reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ass76 i Kłaczek ja rozumiem sama nie chciałam go przenieść, ale on nie śpi na dworze ani w budzie ma poporstu murowany budynek z oknami za naszą ścianą.To nie o to chodzi, że tylko gubi sierść, ale ja mieszka na wiosce przeprowadziłam się wcześniej w mieśćie chodziłam z nim na smyczy ja był mały a tu jak się rozbestwił to przez płot wyskakuje i leci albo na gnojownik do sąsiadów zadaje się z innymi psami które nie wiem jakie choroby mają i pełno pchłów, a na dodatek czasem żre co popadnie ostatnio zjadł łożysko od krowy był chory jak nie wiem rzygał parę dni pół domu w nocy obrzygał, bo nie zdąrzyłam wybiec i go wypuśćić ciężko z nim mam on jest jeszcze młody, naprawdę bakteri on nam nanosi nie wystarczy tylko kąpiel, ja bym musiała go codziennie kąpać bo jak pójdzie na gnój to jest cały w gównie i śmierdzi inaczej miałam w mieśćie no i wiadomo tu go na smyczy nie dam rady już prowadzić to jest wielkie i ciężkie bydle potrafi nieźle szarpnąć.

Piszesz ma po prostu murowany budynek z oknami za naszą ścianą -Boże dziewczyno .Czy ty zdajesz sobie sprawę jaką wielką krzywdę temu psu robisz?:szok::szok:
To nie jest pies do biegania po podwórku ,a tym bardziej do zamykania w oddzielnym pomieszczeniu :szok::szok:.
Ten pies powinien być 24/h z tobą w domu ,a za teren podwórka wychodzić wyłącznie na smyczy lub na bieganie po terenie w twojej obecności.

Pies leci na gnojownik bo taka jego natura,zżera wszystko ,bo ma za małą florę bakteryjną,uzupełnia niedobory w ten sposób.
Ja swojemu psu ,żeby nie zżerał kup i nie tarzał się w nich średnio co miesiąc daję lekko zaśmardnięty korpus z kurczaka lub szyję indyczą i spokój mam.:-D:-D
To ,że jest wieli i ciężki to wiedziałaś jak go kupowałaś .:baffled:
Labrador do małych psów nie należy i trzeba mieć tego świadomość.
Pies też nie może uciekać i kontaktować się z innymi psami z poza podwórka bez twojej kontroli :no:,nad tym musisz zapanować... tak nie może być :no::no:
Piszesz ,że nie wyobrażasz sobie śmierdziucha w domu -to więc wybiegnijmy trochę w przyszłość.
Wyobraź sobie ,że masz chodzące już dziecko ,które wymyka się z domu i spotyka się z brudnym ,śmierdzącym,utytłanym w gnoju psem .
Jak zareagujesz?
Na pewno odsuniesz psa ,bo to nie higieniczne przecież.
A pies może się wtedy poczuć zagrożony,bo taka jego natura.
Pies może wtedy róznie zareagować ,bo on pragnie kontaktu z ludźmi i może być tragedia.
Nawet labrador czy golden w pewnych okolicznościach może pogryźć i to bardzo dotkliwie.
Taki pies bez kontaktu z człowiekiem na stałe może zdziczeć ...odezwą się w nim wygaszone instynkty.

Po tym co napisałaś tym bardziej jestem za tym ,żebyś oddała psa do adopcji.
Zniknie kłopot i dla Ciebie i dla psa.
A jeśli chcesz go zatrzymać to na Boga :
po pierwsze 2 x godzinny spacer z wybieganiem dziennie po za podwórkiem ,bo to niezbędne dla tej rasy.
Idź z nim na szkolenie.
Baw się z psem ile dasz radę i zainteresuj sobą.Niech wie,że to co najlepsze to człowiek ,jego pańcia,która zawsze jest i zawsze przyjdzie z pomocą.
Wtedy nie będzie widział ,psiego towarzystwa po drugiej stronie,czy przebiegającej kurki opodal ,tylko przyjdzie do Ciebie po smakola i po wymizianie za uszkiem.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Piszesz ma po prostu murowany budynek z oknami za naszą ścianą -Boże dziewczyno .Czy ty zdajesz sobie sprawę jaką wielką krzywdę temu psu robisz?:szok::szok:
To nie jest pies do biegania po podwórku ,a tym bardziej do zamykania w oddzielnym pomieszczeniu :szok::szok:.
Ten pies powinien być 24/h z tobą w domu ,a za teren podwórka wychodzić wyłącznie na smyczy lub na bieganie po terenie w twojej obecności.

