reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

kłaczek moj typ to emocjnalni popaprance co nie moga sie zdecydowac czego sami chca...dlatego juz rezygnuje, a jak wiadomo bez faceta dziecka nie bedzie....niestety
 
reklama
aniunnia - musisz wierzyć....bo to właśnie ta wiara daje siłę do walki. A i u mnie czasami jest to uśmiech przez łzy...ale wiem, ze nic nie zmienię tym, że będę siedziała w kątku, płakała i mówiła jak mi źle....nikomu tym nie pomogę, nie wróci to moich dzieci. Wiem tez, że dzięki uśmiechowi, szczęściu i ogromnemu pokładowi miłości mogę mieć to czego pragnę....
wiesz jaki ja znalazłam na to wszystko sposób....po każdej stracie mówię sobie głośno..."no tak Aniołku...znowu nie chciałeś do mamusi...jesteś niegrzecznym Aniołkiem...bo mamusia chce żebyś był, a mamusi trzeba słuchać...nastepnym razem posłuchasz prawada?" i wiem, że to wszystko miało jakiś cel, że to nas umocniło...zauważyliśmy z mężem, że po każdej stracie jestesmy inni...nie tyle silniejsi, ale nasza miłość jest coraz większa, pełniejsza...
kiedyś już tu o tym pisałam, że wg. nas....to dostaliśmy kolejną szansę, żeby się cieszyć tylko sobą, żeby szaleć, żeby się kochać całe noce, krzyczeć podczas seksu, żeby latać nago po domu, żeby być we dwoje tak najmocniej jak się tylko da...aż przyjdzie taki dzień, że będzie z nami ktoś jeszcze i wszystko stanie na głowie...i zostaną tylko piękne wspomnienia tego czasu WE DWOJE...nie traćmy tych dni na smutki...tylko cieszmy się, że jest jak jest...
pokażmy naszym Aniołkom, że tu jest tak pięknie, a mamusia rano wstaje z uśmiechem i czeka...ale z morzem miłości nie łez!
i to właśnie moja recepta na nie smutanie po stracie....
 
Aniunnia - jak się często powtarza to i człowiek wierzyc zaczyna...

Onaxxx - jeszcze mi powiedz, że Ty jesteś energiczną, zdecydowaną, pozornie przynajmniej pewną siebie kobietą. Ech... Zrezygnowac jest najłatwiej. Pozornie. Bo każda ucieczka zostawia rysę w nas samych - świadomośc porażki, czegoś straconego. Czujesz, że w jakis sposób skreślasz siebie? Naprawdę uważasz że nie zasługujesz na nic więcej tylko na rezygnację?? Ile masz lat? Taka stara jesteś że już tylko paciorek i trumna? Jakim prawem odmawiasz sobie przynajmniej szansy na szczęście? Aż tak bardzo nienawidzisz samej siebie?? Za co chcesz się ukarac? No risk, no fun - żeby wygrac, trzeba grac. Laska, ja przesrałam 15 lat życia wychowując samotnie dzieci i zrywając kontakt z każdym facetem który mógłby ew. coś więcej znaczyc. Bałam się powtórki z rozrywki, bałam się również narazic dzieci na kolejny przewrót w życiu jeśli okaże się że ten facet to pomyłka. Czy żałuję? Tak i nie. Tak, bo przesrałam najlepsze lata kobiety - 24-39. Nie, bo w końcu poznałam cudownego faceta z którym chcę dożyc ostatnich dni, któremu chcę dac dziecko (on nie ma dzieci), z którym chcę je wychowac. Naprawdę uważasz, że nie warto próbowac, nie warto rozglądac się po świecie? Fajnych facetów jest więcej, nie tylko mój Rajmund (ten jest zastrzeżony!) - może spróbuj się zorientowac dlaczego trafiają Ci się tacy właśnie... ale nie mów że rezygnujesz bo rezygnujesz w ten sposób z siebie.
 
masz racje klaczek ja nienawidze chyba samej siebie....zawsze o wszystko winie siebie...ze on mnie zostawil w ciazy, ze stracilam dziecko i wiele innych rzeczy....dlatego stracilam juz wiare ze cos sie moze udac i dlatego ze wszystkiego rezygnuje...
 
masz racje kłaczek chyba nienawidze samej siebie....za wszystko obwiniam siebie....ze on mnie zostawil w ciazy, ze stracilam dziecko....strach przed kolejnym niepowodzeniem powoduje ze rezygnuje ze wszystkiego....i z samej siebie
 
zjola kochana, czytam i nie godzę się z tym absolutnie...ale widzę, że nie trafiło na słabą osobę, kochana nie znamy się, ale i we mnie masz oparcie, podobnie jak pozostałe potrzebujące kobietki

Los jest tak pokrętny, że często doświadcza do bólu konkretne jednostki, które muszą wiele w życiu znieść i to nie dlatego, że są coś komuś winne, albo muszą odpokutować, tylko żeby chociażby dać świadectwo i być dla innych wsparciem i przykładem, że żyć trzeba i to tak, by zebrać to, co się zasieje.

