reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziękuję Wam bardzo za wsparcie. Mój mąż tak się przejął, że chce żebyśmy najpierw adoptowali jakieś dziecko a dopiero później postarali się o swoje. O adopcji myśleliśmy już wcześniej, ale właśnie w drugą stronę - najpierw "swoje" później adopcja. Niestety, nie młodniejemy, więc nie wiem na co się zdecydujemy. Na razie staramy się być silni. Wiemy, że tak po prostu miało być. Nie obwiniamy siebie na wzajem ani zresztą nikogo innego. Czasami tylko dopada mnie pytanie po co Bóg stworzył dziecko tylko na 8 tygodni? Ale najwidoczniej miał w tym jakiś cel, którego na razie nie widzę.
Też denerwują mnie te dziewczyny olewające ciążę. Jasne, że nie jest to choroba, ale takie zachowanie to straszny egoizm. Niestety, tak to jest, że często zachodzą w ciążę dziewczyny które wcale tego nie chcą, a te które chcą czekają latami.
 
reklama
shehzadi wiesz co ja mśle że jeżeli jesteś wierząca to Boga nie obwiniaj, wiadomo że na początku ma sie takie myśli ale po pewnym czasie zobaczysz że bedzie już tylko lepiej. Chwile zwątpienia i smutku zdarzają sie jeszcze - to zrozumiałe .Mnie kiedyś któraś z dziewczyn napisała że takie maleństwa w niebie też są potrzebne , tego sie trzymam. czasami wyje do poduszki lecz usmiechu już jest więcej, u Ciebie też tak będzie.Miałaś zabieg czy poroniłaś samoistnie?Ja nie jestem jakąs tam zagorzalą katoliczką ale staram sie nikomu krzywdy nie robić , żyć uczciwie, nie chodze do kościoła co niedziele ale z potrzeby serca czasami wpadne jak nie ma mszy , bardziej to nawet lubie bo wtedy jestem sama i jest mi lepiej.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Witajcie kochane.
Na początek smutne wieści.
Wczoraj miałam 2 osoby w szpitalu.
Moja bratowa była w 11 tyg ciąży ,przedwczoraj zaczeła krwawić .
Lekarz ze szpitala zrobił USG -puste jajo płodowe -zabieg wczoraj ok.20 .
Dziś już jest w domu,ale biedulka mocno cierpi,bo bardzo pragneli tego drugiego dziecka.
Z tatą coraz gorzej.
Jest na dużych ilościach morfiny,ma porażenie nerwów obwodowych,skrajnie niskie cieśnienie krwi,a od wczoraj jest płukany Furosemidem z pompy infuzyjnej ,bo nerki nie dają rady....

Teraz lepsze wiadomości.
Już po maturze pisemnej.
Polski na moje oko ok 50%
matma zaliczyłam,ale ni w ząb nie podejrzewam na ile...
Angielski conajmniej na 60 %
Ogólnie jestem zadowolona.:tak::-):-)
Teraz czekam na ustne i mam wakacje.
 
anulka16 nie winię Boga. Po prostu jest we mnie takie wielkie niezrozumienie tej sytuacji. Podobnie jak nie rozumiem dlaczego dobrzy kierowcy giną w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców. Wierzę, że kiedyś to zrozumiem. Tak, jestem katoliczką. Mój mąż jest muzułmaninem i to on ciągle mi powtarza, że po prostu Bóg tak chciał, tak miało być. Kiedyś słyszałam, że Bóg nie doświadcza nas bardziej, niż jesteśmy w stanie znieść. Dlatego życzę nam wszystkim dużo siły i odwagi, żeby próbować dalej.
Zapomniałam dodać - miałam podaną tabletkę, ale ponieważ nie wszystko się oczyściło, miałam też zabieg.
 
Ostatnia edycja:
As, cholera... Moze pocieszy ja fakt, ze to tylko pomylka? Igraszka biologii, nie smierc dziecka... Mnie to pomaga. Kiedy zobaczylam na scanie puste miejsce tam, gdzie powinien byc maly czlowieczek, zrobilo mi sie lzej. Spodziewalam sie wszystkiego - od bijacego serduszka w wersji super optymistycznej, po martwe dzieciatko w tej najgorszej opcji. Pusty pecherz byl ta wersja lepsza z gorszych - od tego momentu przestalam myslec o ciazy jak o dziecku, zaczelam ja postrzegac jak "cos", czego mam sie jak najszybciej pozbyc bo "to" jest niczym innym jak zalegajacym balastem, zlepkiem pomylonych komorek. To bylo "to", bo nigdy nie bylo dzieckiem. I dzieki temu chyba przetrwalam latwiej niz w czerwcu. Matura... Spoko, moj mlody tez teraz pisze - i tez nie wie co i jak.
 
Ostatnia edycja:
shehzadi to dobrze że masz oparcie w mężu. Człowiek da rade więcej znieść niż mu sie wydaje.Ja też często zastanawiam sie dlaczego malutkie dzieciaczki leżą w szpitalu i czekają na wyrok , dlaczego???To tematy rzeka a na pytania nie koniecznie poznamy odpowiedz.Każda z nas zastanawia sie dlaczego?dlaczego właśnie ja? ale co nam to daje? jedno wielkie nic.Dbaj o siebie i zaglądaj do nas , często jest tu wiele uśmiechu. A co do adopcji , jak byłam młodsza też o tym myślałam ale teraz nie wiem czy po prostu jest mnie na to stać psychicznie.
 
Witam! To i ja sie do Was przyłacze jesli moge.
Podczytuje Was juz od dawna i przyznam, ze baaaardzo mi to pomaga. 11 stycznia straciłam malucha. Byłam już w 13 tc i poszlam na usg genetyczne, a okazało sie, ze moj maluch nie zyl juz od ok. 4 tygodni. A lwasnie 4 tygodnie wczesniej mialam usg i wszystko bylo ok, mlode roslo, serduszko pieknie bilo, wszystkie wymiary idelane. I prawdopodbnie po kilku dniach zmarlo :(
A moj organizm mnie oszukiwal, bo brzuch rosl, mdlosci byly, piersi bolaly itp. A tu taka informacja. Na drugi dzien mialam zabieg.
Juz bylam 2 razy od tego czasu na usg, wszystko ok i dostalam zeilone swiatlo. No i pewnie dobrze mnie rozumiecie, ze cholernie sie boje :(
Mam juz synka, wiec dzieki niemu szybko doszlam do siebie, ale ciagle licze tygodnie, z zazdroscia spogladam na kobiety z brzuszkami.
Kazdy mysli, ze juz nie przezywam i zapomnialam, a nie ma jednego dnia, zebym nie myslala o moim okruszku. Nawet nikomu nie mowie, bo nikt nie bylby w stanie mnie zrozumiec :(

cholernie przykre to jest, ze tyle rodzin przez to przechodzi.
[*] dla Waszych maluszków!
 
magda 79no witaj , wiemy co przeżywasz ...jasne że sie przeżywa po takim czasie i akurat my to rozumiemy. Więc rozumie że staracie sie już o dziecinke?Jeżeli tak to trzymam &&&&.11 styczeń to data urodzin mojego syna , dla mnie szczęśliwa dla Ciebie nie, jaki los jest okrutny....
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
No 11 stycznia to faktycznie nie jest dla mnie najfajnieszy dzien :(
Staranka zaczelismy, ale jak na razie to tak sie boje, ze juz sama nie wiem co robic. Po zabiegu mowilam, ze chce zaczac jak najszybciej. Jak juz moge to sama nie wiem.
 
Do góry