Lady MK, a teraz zamknij oczy i wyobraz sobie ze wlasnie urodzilas zdrowego, wrzeszczacego brzdaca. Czujesz?? Nikt, kto nie doswiadczyl straty, nie moze doswiadczyc tego co my bedziemy czuly kiedy nam sie uda. Zyskujemy skale odniesienia, drugi punkt amplitudy uczuc - to tez ma jakis sens. Kiedy dowiedzialam sie ze moj syn jest nieuleczalnie chory, lekarz opisal mi jak bedzie tracil sily, jak umrze, pierwsza reakcja bylo "DLACZEGO?!" Dlaczego ja, przeciez sobie nie poradze i tak mam problemow po kokarde, dlaczego on, ma tylko 5 lat i wyrok... Potem, dlugo potem, znalazlam odpowiedz. Bo nie problem jest kochac dziecko udane, zdrowe, bezproblemowe, bedace duma rodzicow - to jest proste. Nasze cierpienie uczy nas milosci innej - trudniejszej, walczacej, ale pelniejszej. I to samo jest po poronieniu - bedziemy sie bac i cieszyc ciaza, ale kiedy sie uda, nasza radosc bedzie wieksza, milosc pelniejsza bo wzbogacona swiadomoscia cudu.