Witajcie dziewczyny .
Jestem po calkowitej resekcji tarczycy i od 6 lat jestem na lekach (hormonach ) . Moje klopoty z tarczyca pojawily sie kiedy urodzilam corke i tak od tego czasu jestem pod kontrola lekarzy . Bedac w Polsce zawsze bralam dosc wysoka dawke hormonow bo az 150 mg czasami nawet 175 mg , w tamtym roku przeprowadzialm sie do Anglii i udalam sie do tutejszego lekarza . Po badaniach stwierdzil ze jest to zdzecydowanie za wysoka dawka leku jak dla mnie i zmniejszyl mi hormony do 100mg . Po zmianie dawki czulam i czuje sie dobrze , ale jak poszlam w styczniu do lekarza okazalo sie ze moje tsh jest podwyzszone , o ile nie wiem bo nie powiedzial mi lekarz , mowil tylko ze nie duzo . A bedeac u niego na wizycie bylam w pierwszych tyg ciazy , kazal nadal brac 100 mg hormonu , i wystawil mi list do specjalisty . Od 3 tyg ciazy pojawily sie plamienia , mialam robine usg w 6 tyg i bylo wszystko ok z dzidzia . W tamtym tyg mialam kolejny sckan i okazalo sie ze dzidzi juz nie ma .Nie bede pisac co przezylam bo bardzo pragnelismy miec drugie dziecko .Bedac w szpitalu lekarz powiedzial mi ze koniecznie musze udac sie do specjalisty bo byc moze to podwyzszone tsh bylo przyczyna mojego poronienia , ale tego dowiem sie dopiero po wynikach badania histopatologicznego .Teraz czekam na wizyte do gin i endro i jesli wszystko sie unormue to znowu zaczniemy starc sie dzidzie .. Tutaj zupelnie inaczej podchodza do ciazy wszystko raczej ma naturalnie sie rozwijac nie uawazja metody podtrzymania. Byla to juz moja trzecia ciaza , pierwsza tez poronilam w 8 tyg ale wowczas nie mialam problemow z tarczyca. Pomalu dochodze do siebie chociaz brzuch nadal mnie boli po czyszceniu chociaz nie az tak bardzo jak serce po stracie dziecka ...