Pies leci na gnojownik bo taka jego natura,zżera wszystko ,bo ma za małą florę bakteryjną,uzupełnia niedobory w ten sposób.
Ja swojemu psu ,żeby nie zżerał kup i nie tarzał się w nich średnio co miesiąc daję lekko zaśmardnięty korpus z kurczaka lub szyję indyczą i spokój mam.:-D:-D
To ,że jest wieli i ciężki to wiedziałaś jak go kupowałaś .:baffled:
Labrador do małych psów nie należy i trzeba mieć tego świadomość.
Pies też nie może uciekać i kontaktować się z innymi psami z poza podwórka bez twojej kontroli :no:,nad tym musisz zapanować... tak nie może być :no::no:
Piszesz ,że nie wyobrażasz sobie śmierdziucha w domu -to więc wybiegnijmy trochę w przyszłość.
Wyobraź sobie ,że masz chodzące już dziecko ,które wymyka się z domu i spotyka się z brudnym ,śmierdzącym,utytłanym w gnoju psem .
Jak zareagujesz?
Na pewno odsuniesz psa ,bo to nie higieniczne przecież.
A pies może się wtedy poczuć zagrożony,bo taka jego natura.
Pies może wtedy róznie zareagować ,bo on pragnie kontaktu z ludźmi i może być tragedia.
Nawet labrador czy golden w pewnych okolicznościach może pogryźć i to bardzo dotkliwie.
Taki pies bez kontaktu z człowiekiem na stałe może zdziczeć ...odezwą się w nim wygaszone instynkty.

Po tym co napisałaś tym bardziej jestem za tym ,żebyś oddała psa do adopcji.
Zniknie kłopot i dla Ciebie i dla psa.
A jeśli chcesz go zatrzymać to na Boga :
po pierwsze 2 x godzinny spacer z wybieganiem dziennie po za podwórkiem ,bo to niezbędne dla tej rasy.
Idź z nim na szkolenie.
Baw się z psem ile dasz radę i zainteresuj sobą.Niech wie,że to co najlepsze to człowiek ,jego pańcia,która zawsze jest i zawsze przyjdzie z pomocą.
Wtedy nie będzie widział ,psiego towarzystwa po drugiej ,czy przebiegającej kurki opodal ,tylko przyjdzie do Ciebie po smakola i po wymizianie za uszkiem.



Kochana moja As!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mnie też to cisnienie normalnie podniosło...dobrze, że tu są takie psiary jak my...dla mnie mój pies...to mój synuś...karmie go moim widelcem...je z mojego talerza....a jak się w kupie wytarza (choc mieszkam w mieście) to go ze śmiechem kąpiemy...

podpisuje sie rękami i nogami pod tym co napisałaś!
 
Karolcia, przegielas!:szok: Podpisala ta, co ranek zaczyna od wydlubania kocich klakow z mezowskiego zarostu. Przy dlugich,bialych, nieodmiennie doszukuje sie romansu z blondynka i nieodmiennie dowiaduje sie ze ma ona na imie Koci Ogon. Ja rozumiem koci pysk w mojej filizance z kawa, ale widelcem? Krzywde zrobic w pyszczek mozna!:-D
 
Kłaczku zlituj się. Skąd ty te skojarzenia bierzesz? Ja z tym widelcem, to bym raczej inne skojarzenia miała i myślała gdzie ten pyszczek był przed chwilą albo co, nie przymierzając oblizywał :baffled: No ale ja się nie znam, bo ja tylko rybiki pod wanną w łazience hoduję :) Dobrze, że tek kochacie te swoje stworzenia :)
 