Hmmm refleksje mnie naszły, bo też jestem bliżej 40-stki, niż 20-stki, przeszłam choroby w wielu konfiguracjach u siebie i najbliższych, zdrady, rozstania, utratę dachu nad głową, licytacje, eksmisje, bezrobocie, wypadki, upokorzenia i pokornienie ludzi, którzy zniszczyli mi życie - choć tego nie wymagałam i się nie spodziewałam, nie obcy mi zawodowy horror, życie za 2 zł na dziennie i jeszcze inne atrakcje...

I kiedyś, dawno, myślałam że nie zniosę już więcej....jaka byłam jeszcze niedojrzała i niedoświadczona...to nawet nie była połowa.

I to jest to, co chcę przekazać mojemu dziecku w tych dziwnych czasach, dziecku które dało mi grunt, że życie ma sens, a jeśli los będzie łaskawy, to i drugiemu dzieciątku.

Widzę i wiem, że są ludzie którzy potrzebują więcej niż ja, dlatego tak jak piszesz, czasem wstyd mi za siebie, ale też skrycie wstyd mi za innych (bo to niby nie moja brocha jak się inni zachowują). Choć świata nie zmienimy, to zawsze chwila refleksji jest potrzebna, bo człowiek pokornieje i szlachetnieje, a tego w życiu nigdy nie za mało.

Onaxxx zapewniam Cię, że masz z kim porozmawiać...spójrz na posty powyżej ;-)czasem trzeba dosięgnąć dna, złapać doła, żeby dobrze zamortyzować odbicie, czego Ci życzę!

Ciekawe, że w brutalnym świecie pokrętnie się odbiera tzw. solidarność jajników...to jest chyba jedyne słuszne miejsce, gdzie możemy ją godnie współtworzyć, bo jesteśmy dla siebie.

Sennie jesiennie ściskam Was wszystkie:tak:
 
Zjola , smutnawo mi przez to wszystko.... ale cieszy mnie wasze podejście , ściskam mocno.
Kłaczek , Karolcia , fajnie że staranka już blisko , niestety ja nie dołącze ..... mam nadzieję że Wam się szybciutko uda :)
Onaxx , z każdej nawet "naczarniejszej dupy" jest jakieś wyjście , spójrz troche optymistycznie na swoje życie , plizzzz
Aniunia , ciebie się to też tyczy :)

U mnie tak : remont dobiega końca , ale chodzę do mamy pomagać jej sprzątać , bleee.
W nowej pracy mam więcej obowiązków , dziewczyny nie narzekac narazie zdrowe i okropnie gadulaste (norma) , starania zawieszone - tzn cisza w eterze , ja nie wspominam , on też nie. Mi to już się powoli odechciewa. A latka lecą...
Podziwiam i Kłaczek , i Zjole i As za wasze decyzję , ja to juz chyba nie dam rady...
Buziaki dla wszystkich ,
 
Janiepierdykam... Onaxx, miałam tak samo, do dziś miewam. Bo jak mnie bił, to pewnie ja coś nawaliłam, czymś sprowokowałam, a mogłam sie nie odzywac jak mordę darł (to nic, że darłby dotąd aż bym sie wreszcie odezwała, albo przylał bo właśnie sie nie odzywam = olewam pana szanownego), bo może faktycznie powinnam coś jeszcze zrobic, albo czegoś właśnie nie robic.... Tiaaa... Z takim bagażem weszłam w ten związek. Nie dalej jak dziś... Dałam obiad na stół - ziemniaki, kalafior z tartą bułką, sadzone jajko. Rajmund zjadł, gadamy pierdoły, w pewnym momencie stwierdził że coś go brzuch boli. Moja reakcja "przecież nie było nic takiego ciężkostrawnego" - głupie nie? Asekuracja, cholera. Aż sam mi zwrócił uwagę że zaraz szukam swojej winy, a ja to w odruchu mam, choc już słabszym niż bywało. Czasem się zastanawiam jak to moje chłopisko ze mną wyrabia.
Mam propozycję, ale na serio. Weź sobie kartkę papieru i wypisz wszystkie swoje dobre strony. Wsio! I wygląd i cechy charakteru i umiejętności. Tylko porządnie i bez kręcenia, umniejszania i bagatelizowania - umiejętnośc wiązania krawata też się liczy, empatia w stosunku do ludzi i zwierząt liczy się podwójnie. I zobacz jaka Ci wyjdzie długaśna lista.

Czarna! A Ty sobie w jajo lecisz czy następna do pionizowania? Weź się! Jakie latka i komu? Młode dupencje sie tu pod geriatryk podszywają.
 
Ostatnia edycja:
reklama
ilonka - widzę, że zaczynamy staranka w grudniu...razem....ale zatrzęsie, co?
ale my już teraz kilka razy bez mundurka zaszaleliśmy....oj tak nas poniosło....
kochane....będzie grudniowy wysyp...zobaczycie....
my już od września śmigamy bez mundurka :) na razie nic, więc nastawiam się że być moze tym razem nie będzie tak szybko, a poza tym kurcze nie powiem, ze się nie obawiam, bo w zeszłym roku też zaszłam w ciążę w grudniu :(

kłaczek te hasło z tą geriatrią the best :) ja mam 27 a czuję się jak stara młoda :)
 
Do góry