reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dzięki, dawek za dużych w tym nie ma więc naprawdę pięknie Ci podskoczyło. Chyba, że to jakieś magiczne połączenie.
Ja biorę znacznie większe dawki żelaza ( laktoferynę i probiotyk), a i tak jest brzydko mówiąc kupa.
Od 3 miesięcy nic nie drgnęło gdzie rok temu przy podobnym schemacie miałam już ferrytynę co najmniej 20 jednostek wyżej 😞
Zaczęłam właśnie tępić naturalnie helicobacter żeby wiedzieć czy jest sprawcą. Chociaż rok temu był też na pewno i wszystko rosło. Potem już nie mam pomysłów ( poza badaniem celiakii). Ale już zwyczajnie przestaje mi się chcieć.
Właśnie HL obchodzi urodziny i maja -25% jakbyś była zainteresowana tym ich FeMe😉 zastanawiam sie nad tymi suplami na płodność dla mężczyzn ale mam tyle wydatków w ostatnim czasie, a jeszcze ślub i wesele przyjaciółki przed nami eh
U mnie na bank ferrytyna poleci, właśnie dostałam pierwszy po poronieniu okres i jest strasznie obfity, jak zwykle 😥
 
reklama
Hej, ja po pierwszym pustym jaju usłyszałam, że tak się zdarza i drugie puste nie powinno się pojawić oraz, że poronienia są częste. Nie robiłam diagnostyki. Druga ciąża - drugie puste jajo... Więc zrobiłam praktycznie wszystkie dostępne badania na polskim rynku. Z perspektywy czasu żałuję, że nie robiłam diagnostyki po pierwszym poronieniu.
Właśnie tego się obawiam, ze znów się zdarzy to samo. A jak teraz sytuacja wyglada u Ciebie?
 
Czytam ten wątek i dużo analizuje, jestem teraz na końcu stycznia 2021, każda historia wzbudza ogromne emocje, strasznie to przykre ile kobiet znalazło się w tej trudnej sytuacji😥 wiem, ze u wielu z Was udalo sie doczekać dzidziusia co jest bardzo budujące ❤️
Ciesze sie, ze tu trafiłam, jesteście ogromna grupa wsparcia❤️
Sama na codzień nie mam z kim o tym porozmawiam bo o ile najbliższe mi osoby wiedza co sie stało to nie mam tyle siły czy odwagi żeby obciążać ich swoimi problemami, staram sie żyć „normalnie” choć w środku jest mi bardzo ciężko.
Wiem, ze ktoś kto tego nie doświadczył nie potrafi zrozumieć, pamietam jak koleżanka powiedziała, ze poroniła a ja nie bardzo wiedziałam co powiedzieć i jak sie zachować dlatego nie chce stawiać w tej sytuacji moich przyjaciółek.
Ściskam każda z Was😘
 
