Jestem z powrotem. Próbowałam doczytać te 2 tygodnie. Próbowałam. Za szybkie jesteście. W pewnym momencie poddałam się, tylko szukałam wieści od Emy - śledząc w programach TV informacje z Egiptu, cokolwiek się niepokoiłam kiedy zaczęli podawać również relacje z Hurghady.
Skarbówka mnie nie zjadła, dentysta... to inna bajka, tu mam fobię. Dzielnie wykonałam kanałówkę "ósemki" i pozbyłam się "szóstki". Chirurgicznie bo w kleszczach strzeliła jak szklanka. Z tą szóstką poszło przedwczoraj, tak że mordament dalej mam mało funkcjonalny. Podobno duża dziura mi została. NIe wiem... Po piątce była zdecydowanie mniejsza, tu widzę gołą kość. Brrr... W Polsce... Pusto. Bąble znalazły sobie zajęcie na ferie, mieszkanie w Brzesku puste i "wyprowadzone" - czuć każdym nerwem że nikt tu nie mieszka, że to tylko tymczasówka na chwilę. Zwykle witały mnie tam koty, trzeba było uważać żeby któraś łachudra nie czmychnęła na schody bo kończyło się pogonią na 2-3 piętro, teraz pusto, cicho... Martwo. Poza tym że sąsiad się zmienił i zamiast starszego pana mamy za ścianą jego córkę z mężem i dwoma synkami. Tatusia i młodszą latorośl miałam ochotę udusić. Tatusia za dym tytoniowy u mnie (palenie na klatce schodowej - wystarczy przejść z fajką - i w piwnicy), a dziecię (ok.5 wiosen liczące) za opętańcze wrzaski wieczorami. Ma piękny zwyczaj darcia się jakby go ze skóry darli i w ten sposób manifestuje sprzeciw, gniew, opór. Takie jednostajne "AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA", ale za każdym razem zrywało mnie do pionu nim uświadomiłam sobie że to kolejny popis sąsiedzkiego dziecięcia. Mały zdrowy - żadnych odchyleń poza brakiem hamulców.
Powrót... Spoko. Ładna pogoda, jakieś fronty atmosferyczne więc trochę turbulencji, ale to akurat lubię jako przerywnik dwugodzinnej nudy. Przywiozłam duużo boczusia na skwareczki i co nieco kiełbasy, jakąś normalną szynkę... Będzie można poszaleć trochę w kuchni.
Krew mnie zalała na miejscu. Wiem, mam kiepski nastrój, jestem rozdrażniona w zw. z bolącym ryjem i "lotniczą" migreną, ale męska gospodarka... Prosiłam: "Podlewajcie kwiatki" Dwie doniczki ledwie, na jednym parapecie od ulicy - tak trudno? Duże doniczki, nie trzeba co dzień. Ketmia ma pozółkłe dolne liście, część w ogóle straciła, jak ją zobaczyłam jeszcze z auta, wyglądała jak płacząca wierzba. Sorry, jak można nie zauważyć umierającego kwiatka, choćby wchodząc do domu?? Przecież jej wszystkie liście wisiały zwiędłe, omdlałe... Ziemia w doniczce obeschła na klocek - jak wlałam wodę, podniosła się jak korek od dna. Pąki poszły się... Zrzuciła. Fuksja radzi sobie lepiej, ma mniejszą transpirację. Ok. Zaraz potem stwierdziłam z zachwytem że ktoś łaził w moich butach. To treki, ręcznie szyte, które kupuje się tylko zeszyte ale nie uformowane i "układają" się na stopie. Juchtowa skóra ma takie możliwości - po takim ułożeniu but jest jak kapeć, ale na jedne nogi, tymczasem ktoś sobie pozwolił chodzić w nich jak w laczkach, zadeptując tyły do środka. Q...A! But jest po kostki. I nie kosztuje piątkę. I wiem kto - koleżka młodego, często go odwiedza, chodzi w glanach, jak się chciało na fajka na podwórko, prościej było wsunąć byle jak moje buty, tyle że ja mam 39, a on 43. Urwę gnojkowi jajka, a na pewno ma szlaban na wizyty tutaj, zwłaszcza że mimo wyraźnego zakazu bawił się lapkiem Rajmunda. Za dobrze się tu czuje? I kolejna sprawa... Hino ma filce pod pachami. Ona się łatwo nie filcuje, nie to co Miyuki, ale widocznie panowie dbając o Miyu, zapomnieli że Hino też czasem można przeczesać, zwłaszcza że ona to kocha. Brrr... Męska gospodarka. Obiad będzie.Właśnie gotuję. Jechali na gotowcach - jakieś kotlety w "przemiału" itp. Jarzyny w domu ani strzępa, poza tymi w zamrażarce, za to tam komplet jaki zostawiłam. Nie chcę nawet wiedzieć co oni jedli. Wygoniłam młodego na zakupy - jarzyny, mleko, śmietana... Coś by człowiek zjadł na śniadanie. Normalnego.
W poniedziałek mam scan kontrolny. Entliczek pentliczek... Chyba coś mi się przyplątało, tylko nie wiem co - nie mam objawów związanych z poronieniem, ale jakąś taką wodnistą wydzielinę w kolorze słabej herbatki. Załapałam się na jakąś infekcję czy cuś... Nic nie boli, nie dokucza ani nie drażni, @ nie było, "tak naprawdę nie dzieje się nic".
Czarna, jakby Ci to... Vini, vidi... i wq... się.