Nie mo dziewczyny rozłożyłyście mnie na łopatki.
Oplułam monitor jak to przeczytałam :szok::-D:-D:-D
Wisicie mi chusteczki :-D:-D:-D:-D:-D
A co :cool2::cool2:
Jak ja jem paluszka to pies podgryza z drugiej strony ,ale ja świnia nie jestem i na ogól to on ostatni dojada ,więc ma więcej niż ja :-D:-D:-D.
A jak mnie Nil poliże po buzi to mąż zawsze mówił :.
"Ja nie wiem czemu te psy Cię zawsze po mordzie liżą"
to mu kiedyś odpowiedziałam
"Bo gdzie indziej liżesz ty ":-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D
i mam spokój :-D:-D:-D:-D
 
wiecie co troche za bardzo naskoczylyscie na andrzelike powinnyscie jej to napisac jak mialyscie taka ochote na PW a nie na watku gdzie wszyscy czytaja ja jak to przeczytalam co napisalyscie do niej to cieplo mi sie zrobilo i jak bym ja byla na jej miejscu to bym to odebrala negatywnie nie sadze zeby to miejsce bylo o uczeniu jak wychowac zwiezaki ta dziewczyna troche przezyla swojego i ona ma prawo sie bac o ta czwarta ciaze
mozecie mnie obrzucic kamieniami za to co napisalam ale moje zdanie jest takie a nie inne
 
Zjola...:-D Najwyzej jajka sobie lizal.:-D Jakby Ci to powiedziec... W moim przypadku to nawet nie kwestia milosci a instynktu samozachowawczego bo albo pozwole ogonom spac z nami, albo wywale je z sypialni narazajac sie na bezsennosc spowodowana darciem kocich ryjow pod drzwiami. Poza tym koty grzeja a tu nie ma czarow jesli chodzi o ciepelko.;-)Mordament w mojej kawie to domena Miyuki, ale ona jest biala to widze ze czysta.:-p Poza tym wszyscy wiedza, ze koty nie sa czyste tylko pokryte slina.:-p Poza tym nie tarzaja sie w niczym i nie jedza nic brzydkiego, poza tym ze od czasu do czasu wylizuja sobie okolice wylotu, ale tak ma kazde zwierze. U nas karmienie z talerza odpada - byle czego nie tkna.:dry:
Kasia... Nie chodzilo mi o dokopanie, nie przekladam dobra zwierzecia nad dobro czlowieka. Chcialam tylko... No, trudno mi poskladac teraz zdania, zeby wyrazic sie precyzyjnie. Uwazam, ze kiedy decydujemy sie na posiadanie zwierzecia, podejmujemy niejako zobowiazanie wobec niego, odpowiadamy za jego dobrostan, niezaleznie od naszych zyciowych zakretow. I to nie dotyczy wylacznie andrzeliki, to dotyczy kazdego kto decyduje sie na zwierze. Nie histeryzuje, nie demonizuje, nie zamierzam obrazac ani pluc jadem - uwazam ze zwierze nie jest meblem, odczuwa i jest na nas zdane i chocby z racji tego ostatniego, winnismy mu troske. Labrador to rasa wybitnie spoleczna, w ktorej chrakter wpisany jest ciagly kontakt z czlowiekiem. Psy tej rasy naprawde zle znosza odosobnienie i odeslanie go do osobnego budynku jest dla psa niezrozumiala krzywda. On nie wie, nie rozumie, on tylko czuje. Zeby bylo smieszniej, nie ma realnych przeslanek, dla ktorych kobieta w ciazy nie moze miec kontaktu z domowym zwierzeciem o ile zwierze to jest pod kontrola, odrobaczane i szczepione. Jeszcze raz podkreslam - nie chodzi mi o dokopanie andrzelice, a o sklonienie do przemyslenia opcji.
Calogera, dla mnie najprostsza opcja zabezpieczenia zwierzaka w miescie byla kastracja i nie wypuszczanie z domu. Kotu to nie przeszkadza. Na avatarze mam wlasnie Klaczka - kota ktory urodzil mi sie na rekach i w tej chwili ma 2,5 roku. Jego matke przygarnelismy ciezarna, byla bezdomna. Przygody... Coz - mieszkalam w malym miescie, mialam na osiedlu opinie nieco szurnietej. Raz ze jako zaprzysiegle "dziecie kwiat", ubieralam sie niestandardowo, dwa ze 5 kotow... W dodatku czeste przeswiadczenie ze jak zdechnie jeden to bedzie nastepny do mnie nie trafialo i czesto latalam do weta - ta glupia co kase na koty wydaje, nie? Zwlaszcza jak sie tesciu pochwalil sasiadom, ze operowalismy Klaczka w W-wie i poszlo w leczenie ponad 1000zl. Mnie to dynda - nie jego wina ze zachorowal, nie jego wina ze mu wet na miejscu spieprzyl operacje. Nie traktuje zwierzat w kategoriach dzieci - poczuwam sie do odpowiedzialnosci za ich byt bo zdane sa wylacznie na opieke czlowieka.
As,przez nadmierne przywiazanie do higieny, jestes w plecy o ostatni kes paluszka. Normalnie nie kalkuluje sie.
 
