reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Cześć:) jaki wymaz należy zrobić żeby wykryć ureaplasmę? Kojarzycie może konkretną nazwę w Diagnostyce?
Jak miałam mocne objawy infekcji, to lekarka zleciła "wymaz w kierunku myciplasma i ureaplasma". Ale wcześniej jak nie miałam objawów, to po poronieniach/przed staraniami lekarz zlecał mi badanie metoda PCR (też wymaz).
 
No pod kątem trombofilii badałam się . Nadkrzepliwosc i te sprawy . Najprawdopodobniej zrobił się skrzep i dzieciątko zmarło 🥺 Jak będziemy chcieli kolejne to pewnie heparyne będę musiała brać na rozrzedzenie krwi . Dopiero pójdę do gin z wynikami.
Poszłam na rodzinnej po skierowanie do genetyka i potem dzwonilam i szukalam żeby jak najszybciej się dostać i u mnie genetyk bez żadnego problemu wypisała na badania jestem po 3 stratach .
ten wykonywałam badanie. Poprzednia ciąże poroniłam,
No pod kątem trombofilii badałam się . Nadkrzepliwosc i te sprawy . Najprawdopodobniej zrobił się skrzep i dzieciątko zmarło 🥺 Jak będziemy chcieli kolejne to pewnie heparyne będę musiała brać na rozrzedzenie krwi . Dopiero pójdę do gin z wynikami.
Poszłam na rodzinnej po skierowanie do genetyka i potem dzwonilam i szukalam żeby jak najszybciej się dostać i u mnie genetyk bez żadnego problemu wypisała na badania jestem po 3 stratach .
Tez wykonywałam to badanie po poronieniu wg. zalecenia lekarza. Okazało się że wyszły mi mutacje. W obecnej ciąży przed staraniami miałam włączony acard, teraz bedac w ciazy mam włączone heparyne oraz stosuje metylowy kwas foliowy
 
Amniopinkcja nie jest zła. Ja robiłam w tym roku w Tuchowie przy pośrednim ryzyku po prostu żeby wiedzieć. Badanie jest darmowe , bardzo łatwo poszło, cienka igła, bez opatrunku . Brzuch później nie bolał jedynie miejsce naklucia delikatnie. Pełen profesjonalizm przy wykonywaniu polecam każdemu nie bójcie się !
 
Cześć Dziewczyny,
widzę, że nie piszecie już tak regularnie jak wcześniej, ale mimo wszystko postanowiłam dołączyć do wątku. Przeczytałam mnóstwo wiadomości tu, z różnych okresów i wiele Waszych historii, które podnoszą mnie na duchu.

Zaszłam w ciążę w maju, 28 czerwca podczas drugiej wizyty (10 tc) u mojej ginekolog dowiedziałam się, że zarodek przestał się rozwijać, nie ma akcji serca. Był to ogromny szok – starałam się nie ekscytować ciążą jakoś bardzo, ale mimo wszystko nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego :( 1 lipca miałam zabieg łyżeczkowania metodą próżniową. Wysłałam materiał do badań genetycznych. Wynik – trisomia chromosomu 14. Bardzo rzadka wada, według genetyka nie ma jednak wskazań do badania kariotypów mojego i męża – byłoby podejrzenie, że coś z nimi nie tak, gdyby w badaniu materiału wyszły dwie różne wady, w różnych parach chromosomów. Była to po prostu sytuacja losowa. Ginekolog twierdzi, że szanse na powtórkę w drugiej ciąży są na takim samym poziomie jak wcześniej (czyli niewielkie) i nie powinnam się martwić.

W środę dostałam dopiero pierwszą miesiączkę po zabiegu, czyli prawie 2 miesiące czekania. W międzyczasie wyszła mi torbiel na jajniku, dwa tygodnie po łyżeczkowaniu, prawdopodobnie pęcherzyk graffa nie pękł. Od ginekolog dostałam zielone światło, by starać się już po tej pierwszej miesiączce, byłam na wizycie dwa tygodnie temu i wszystko jest ładnie zagojone.

Oczywiście chcemy próbować, z jednej strony już bardzo chcę być znów w ciąży, mam takie poczucie straconego czasu, bycia do tyłu... Mam 35 lat. Z drugiej... okropnie się boję i wiem, że jak zobaczę dwie kreski, to będę przez kolejne miesiące umierać ze strachu. Na pewno wiecie o czym mówię.