Cześć dziewczyny.
Przyszła kolej na mnie bo czuję, że sobie nie radzę i tylko czytanie już nie pomaga... jestem po drugim poronieniu 18 dni temu dowiedziałam się, że mojemu synkowi serduszko już nie bije :( mamy 5 letnia córeczkę która jest naszym cudem bo wcześniej leczyliśmy się w klinice niepłodności z szansa 0.7% na naturalną ciążę (pcos, hashimoto, guz przysadki, wrogi śluz, tezyczka). Rok badań i 2 insyminacje nieudane. Po czym przypadkowy test i 2 kreski, naturalnie. 33 lata-Ciaza przez 9 mcy książkowa i zdrowa córeczka. 4 i pół roku nic pomimo braku zabezpieczeń i pogodzenie się że dane nam jest tylko 1 dziecko. W lutym tego roku pomimo bardzo trudnych sytuacji życiowych dowiedziałam się o ciazy która niestety od początku z problemami (plamienie, leżenie, covid) 2 tygodnie spokoju, rutynowa kontrola w 10 tyg i informacja przykro mi ale serduszko nie biję... szpital, odrazu zabieg łyżeczkowania. Wtedy nie zdecydowaliśmy się na własny pogrzeb czego do dziś żałuję. Wtedy na rozne spodoby próbowałam sobie to tlumaczyc. 2 cykle po poronieniu, żadnego planowania, kolejna diagnoza-torbiel dermoidalna na lewym jajniku i na teście 2 kreski. Do 8 tygodnia wg miesiączki niepewność bo nadal brak akcji serduszka ale w koncu udało się i usłyszeliśmy nasze serduszko ciaza 2 tygodnie późniejsza niż wg daty miesiączki. Od tego czasu wszystko idealnie. Badania regularnie, prenatalne Ok. Fizycznie czułam się gorzej może przez wiek 38 lat ale najważniejsze że dzidzius rośnie i zadnych niepokojacych objawow. Po 12 tyg troche odetchnelismy bo najbardziej zagrazajacy czas za nami. 20 tydzien i kontrolna wizyta..
I znowu słowa ...przykro mi ale serduszko od ok tygodnia już nie bije... tego samego dnia szpital a w kolejnym dniu tabletki, poród i zabieg. Kiedy zobaczyliśmy synka nie chcieliśmy już go oddać. Mieliśmy pożegnanie i pogrzeb. Synek wyglądał ślicznie, mogliśmy dotknac jego malutkich i delikatnych rączek, zobaczyc delikatne usteczka choc nigdy nie uslysze jego glosu..
. brak widocznych wad, pępowina Ok, żadnych wykrytych stanów zapalnych. Nikt nie wie dlaczego, usłyszeliśmy że czasami tak się zdarza. Czekamy jeszcze na wynik hist po zabiegu. Pożegnanie i pogrzeb to bol nie do opisania ale nie żałuję bo choć malutkiego to moglismy zobaczyc synka i możemy codziennie isc i położyć kwiatuszka. Tym bardziej brakuje mi że nie zdecydowaliśmy się na wcześniejszy pogrzeb ale czasu nie cofnę. Teraz próbuje przeżyć dzień w czym bardzo pomaga mi córeczka. Mnóstwo w glowie pytań, brak zrozumienia i pustka która ściska serce, kiedy pogodziłam się z myślą że będę tylko mama dla córeczki nagle moje serce otworzyło się ponownie na macierzyństwo po czym rozpadło na kawałki... i ten lęk co dalej... lekarz poinformował o możliwości badań przy staraniach o kolejnego dzidziusia ale pragnienie tak bardzo mocno łączy się z ogromnym strachem przed kolejnym cierpieniem.... przepraszam że tak dużo się rozpisałam i dziękuję za cierpliwość
 
@Stokrotk2 , cały ranek zastanawiałam się co mogę Ci napisać...ale chyba nie ma słów które mogą wyrazić to jak bardzo mi przykro z powodu Twojej straty :( Współczuję bardzo. :(
 
