reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Coś mi cytowanie nie działa i zapomniałam co miałam komu napisać.
Ilona, IZW przykro mi bardzo z powodu sytuacji z waszymi chłopami. Mam nadzieję, że się wszystko ułoży.
Kłaczku Twój ostatni post mi przypomniał, że miałam się do Ciebie odezwać w sprawie paputków. Jeżeli mogę, to chciałabym zamówić jedne różowe i jedne niebieskie. W stylu tych żółtych, które zrobiłaś dla Jajka. Jeżeli chodzi o płatność i wysyłkę, to może mój N. wyśle Ci funciaki a paczkę mogłabyś też jemu podesłać. Myślę, że się jakoś co do tego dogadamy. ;-)
Jeżeli chodzi o kawę w ciąży, to ani mnie do niej nie ciągnęło ani mnie od niej nie odrzucało, chociaż też jestem kawoszem.

Ja mam od wczoraj doła. Moja siostra za półtora miesiąca rodzi. Kupiła słodkie ciuszki dla maleństwa a mnie się zrobiło przykro, że ja nie mam dla kogo kupować. :-( I naszło mnie jakieś przekonanie, że jeżeli zajdę w ciąży to znowu się to wszystko powtórzy. Nic to, nie smęcę wam więcej.
Mamuśki, trzymajcie się ciepło. Staraczki brać się za robotę a reszta niech korzysta z soboty i słońca.
 
reklama
No, problem, shehzadi, sie zrobi i sie wysle. Nawet po kraju prosciej. Jak bede miala gotowe to sie zamelduje. Mam dzis w ogole kiepski dzien chyba - zmula jak wtenczas w maju w Azerbejdzanie, jak zjadlam kolo poludnia parowki, tak do tej pory nawet do jablka nie podeszlam. Jest mi niedobrze!! Czyli dobrze mi tak. Rajmund kazal sie Jajku uspokoic, ale jakos nie slucha.:-D
 
Ostatnia edycja:
Hej babeczki!

IZW, Ilona- rzucane obrączki i pakowane torby to tak na pokaz w chwili złości, coś o tym wiem.
Niech cię chłopy przewietrzą, nabierzecie dystansu, za jakis czas będziecie mogli ze sobą porozmawiac... Wcale nie musi być z tego rozwodu.

Coś wiem o takich akcjach, o mówieniu sobie przykrych rzeczy. Najlepszym rozwiązaniem jest krótkie rozstanie, bo kiszenie się w atmosferze kłótni i żalu nie pomoże, a nawet może wiele więcej popsuć.
tylko teraz cierpliwości, wykorzystajcie ten czas dla siebie
 
Ilonka, IZW, bardzo mi przykro z powodu klotni....mam nadzieję, że minie, ja miałam w tamtym roku taki kryzys....już myslałam o rozwodzie i na wakacjach się rozsypałam i powiedziałam co na duszy mi leży....jakoś przetrwalismy....często sie kłocimy i ja wtedy myslę o rozwodzie ale jak już jest ok to takie mysli przechodzą więc mam nadzieję, że i uwas minie...

Kłaczek pokaż zdjęcia paputków :-)
 
Po krótce powiem tak... stało się to własnie przez kwestie mieszkania. on się uparł na wynajem, a ja wiem, że nas na to nie stać.......;/
rzucił obrączką itd.... ale wiecie co było potem? bo to było w sumie w nocy... a dziś powiedział, ze nie będzie się użerał z taką idiotką... że ma dość, że da sobie radę beze mnie... itd... kazał mi wysiąść z samochodu i nie wracać już nigdy... a ja sie poryczałam;/ powiedziałam, żeby mi powiedział prosto w oczy że mnie nie kocha i nie chce już być ze mną...... myślałam, ze nie powie....... niestety.......... poczułam się jakby mi w morde strzelił........ wysiadam, a on do mnie oddaj pierścionek zaręczynowy!! miałam go na palcu, rzuciłam nim w niego i poszłam.......

nie wiem co robić.... zależy mi na nim... był dla mnie wsparciem..... straciłam synków, teraz babcia.... i on....;/
 
Ilonka :-:)-:)-:)-( nie wiem co powiedzieć....Facet wybrał tak nie odpowiedni moment....dopiero co straciliście dzieci....a może on się po prostu pogubił??? Może nie wie jak rozmawiać o swoim bólu i dlatego tak się zachowuje....wiesz ludzie w takiej tragedii róznie reagują....może dajcie sobie czas, ja wiem, że Jego słowa cię zabolały i nie chcesz go widzieć....odpocznijcie od siebie i poczekaj na pewno wróci....ja tez czasem w ataku złości mówiłam mojemu M, że kocham tylko Filipka, a nie jego i, że nie chce z nim już być, on to przeczekał, wiedział, że cierpie i że czasem nie daję rady....
 