W każdym razie, jeśli to czytacie, chciałabym zapytać czy któraś z Was miała po poronieniu potwierdzoną wadę genetyczną, a potem zaszła w ciążę i wszystko było ok?

Będę wdzięczna niezmiernie za słowa otuchy. Pozdrawiam Was ☺️
 
Ja co prawda nie miałam badanego zarodka i nie wiem czy była wada genetyczna,ale w lutym w 10 tygodniu dowiedziałam się,że serduszko nie bije i też przeszłam łyżeczkowanie, pierwszą miesiączkę dostałam po równo 30 dniach,od lekarza było zielone światło,ostatecznie 2 cykle były nieudane,a w 3 udało się zajść w ciążę.Obecnie jest 17 tydzień i wszystko jest dobrze,ale to co mogę Ci powiedzieć to,że strach jest ogromny i najpierw myślałam,że minie po tym okropnym 10 tygodniu,później po prenatalnych,a teraz wiem,że chyba nie zniknie nigdy.Przed każdą wizytą stres i niemal płacz.Teraz już wiem,że czekam na córeczkę,staram się uczyć cieszyć każdym dniem i nie zamartwiać dla niej,ale to pierwsze poronienie odcisnęło duży ślad na psychice.
 
reklama
Cześć Dziewczyny,
widzę, że nie piszecie już tak regularnie jak wcześniej, ale mimo wszystko postanowiłam dołączyć do wątku. Przeczytałam mnóstwo wiadomości tu, z różnych okresów i wiele Waszych historii, które podnoszą mnie na duchu.

Zaszłam w ciążę w maju, 28 czerwca podczas drugiej wizyty (10 tc) u mojej ginekolog dowiedziałam się, że zarodek przestał się rozwijać, nie ma akcji serca. Był to ogromny szok – starałam się nie ekscytować ciążą jakoś bardzo, ale mimo wszystko nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego :( 1 lipca miałam zabieg łyżeczkowania metodą próżniową. Wysłałam materiał do badań genetycznych. Wynik – trisomia chromosomu 14. Bardzo rzadka wada, według genetyka nie ma jednak wskazań do badania kariotypów mojego i męża – byłoby podejrzenie, że coś z nimi nie tak, gdyby w badaniu materiału wyszły dwie różne wady, w różnych parach chromosomów. Była to po prostu sytuacja losowa. Ginekolog twierdzi, że szanse na powtórkę w drugiej ciąży są na takim samym poziomie jak wcześniej (czyli niewielkie) i nie powinnam się martwić.

W środę dostałam dopiero pierwszą miesiączkę po zabiegu, czyli prawie 2 miesiące czekania. W międzyczasie wyszła mi torbiel na jajniku, dwa tygodnie po łyżeczkowaniu, prawdopodobnie pęcherzyk graffa nie pękł. Od ginekolog dostałam zielone światło, by starać się już po tej pierwszej miesiączce, byłam na wizycie dwa tygodnie temu i wszystko jest ładnie zagojone.

Oczywiście chcemy próbować, z jednej strony już bardzo chcę być znów w ciąży, mam takie poczucie straconego czasu, bycia do tyłu... Mam 35 lat. Z drugiej... okropnie się boję i wiem, że jak zobaczę dwie kreski, to będę przez kolejne miesiące umierać ze strachu. Na pewno wiecie o czym mówię.

W każdym razie, jeśli to czytacie, chciałabym zapytać czy któraś z Was miała po poronieniu potwierdzoną wadę genetyczną, a potem zaszła w ciążę i wszystko było ok?

Będę wdzięczna niezmiernie za słowa otuchy. Pozdrawiam Was ☺️
Bardzo mi przykro, że to przechodzisz. U nas 4 poronienia w tym 3 biochemiczne, a jedno poronienie zatrzymane w 11 tc - zasniad groniasty czesciowy czyli zespół gdzie także są wady genetyczne zarodka - liczne trisomie. Czwarta ciąża wraz z pomocą stymulacji cyklu - dziecko zdrowe. Teraz kolejna ciąża :). Wiem , ze okrutnie to zabrzmi, ale badzo często zdarzają się ciążę z wadami i często właśnie organizm "pozbywa" się ich w pierwszym trymestrze. Mało kto wykonuje badania genetyczne. Powyżej 30 roku życia wady także mogą występować częściej. Jednak jeśli lekarz nie widzi przeciwskazań to działajcie.
 
Do góry