Cześć dziewczyny.
Przyszła kolej na mnie bo czuję, że sobie nie radzę i tylko czytanie już nie pomaga... jestem po drugim poronieniu 18 dni temu dowiedziałam się, że mojemu synkowi serduszko już nie bije :( mamy 5 letnia córeczkę która jest naszym cudem bo wcześniej leczyliśmy się w klinice niepłodności z szansa 0.7% na naturalną ciążę (pcos, hashimoto, guz przysadki, wrogi śluz, tezyczka). Rok badań i 2 insyminacje nieudane. Po czym przypadkowy test i 2 kreski, naturalnie. 33 lata-Ciaza przez 9 mcy książkowa i zdrowa córeczka. 4 i pół roku nic pomimo braku zabezpieczeń i pogodzenie się że dane nam jest tylko 1 dziecko. W lutym tego roku pomimo bardzo trudnych sytuacji życiowych dowiedziałam się o ciazy która niestety od początku z problemami (plamienie, leżenie, covid) 2 tygodnie spokoju, rutynowa kontrola w 10 tyg i informacja przykro mi ale serduszko nie biję... szpital, odrazu zabieg łyżeczkowania. Wtedy nie zdecydowaliśmy się na własny pogrzeb czego do dziś żałuję. Wtedy na rozne spodoby próbowałam sobie to tlumaczyc. 2 cykle po poronieniu, żadnego planowania, kolejna diagnoza-torbiel dermoidalna na lewym jajniku i na teście 2 kreski. Do 8 tygodnia wg miesiączki niepewność bo nadal brak akcji serduszka ale w koncu udało się i usłyszeliśmy nasze serduszko ciaza 2 tygodnie późniejsza niż wg daty miesiączki. Od tego czasu wszystko idealnie. Badania regularnie, prenatalne Ok. Fizycznie czułam się gorzej może przez wiek 38 lat ale najważniejsze że dzidzius rośnie i zadnych niepokojacych objawow. Po 12 tyg troche odetchnelismy bo najbardziej zagrazajacy czas za nami. 20 tydzien i kontrolna wizyta..
I znowu słowa ...przykro mi ale serduszko od ok tygodnia już nie bije... tego samego dnia szpital a w kolejnym dniu tabletki, poród i zabieg. Kiedy zobaczyliśmy synka nie chcieliśmy już go oddać. Mieliśmy pożegnanie i pogrzeb. Synek wyglądał ślicznie, mogliśmy dotknac jego malutkich i delikatnych rączek, zobaczyc delikatne usteczka choc nigdy nie uslysze jego glosu..
. brak widocznych wad, pępowina Ok, żadnych wykrytych stanów zapalnych. Nikt nie wie dlaczego, usłyszeliśmy że czasami tak się zdarza. Czekamy jeszcze na wynik hist po zabiegu. Pożegnanie i pogrzeb to bol nie do opisania ale nie żałuję bo choć malutkiego to moglismy zobaczyc synka i możemy codziennie isc i położyć kwiatuszka. Tym bardziej brakuje mi że nie zdecydowaliśmy się na wcześniejszy pogrzeb ale czasu nie cofnę. Teraz próbuje przeżyć dzień w czym bardzo pomaga mi córeczka. Mnóstwo w glowie pytań, brak zrozumienia i pustka która ściska serce, kiedy pogodziłam się z myślą że będę tylko mama dla córeczki nagle moje serce otworzyło się ponownie na macierzyństwo po czym rozpadło na kawałki... i ten lęk co dalej... lekarz poinformował o możliwości badań przy staraniach o kolejnego dzidziusia ale pragnienie tak bardzo mocno łączy się z ogromnym strachem przed kolejnym cierpieniem.... przepraszam że tak dużo się rozpisałam i dziękuję za cierpliwość
Bardzo mocno współczuję 😢😢 Mam nadzieję, że z czasem uda Wam się wszystko ułożyć bo macie dla kogo❤️
 
Bardzo mocno współczuję 😢😢 Mam nadzieję, że z czasem uda Wam się wszystko ułożyć bo macie dla kogo❤️
Dziękuję. Tak to prawda, że córeczka jest nasza siłą, choć tak bardzo czekała na braciszka i tylko o niego prosiła. Nie wiem co będzie, jeszcze trudno mi cokolwiek planować. Z jednej strony wiadomości o ciazy rozumiałam jako szanse i nadzieję dla nas, ale teraz już sama nie wiem.
 
reklama
Dziękuję. Tak to prawda, że córeczka jest nasza siłą, choć tak bardzo czekała na braciszka i tylko o niego prosiła. Nie wiem co będzie, jeszcze trudno mi cokolwiek planować. Z jednej strony wiadomości o ciazy rozumiałam jako szanse i nadzieję dla nas, ale teraz już sama nie wiem.
@Stokrotk2 bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.
Ja podniosłam się tylko dlatego, że mam dla kogo. Córka i Mąż to moje paliwo na każdy dzień ❤️ Minęły 4 miesiące, a ja nadal mam takie dni, że nie jestem w stanie funkcjonować.
Siedzę i ryczę i nad zdjęciami z usg i kartą ciąży, nie wiem nawet co z tym zrobić. Trzymam bo przecież może jednak się przyda do przyszłych badań.
Kondycja psychiczna i fizyczna kuleje.. wydawało mi się, że w 3 miesiące podreperuję sobie zdrowie i ogarnę się, a tak naprawdę stoję w miejscu 😞
Podjęłam jedynie decyzję, że spróbuję raz jeszcze z pomocą dietetyka. Ale wizyta za miesiąc. Jesień i ta pogoda dodatkowo mnie dobijają.
Moja sytuacja trochę inna, również nie miałam wpływu na to co mnie spotkało aczkolwiek miałam wpływ na zakończenie. I to była już druga strata dlatego pozwoliłam sobie odpisać.
Zbliża się mój termin porodu ( drugi w tym roku ..) i wiem, że rozpadnę się na milion kawałków.

Życzę Ci dużo siły.
 
Do góry