wyłyżeczkowaniu, gin, pocieszył mnie ale.... bedę czekć jak najdłużej ze starankami , gin. mówił że za ok. 3 miesiące ale my chyba dłużej poczekamy , ja z mężem mamy konflikt i po zabiegu dostałam imunoglobine , bo po pierwszym porodzie terz dostałam zastrzyk ale to było 4,5 roku temu i może przestała dziąłać ale lek. mówił że do następnej ciąży . Teraz nie będę czekać tak długo bo chciałam dać mojej córci rodzeństwo którego pragnie córcia.
Z OKAZJI ŚWIĄD ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
KOŃCZĘ JUŻ I POZDRAWIAM WAS I ŻYCZĘ OWOCNYCH STARANEK
 
reklama
Anastazja1m, foczki cudne. Od kremowo-białych i dropiatych malców na różnym etapie wymiany futra, przez łaciate mamusie po wielkie, ciemne i paskudne samce. Widziałam jeszcze maluszki ze świeżutką pępowiną i takie już z niemal całkowicie wymienionym futerkiem w czarno-biało-szare ciapki. I pierwszy raz widziałam kruczo czarną fokę. Odlot. Młoda zdecydowanie, ale czarna jedwabiście calutka. One się nie boją ludzi, można by je dotykać, od ścieżki dla obserwujących oddziela je sięgający może pasa płotek, a wiele fok leży tuż przy nim. Na tej plaży przychodzi na świat 38% światowej populacji tego gatunku, w ostatniej dekadzie listopada było tam ponad 1700 maluchów. Teraz część już odpłynęła, ostatnie liczenie wykazało coś ponad 400 szt. Foki w Donna Nook są liczone co 10 dni, są chronione, ścieżką chodzą strażnicy i pilnują żeby ludzie na przykład właśnie nie dotykali maluszków. W sumie byłam tam dwa razy w ub. roku, ale pierwszy raz widziałam noworodki i czarną fokę. Aha! I używanie słowa "foka" jest tu wysoce niestosowne.
 
witam w ten poniedziałkowy śnieżny poranek.
własnie odwiozłam małego sankami do przedszkola śnieg sypie.super taką zime lubie.
Jutro już wyjeżdzamy do moich rodziców na święta i Nowy rok
i wczoraj zarezerwowałam pobyt w górach na 8 stycznia.Jedziemy na tydzien.
Juz nie mogę się doczekać.
A tak to pomalutku.@ jak pisałam przyszła ale była dziwna bo w środę wieczorkiem początek w czwartek i piątek coś tam było w sobote nic czysto i w niedziele tyle o ile.Także może?ale nie narkęcam się testu nie robię po świętach idę do lekarza to może mi powie.
Kłaczek- to super:)ja jak byłam w USA to mieszkałam nad zatoką gdzie foczki wychodziły super widok.
i one takie słodkie sa (no oprócz tych samców)
andrzelika-przytulam mocno
Halina0406- dziekuję bardzo i Tobie rownież życze Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego roku
 
Ostatnia edycja:
jakoś tak pusto tutaj:(
pewnie szykujecie święta dziewczyny
no ja jade do rodziców:)
ale jakośmi tak smutno jest.Wsztscy wkoło się cieszą że święta w TV też a mi się ryczeć chce
bo miało byc inaczej.Miała byc juz 4 miesiace z nami Melka miały byc super święta a tak będa smutne.
oj ciezko mi jak cholera
 
Witajcie poniedziałkowo:)
Widzę, że tu dziś pustawo. Może rzeczywiście wszystkie wpadłyście w wir świątecznych przygotowań... A ja dziś się obijam. Miałam się wybrać na poszukiwanie brakujących prezentów, ale jak sobie pomyślałam, że jutro muszę od rana do wieczora siedziec w pracy, to odechciało mi się spędzania czasu poza domem. Pójdę na zakupy w środę...
Karolciu - mi też smutno bardzo:( Też mam w głowie inną wersję wydarzeń - siebie z dużym brzuchem, czekającą na Maleństwo. Mój Synek miał się urodzić za 2 miesiące. A tymczasem zamiast ubranek ja mam całe wyposażenie do tego, by móc Mu zrobić stroik na cmentarz. Boli okrutnie...:( Dziś dowiedziałam się, że moja koleżanka z pracy urodziła w piątek córeczkę. Jeszcze bardziej wyć mi się chce i ciągle pojawia się to pytanie, dlaczego ja nie mogłam. Czasem mam wrażenie, że już więcej na swoich barkach nie zdołam unieść... Przytulam Cię mocno w tym Twoim "smutkowaniu"...
A tak z innej beczki to fajnie, że jedziecie w góry i będziesz miała chwilę na odpoczywanie z dala od domu. Może to wniesie trochę radości do Twojego życia:)

andrzelika1989 - trzymaj się dzielnie! Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale nie wolno się nam poddawać.

