reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

&Ewcia, kciuki aż mi zbielały - tak mocno trzymam... :-)

A tak odnośnie rocznic, to ja też miałam wczoraj, tyle że taką malutką...bo akurat minął miesiąc odkąd straciliśmy naszego Aniołka... :-( Chyba sieknęło mnie trochę bardziej niż się spodziewałam... Tak wewnątrz...czułam smutek, żal i pustkę...i jakoś nie mogłam się otrząsnąć aż do wieczora...chociaż "na zewnątrz" właściwie całkiem normalnie funkcjonowałam... A do tego mój prawie 7-letni bratanek zdradził mi akurat wczoraj najnowszy sekret, że "ciocia (siostra mojej bratowej) ma w brzuszku dzidziusia"... Ma dziecko wyczucie... :-( Niby się cieszę, zwłaszcza, że już coś koło pół roku jak się starali, ale w głębi serduszka czai się jednak jakiś żal, złość na parszywy los i poczucie niesprawiedliwości... Ale to chyba nie znaczy, że jestem zła i egoistyczna...?
 
reklama
Przeceniasz mnie Lady MK. Miewam doly jak Himalaje do gory nogami. Nauczylam sie jednak ze trzeba wstawac i zyc dalej. Owszem, pozwalam sobie na "wytarzanie sie w bolu" - to konieczne jesli ow bol nie ma peczniec jak wrzod - pozwalam mu przetoczyc sie po mnie, przygniesc, wycisnac wszystkie lzy, a potem ma isc precz. Ma odpuszczac i jesli wraca to na krotko. Dobre kilka razy w zyciu dostalam w d... tak, ze myslalam ze nie kwikne, ale okazuje sie ze czlowiek jest silniejszy niz mysli. Kiedys mnie braklo zupelnie, pojawila sie depresja z calym dobrodziejstwem swego bagna... Terapia. Dowiedzialam sie ze mam prawo do wielu rzeczy do ktorych nie dawalam sobie prawa, ze wolno mi to, co poczytywalam za swoje fundamentalne wady - ze moge miec chwile slabosci, moge miec czasem wszystkiego dosc, moge chciec miec chwile dla siebie, ze to nie ja jestem beznadziejna, tylko faktycznie mam cholernie "pod gorke" i mam prawo do "niewyroby" bez wbijania sobie w leb ze jestem beznadziejna, glupia i nic nie warta. I ze nie musze na kazde pierniecie bliznich leciec angazowac sie w ich problemy, kiedy moje dociskaja mnie do podloza. To byl naprawde dobry trening. Deprecha, otarcie sie o samobojstwo, daja inne spojrzenie na wartosc zycia. "Przebudowa" swiatopogladu, dala mi wiecej luzu w postrzeganiu wielu spraw, moze jakis dystans. Przestalam sie rozpadac z zalu nad urwanym sznurowadlem. Nie, nie jestem optymistka. Nie twierdze ze bezwzglednie musi byc dobrze - tak wierzylam za pierwszym razem, za drugim balam sie jak cholera. Teraz tez sie boje, ale jednoczesnie bardzo chce i wiem ze bez ryzyka, bez prob sie nie da. Wiec podejmuje proby. Bo jeszcze bardziej boje sie momentu kiedy okaze sie ze juz nie moge nawet probowac i zostaniemy z pustym lozeczkiem, malutkimi ubrankami i dziura w sercu.
A_gala, ja rodzilam. W normalnych ukladach nie jest tak tragicznie. Owszem, boli jak cholera, ale przede wszystkim wiesz ze ma bolec wiec odpada ten podswiadomy lek jaki pojawia sie gdy cos boli w chorobie. No i to sie natychmiast zapomina. A opowiesci mrozace krew w zylach, zaslyszane w poczekalni u gina sa the best.
Lila, no zaczelo sie normalizowac - stajemy w blokach do kolejnego sprintu.
Emy, ujme to tak: Ja pier...e! Rozumiem zwyczaje i tradycje, ale to juz przeginka jakas. Szwagier tez sie popisal, niech go chudy byk... Wspolczuje. Jakas paranoja z tym przyjmowaniem kondolencji bo okazuje sie ze "zycie towarzyskie" staje sie wazniejsze od zaloby, ze najblizsza rodzina nie ma jak nawet na grob isc... Tego to ja juz nie kumam.

A ja mam pierwszy dzien @. Mowilam? Mowilam ze przylezie? Tempka zjechala jeszcze o 2 kreski, zaczal mnie bolec brzuch, czyli @ na ostatniej prostej - dzis jeszcze bedzie "jej na wierzchu". Wrrr...
 