Ostatnia edycja:
Hej babki

aga2323 jasne! juz ci przesylam troche ksiazek!

kasia2011- ja przyzeklam sobie wczesniej ze jak zajdę to nie powiemy nikomu. teraz nosi mnie jak cholera, ale dalej trzymamy sie w postanowieniu. Wie tylko siostra męża bo jest lekarzem i zawsze mi się przydaje, kiedy musze wziac jakis lek i nie wiem czy mogę. jeden telefonik do niej i juz wiem. Obiecala ze nie wygada. Rodzinie powiemy, moze po I trymestrze, znajomi jak sie domysla to beda wiedzieli, jak nie to ich problem.

aniunnia- ze co nie pasujesz?????
a co ja mialam powiedziec kiedy bralam chemie a potem caly rok czekalam kiedy moge, a potem sie staralam i owszem, ale 10m-cy bez skutku????
a co ma powiedziec zjola??? ze tez nie pasuje? no bo sie nie stara, i długo jeszcze nie będzie.
Kochana, jestes w trakcie badan, ktore predzej czy pozniej miną i zaczniesz starania, zajdziesz w ciążę, kiedy inne będą dopiero na etapie straty, badań, staran itd itp

kłaczek- taką małą słodką Jenny to sobie niedługo sprawisz!
Tak, to ten sam brat. Nie wiem, powinnam się cieszyc ich szczesciem, ale jakos ie potrafię:sorry2: za bardzo mnie wkurzyli

Boćków nie masz! Ale moze te mewy się spiszą! Slyszalam, ze jak ptak narobi komus na glowę, to przynosi szczęście !:-)
A do nas przylatują bociany polskie i nie tylko jesienią! Kiedy lecą do pld afryki. Odpoczywają sobie na tutejszej pustyni setkami.
I pięknie im w tym krajobrazie!

AS- cieszę się, że juz ci lepiej. Cos często masz te zapalenia.
kasia2011ma trochę racji, poszlo ostro. wiem ze nie mialyscie z klaczkiem zlej woli, ale zabrzmialo groznie. Jestesmy tutaj z powodu naszych strat i starań, nie chcialabym zeby andrzelika poczula się urazona i odeszla, chcialabym zeby znami przetrwala ta ciaze. Moze lepiej byloby jej wyslac wasze obawy na prw
 
reklama
Emy, w kwestii ptasiego bombardowania to takie troche g...ne szczescie. Zwykle jak dobrze trafi to masz ubranie z glowy bo ptasie guano jest zrace i odbarwia. Co do sprawiania albo nie... Troche mamy teraz zawiasa - niby cos sie dzieje, ale i moj cykl jakis porabany i kwestie bytowe w zawiasach. Szukam roboty - rozgladam sie, pytam, umieszczam anonse, polecialo kilka aplikacji... Poki co tylko te popoludnia z Jenny - slodko, ale malo. Zdaje sobie sprawe z tego ze w tym momencie ciaza bylaby nie za bardzo, jednoczesnie mam silna presje zwiazana z moim wiekiem. Jak sie nie obejrzec d... z tylu.
 
Do góry