Bardzo ładne te obrazki.Dlatego uzupełniałam innymi markami. Z resztą mam jeszcze tęgi zapasik z okresu kiedy nasz rynek zalewali handlarze zza wschodniej granicy - takich odcieni żadna marka nie ma, a przywozili muliny w 20m motkach do woli. Nici też przywozili, ale to już wieki temu mi wyszło. Jeśli chodzi o obrazy, bawiło mnie przerabianie na haft malarstwa. Sporo obrazów nie ma zdjęć - po prostu zanim wpadłam na to żeby sobie popstrykać to już sobie poszły do ludzi. Kochałam haftować Chełmońskiego, ale nie tylko.
Malczewski?
Rapacki?
Z nie naszych v.Gogh? Trochę banalnie...
I coś baaardzo naszego... I bardzo go lubię.
Fotki były bardzo lipne, jeszcze na kliszach, potem je trochę przerabiałam kadrując i robiąc ramki bo wyszły w oryginale słabe jakościowo. Cyfraka mam od paru lat ledwie, a haftowałam te obrazy ciut dawniej, kiedy jeszcze bawiłam się kliszami - swoją drogą fajna zabawa.
Moje masz w linkach i te nie wszystkie,bo ja bardzo dużo narozdawałam swego czasu
A teraz żałuję,że nawet fotki nie zrobiłam...
Ja na szczęście mam ten luksus ,że gdybym mocno chciała to nawet mogłabym sobie pracownię na poddaszu zrobić, ale mi się nie chce.
Siadam do szydełka czy haftowania w ramach odskoczni.
Dla wyciszenia skołatanych nerwów.... :-):-):-)