No, problem, shehzadi, sie zrobi i sie wysle. Nawet po kraju prosciej. Jak bede miala gotowe to sie zamelduje. Mam dzis w ogole kiepski dzien chyba - zmula jak wtenczas w maju w Azerbejdzanie, jak zjadlam kolo poludnia parowki, tak do tej pory nawet do jablka nie podeszlam. Jest mi niedobrze!! Czyli dobrze mi tak. Rajmund kazal sie Jajku uspokoic, ale jakos nie slucha.:-D
No to się cieszę :-). A Jajko pewnie chce popróbować nowych smaków ;-), a później decyduje, że "to jednak nie to".

Ilona bardzo mi przykro. Ale myślę, że mu to przejdzie, tak jak mówi Bibiana. Ja niestety też miałam takie numery, że groziłam mężowi rozwodem :zawstydzona/y:. Później się jakoś dotarliśmy. Myślę, że to może być z jego strony reakcja na stres. A może złapał jakąś deprechę? Zobacz co pisała kobietka, jak ona odnosiła się do swojego M. jak była w dołku. Niestety, ludzie w stanach silnego stresu zwracają się czasem przeciwko sobie albo przeciwko bliskim. Mam jednak nadzieję, że po krótkim odpoczynku od siebie dojdziecie jakoś do ładu. Trzymam za Was kciuki.
 
Ilonka musimy sie trzymać, u mnie sytuacja jak na razie z M bez zmian, znaczy bez zmian bo on tel wyłaczył, ja zreszta nie miałam zamiaru dzwonic bo takich spraw nie odkręca sie w ten sposób.
Z doniesień tesciowej wiem że nawalił sie jak kopaczka i spał do 17, miała okazję chwilę z nim porozmawiać a że chłop do wylewnych nie na lezy nic nowego sie nie dowiedziała. Poprosił o herbate ona zaczeła szykowac obiad z zamiarem podgadania z nim jak już oswoi sie z ta myslą bo nie wierzył że go spakowałam. Stuku puk w okienko na ratunek przyleciał kumpel z pracy ... M powiedział swojej matce że idzie do mnie - ona zaznaczyła że prosto to nie znaczy przez bar - on powiedział że przeciez wie - i tyle go widziała. Zadzwoniła do mnie że M idzie i że ponoc nic nie pamieta, przez te prawie 15 lat wspólnych na nie jednej imprezie byliśmy i nigdy nie miał takich zaników - sadzac po tym widze ze se obrał takową linie obrony, niestety ... to nie przejdzie.
Z tego wszystkiego zrobiła sie rodzinna afera i to masakryczna - tysiące rad itp - jestem dzis o trzech truskawkach i tych trzech Relanium , 2 ibupromach, niezliczonej ilości kaw i niestety tego cholerstwa o którym wczesniej pisałam kłaczku - fajek...

Juz sie sama w tym wszystkim pogubiłam, łatwiej było by mi sie spakować i uciec na wakacje do rodziców, ale zy sytuacja miezkaniowa jest jaka jest niby "wyrzucam męża z domu" a ja po prostu chcę żebyśmy ochłoneli dali sobie troche czsu i za jakiś czas po prostu porozmawiali co bedzie z nami dalej.

Od szpiegów z krainy deszczowców, dowiedziałam sie że M znów udaje kopaczkę i śpi u tego kumpla, który po niego przyszedł do teściowej tj ten sam który szuka sublokatora. Nic alkocholem sie problemów nie rozwiąże, w każdym bądź razie opcja jest teraz taka:
-albo wejdzie i przyjdzie zabrac tylko swoje rzeczy nie odzywajac sie słowem
-albo bedzie jak dorosły człowiek chiał pogadać i wspólnie rozwiązać problem
-lub strzeli focha i walnie sie na kanapie i na zawołanie zasnie, ale tu wkrocze do akcji, albo pogadamy a jak nie będzie chciał to albo ja wyjde i zejde do rodziców i poczekam co dalej zrobi albo go wyprosze i powiem żeby przyszedł jak bedzie wiedział co chce od życia

Nic wiem że obydwoje nie radzimy sobie z życiem jakie teraz mamy, bo niczym ono nie przypomina tego jakie sobie wymarzyliśmy, ale niestety nigdy juz takie nie będzie, może będzie fajnie ale z tym cieżarem pochowanym po kieszeniach nie bedzie doskonałe

Nic póki co komp w domu jest. Gdyby ktoś kiedys powiedział mi że przyjdzie taki dzień, rękę dałabym uciąć ze nie, nigdy nie u nas...