Czesc dziewczyny!!!!
Emy wspolczuje tobie bardzo tych problemow i z jednej strony latwiej mi ciebie zrozumiec bo ja tez mieszkam za granica i niektore obyczaje wydaja mi sie bardzo dziwne i nie potrzebne, no ale coz to co dla nas jest dziwne dla nich niestety jest tradycja i od wielu pokolen tak postepuja. Mam nadzieje ze jakos sobie poradzicie i wyjdziecie z tej sytuacji...
Ewcia mocno trzymam kciuki za dzisiejsze usg, po wizycie zdaj nam szybko relacje:-)
Lady u mnie niedlugo bedzie rok jak pozegnalam sie ze swoim aniolkiem a za kazdym razem gdy dowiaduje sie o ciazy kogos z rodziny czy znajomych a bylo juz kilka takich przypadkow tez czuje zal i uwazam ze los jest nie sprawiedliwy bo dlaczego to musialo przytrafic sie dla mnie??? Jednak po chwili zlosci przychodzi refleksja ze nie ma sansu zadawac sobie kolejny raz pytania na ktore i tak nie dostane odpowiedzi, tak musialo sie stac zostalam aniolkowa mama i musze nauczyc sie z tym zyc, ale bardzo wierze w to ze bede mama tu na ziemi, musze tylko cierpliwie poczekac. Od twojej straty minelo nie wiele czasu ale zobaczysz z kazdym miesiacem bedzie patrzyla na te sprawy inaczej i choc smutek w sercu pozostanie na zawsze to nauczysz sie zyc z mysla ze jestes aniolkowa mama.
Zjola;-)


Wczoraj byl poruszony temat snow, a mi dzis snilo sie ze zostalam mama i sen byl naprawde bardzo realny. Wrocilam do domu z malutkim slicznym chlopczykiem i mama ze starsza siostra dawaly mi rady jak czesto przystawiac malego do piersi i jakich pokarmow unikac heh. Teraz juz wiem i bardzo w to wierze ze ten sen stanie sie kiedys rzeczywistoscia.:-)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Emy - aż słów brakuję, co kraj to obyczaj , ciekawe właśnie co w przypadku jeśli ktoś jest biedny i nie ma od kogo pożyczyć.
karollcia , ewcia - kciuki zaciśnięte &&&&&&&&&&, czekamy na wieści.
lady mk - dobrze że nie jestem sama, Ja też mam tak że jak się dowiaduję o ciąży którejś koleżanki to aż serce mi zaczyna boleć, no bo dlaczego Ja. Ale wiadomo nie życzę im żeby przechodziły przez to co my tutaj obecne, musiałysmy przejść.
onaxxx - trzymaj się kochana!!! Jesteś silna i dasz radę, nie jesteś sama w ten smutny dzień, zawsze możesz do nas pisać!!!
 
Lady MK myślę że wszystkie doskonale Cię rozumiemy. Ja w pierwszej ciąży chodziłam razem z moją bratową, niestety mi się nie udało, a ona urodziła zdrowego chłopczyka dwa miesiące po naszej stracie. Niestety u mnie te uczucia były na tyle silne, że nie wzięłam go na ręce dopuki nie zaczął biegać. Przez pierwszy rok każda wiadomość o czyjejś ciąży, każdy zaokrąglony brzuszek to była złość, zaciśnięte pięści i powracające pytanie "dlaczego ja???". Tak naprawdę do dzisiaj nie potrafię wziąć niemowlęcia na ręce, no i jeszcze powtórka koszmaru. Ale teraz coś się zmieniło, terz marzę żeby przytulić jakieś malenstwo, niekonieznie własne, ale silnie potrzebuję bliskości maleńkiego dziecka. Jak już się przydaży sposobność, to pewnie nie obędzie się bez łez, ale trudno. Na dodatek, jak już wcześniej pisałam, trzy tygodnie po nas to samo spotkało mojego kuzyna i jego żonę. Ostatnio też dowiedziałam się że dwóch kolejnych kuzynów się postarało, ale teraz potrafię się już cieszyć ich szczęściem. Na pewno gdzie w środku siedzi jeszcze taka mała zazdrość, ale na pewno nie jest ona już tak wielka i negatywna jak poprzednio.
Tak więc trzymaj się cieplutko i nie przejmuj się, to są całkiem normalne i naturalne uczucia. Martwiłabym się, gdybyś tego nie czuła.
 
Witam was moje kochane :-)
Dlugo tutaj nie zagladalam a to dlatego ze malo czasu na cokolwiek no i tez chcialam uciec na jakis czas z forum i zapomniec na moment o wszystkim i wszystkich problemach,staraniach :-)
a_gala rozumiem Cie doskonale moj termin wlasnie minal :-( 5.03 teraz powinlam juz 3mac w ramionach i tulic swoja kruszynke no ale los potoczyl sie inaczej i nie wolno sie nam zalamywac dziewczyny :tak:
Milego dnia wam zycze ;-) :-)
 
Bo ma bolec, a_gala, bo bol to rowniez wyraz pamieci i czesc naszego zycia. Bo tak jak mile rocznice wspominamy z przyjemnoscia, tak przykre daty napawaja nas smutkiem, ale nikt kto nie poznal smutku, nie poznal tez radosci. Wyznacznikiem szczescia jest bol - daje nam skale odniesienia i uczy cieszyc sie kazdym dobrem. A to akurat calkiem przydatna umiejetnosc. Przyklad? Wczoraj bylo cudnie, slonecznie i cieplo. Dzis jest szaro, deszcz "wisi" w powietrzu. Popatrzylam za okno... Bleeee.... Ale zaraz skojarzenie - nie pizdzi! A przeciez by moglo!:-D
 
reklama
Agala niestety te smutne daty beda nam towarzyszyly do konca zycia, ja staram sie nie myslec o swojej chociaz tak naprawde to jest nie mozliwe...przytulam.
 
Do góry