anastazja - kibicuję zatem Twojej niespodziance:)

trawa - jak tam nastrój? Doszłaś już do siebie po piątkowym szaleństwie?:) Wcale Ci się nie dziwię. Mi jest trudno czasem przebywać z własną rodziną, a co dopiero w pracowniczym towarzystwie. Wczoraj zaliczyłam spotkanie ze znajomymi z pracy mojego męża i jakoś ciężko było mi się odnaleźć choć wszyscy byli bardzo mili i sympatyczni.

kłaczku - fajnie z tymi foczkami. Zapewniacie sobie ciekawe atrakcje:) Na Twoje życzenie właśnie usiłuję opanować umiejętność umieszczania tu zdjęć i jak się uda to wkleję Ci moje bombki:) To tylko dwie przykładowe. Narobiłam już sporo i każda jest inna:)
IMG_3130.jpgIMG_3140.jpg
 
Karollcia, w zeszłym roku widziałam w Donna Nook samce w akcji. Znaczy się w walce. Imponujący widok. Wczoraj takiego widowiska nie było, ale w pobliżu był samiec z nieźle poharataną głową. Jak pisałam są świeże noworodki, może i spóźniona ruja jakaś była, choć to mało prawdopodobne bo w styczniu zwykle plaża jest już pusta - foki odpływają zazwyczaj tuż po Nowym Roku. Tym większe moje zdumienie na widok noworodków.
Każda z nas chyba ma jakieś święta z inną wizją. Podobnie jak miśkam, miałam teraz szykować się do porodu. Termin był na początek stycznia... Jakoś tak nie wyszło. Teraz znów czekam na maleństwo, ale jakby nie patrzeć to nie jest to samo maleństwo bo tamtego już nie ma więc w tej radości jest nutka żalu i tego się nie obejdzie.
Miśkam, piękne rzeczy robisz. Decoupage? I coś jeszcze... Śliczne są Twoje bombki.

A ja dziś znowu po overtime'ach. Jak ja lubię niespodzianki! Zaraz na przywitanie dowiedziałam się że "mamy problem" - mały przez cały weekend paskudnie kaszlał, wieczorami gorączka pod 40st, paracetamol niewiele daje. Aha... Tylko czemu ja się tego dowiaduję jak już jestem na miejscu, jak już na pewno nie mam w plecaku kanapek na cały dzień i szans na kupienie czegokolwiek (z racji pory i odległości od sklepu choćby), czyli zostaję o dwóch jabłkach? No i z małym trzeba do lekarza. Super, tylko do lekarza to ja jednak chcę tłumacza (Adam) bo to nie bazarek gdzie jak się pomylę albo źle zrozumiem to najwyżej się poprawi. A kto powiedział że Adam ma dziś wolne? (Akurat ma) I dlaczego - do cholery - ja mam dziury zatykać własnym przemysłem? Buntuję się trochę. Jestem zmęczona, zmulona, w domu też mam co robić i w aktualnym stanie zmużdżania idzie mi to jak krew z nosa, a dostaję "ekstra" atrakcje do wzięcia na klatę. Atrakcje na które nie za bardzo się czuję. W dodatku wreszcie załapałam przeziębienie - od małego albo od Rajmunda bo się ostatnio trochę smarkał - i jak zwykle w takiej sytuacji jestem zła, "umierająca" i w ogóle niech mnie ktoś przytuli. Rzadko cokolwiek łapię, więc jak już się zdarzy to odczuwam pieroński dyskomfort - brak treningu. Z małym pozałatwiałam wszystko, ale nadal jestem zła za te niespodzianki.
 
reklama
Kłaczku - nie dziwię się, że się wkurzyłaś. Każdego mogłyby dobić takie niespodzianki, szczególnie kiedy na deser ma się dolegliwości ciążowe. Pilnowałam kiedyś dzieci i najbardziej denerwowała mnie niepunktualność rodziców i wszelakie niespodzianki. Uważaj na siebie, bo widzę, że te Twoje dzieciaki obecnie wszelakie choróbska łapią. Mam nadzieję, że szybko zwalczysz przeziębienie.
A moje bombki są rzeczywiście decupage i do tego dokładam taką specjalną masę imitującą śnieg. Przyznam, że się wciągnęłam w to bardzo:) To chyba mój sposób na odreagowanie przedświątecznych smutków. Mój mąż na początku patrzył podejrzliwie na to zajęcie, a potem sam zaczął mi kupować różne potrzebne rzeczy. A co najlepsze - kupił mi kilka wzorów serwetek, a potem jeszcze powymieniał się z koleżankami z pracy, które też decupage się zajmują:) I widzę, że się cieszy, że w końcu jego żona czymś się zajęła i sprawia jej to radość. Bo od pewnego czasu mało co sprawia mi radość...
 
Do góry