Emy kochana ja nadal twierdze ze takie wakacje po ukamienowaniu słowami które nigdy nawet na mysl nie powinny przyjść są jak najbardziej ok i najchetniej bym tak zrobiła chociaż na miesiąc, rodzinne domy mamy na tym samym osiedlu tylko ja mam na "przedmieściu" a on na drugim końcu osiedla tj 15 minut drogi piechotką, ne ma szans nie widywac sie na mieście na zakupach, przystankach itp Cała masa wspólnych znajomych, jego rodzina jest mi bliska jak moja, każdy chce pomóc naprowadzić wydzwaniajac do mnie i do niego. Takie Osaczenie to dupa a nie spokuj na wakacjach ;/ Ni ma kaj uciec

Ech zobaczymy co bedzie dalej, ja juz troche ostygłam, albo jestem już taka zmęczona, że tak mi sie wydaje, niewiem zobaczymy co bęzie dalej. Póki co obrączka na palcu jest.

dobranoc kobitki dzieki za wsparcie

Ilonko trzymaj się

starczki i fasolki z fasolkowymi mamami && trzymam
 
Ilonko i IZW smuci mnie to, co przeczytałam. Tyle problemów na raz sypie się na waszą głowę. Ciężko radzić, bo każda sytuacja jest inna. Czasami ludzie dogadują się i żyją dalej razem a czasami lepiej dać sobie spokój i pójść każde w swoją stronę. Ja tak kiedyś zrobiłam i dzisiaj nie żałuję. Przeżyłam bardzo burzliwy związek a dzisiaj już nie skaczemy sobie do oczu. Każde z nas ma swoją rodzinę i swoją nową drogę. Jesteśmy na stopie koleżeńskiej. Dawniej rzucane w złości inwektywy pod moim adresem raniły mnie do żywego a dzisiaj okazuje się, że mój były mąż patrzy na moją osobę z sentymentem i z biegiem lat otwarcie przyznaje, że był gówniarzem i w wielu sprawach nie miał racji. W żartach mówi, że wszystkie swoje sypialnie zawsze maluje na granatowo, tak jak myśmy mieli a niedawno kupił bryczkę, którą jechaliśmy do ślubu, tak z sentymentu. Ja wiem, że teraz nie jest to już ważne ale przez kawał mojego życia wierzyłam, że uważał mnie za bezwartościową idiotkę a obecna sytuacja pomaga mi w innym spojrzeniu na siebie i odbudowie swojej wartości. Wszystko co sie stało pomogło mi zbudować szczęśliwszy związek z drugim mężem, który trwa już 13 lat. Bywają czasem wzloty i upadki ale nigdy tak drastyczne. Przez takie doświadczenia człowiek uczy się dyplomacji w życiu i zdobywa dowód na to, że życie nie kończy się wraz z końcem związku, i że zawsze można mieć przed sobą lepszą perspektywę. Babeczki kochane obojętnie jak się to u Was skończy, nie będzie to koniec świata, mówię to z doświadczenia. Los się jeszcze do Was uśmiechnie.
 
reklama
Ilonka, cos mam wrazenie, ze tu idzie o maksymalne "dopieprzenie" drugiemu. Wysoki poziom emocji i akcje majace prowadzic do zerwania wszelkich wiezi - kurcze, jak pokazowka, ale dojrzale to nie jest. Jak pisze Emy - rzucanie obraczkami (pierscionkami) to takie na pokaz. Mysle ze przyda sie przeczekac emocje. I... Na razie chyba nie warto probowac rozmawiac bo oboje jeszcze jestescie mocno nakreceni.
Bibiana, sie zrobi. Wrzuce jeszcze dzis.
IZW, obawiam sie ze punkt 3 Twojego scenariusza to za wczesnie jeszcze. Wyprosic i powiedziec zeby wrocil jak bedzie wiedzial czego chce od zycia? A wiesz co on uslyszy? Z tego wszystkiego tylko pierwsza czesc. Juz w tej chwili - z tego co zrozumialam - pije jako ten maz przez zone z domu wywalony, wiec tylko mu te wizje potwierdzisz. Poza tym... wyjdz i wroc jak bedziesz.... No co? Rozkazuje mi? Taaak?? No to sobie pojde w pizdu i niech sobie radzi! Na zlosc babci odmroze sobie uszy, ale najwazniejsze ze pozostane facetem i zachowam swoja meska godnosc. Czaisz? Oni przewaznie slysza zupelnie nie to co do nich mowimy.

A my... Kurcze... Ok. Rajmund na noce w weekend pracuje, wiec mamy lozko z kotami dla siebie. Perfidne ogony, opanowaly juz grafik i jak Rajmunda nie ma zalegaja bezczelnie. Ja... Mam problem z umyciem zebow - szorowanie wewnetrznych powierzchni tylnych trybow, powoduje odruch spawalniczy. Masakra. Jeszcze przed zeby nie wypuscilam, ale caly czas mam pawia na ostatniej prostej. No, tak to jeszcze nie mialam - albo rzyg albo spokoj, a to... meczy.
 
Do góry