reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

dziekuję wszystkim ale aniunnia dla mnie już miało zaświecić słoneczko po Julci teraz już za późno ............jestem zbombardowana fizycznie i psychicznie drażni mnie wszystko jestem tak wk.............. na cały świat że teraz nie dziwwię sie że ludzie sami z niego odchodzą

Agas32-nie załamuj się-ja też przeżyłam te straszne chwile 2-razy-i nie poddaje się bo bardzo pragne tego dziecka i wierze że wszystko będzie ok.nie ogladam sie za siebie tylko patrze w przyszłośc-pomyśl o przyszłym dziecku.A wiesz jaka przyczyna była tych poronień!
 
reklama
Witajcie Kobitki...
Chciałam tylko dać znać, że żyję :-p i miewam się...hmmm...nawet dobrze...leżenie plackiem daje wiele do myslenia! Odnalazłam w sobie na nowo wiarę i siłę...nie jest łatwo, ale wiem, że będzie dobrze, że tym razem wszystko zakończy się powodzeniem. Jestem wewnętrznie spokojna...i najważniejsze, że mam wokół siebie najbliższych, rodzina i przyjaciele na prawdę mi pomagają...bez nich byłoby ciężko...
Dziękuję Wam za wszystko...
A 8 października zobaczę mocno bijące serduszko swojego Kruszka!!!!!!!!
Pozdrawiam...

Ciesze się że-wszystko jest ok.-ostatnio myślałam o tobie-całuski i dbaj o swoje maleństwo...
 
Wisieńka co sie dzieje?

a ja dzisiaj poscilam pierwszy raz po wakacjach mojego synusia do przedszkola i siedze sama w domu.dziwne uczucie tak pusto a mialo byc inaczej.Ale zyje nadzieje ze za te kilka miesiecy bedzie tu slychac smiech malutkiego dziecka.moj aniołek musi do mnie wrócic.
 
agas32- tak strasznie mi przykro :(( to musi cholernie boleć stracić dwie ciąże w tym późniejszym okresie. Współczuje Ci bardzo, ale trzymam za Ciebie kciuki tak jak wszystkie tu dziewczyny, nie możesz się poddać, bo stracisz szansę bycia mamą, a będziesz nią a kiedyś na pewno!!!Tylko się nie daj i idź do przodu, na przekór złemu losowi! zobaczysz, że to Ci si,e opłaci!
jestem myślami z Tobą!!
Światełka dla Twoich Aniołków
[*]
[*]
 
Witajcie , babki .
o ile mnie jeszcze pamiętacie.
Jestem niestety tak pochłonięta nową pracą , remontem i szarym dniem codziennym że brakuje mi czasu na BB.
Ale pamiętam o Was wszystkich razem i każdej z osobna i w miarę możliwości doczytuję.
Ewelina28 - trzymam kciuki cały czas , musi być dobrze!
Agas - cholernie mi przykro , że znów cie spotkała taka krzywda . Ale do góry uszy , i do walki , My babki się nie poddajemy:)
Karolcia - pozdrawiam i myślę o tobie , szacun za podejście , myślę podobnie - nie ma na co czekać
Kobietka - jejku! do staranek u Ciebie juz tak blisko , łał!
Z testujące trzymam kciuki i zazdroszczę.

Ja dziś u ginka byłam , chciałam wydębić trochę badań na NFZ , średnio wyszło bo tylko Toxoplazmoza jest refundowana. Reszta niestety z własnej kieszeni . Przed kolejną ewentualną próbą mam zrobić : toxo, cytomegalie,chlamydie,p. antykardiolipinowe , zbadac tarczycę i zrobic tsh. mam brać folik.
Nie wiem czy jest sens , jak mój stary dalej na NIE.

Buziaki dla WAS.
Czekam cierpliwie na Kłaczek aż się rozlokuje za tą granicą i napisze!!!!
No i na Zjolę , aż wróci z Turynu. :)
 
Cześć kochane...
jestem po wizycie kontrolnej....i...jest dobrze, a nawet bardzo dobrze...śladu po zabiegu nie ma....zresztą zrobił mi udg 4d macicy i sobie mnie wyoglądał dokładnie....i nie ma nic..żadnych zrostów....endo się odbudow. i jest pięknie nie został mi żaden ślad po żadnym z trzech zabiegów. Zrobił mi od razu dopplera macicy czyli te tzw. przepływy o których tu kiedyś gadałyśmy i też jest ok.
Mój ginek jest cudny...po badaniu wziął mnie za rękę...i patrząc mi głęboko w oczy powiedział : "Pani Karolino zawalczymy o to dziecko...obiecuje...będzie Pani matką..." wzruszył mnie cholernie...i uświadomiłam sobie, że muszę mu ufać....bo inaczej nic z tego nie będzie...
Prosił tylko, żeby starać się nie zajść przez choć jeden pełny cykl...ale nie musimy się zabezpieczać..mamy tylko się starać nie wstrzelić w owulkę....a w grudniu chce mnie widzieć w ciąży!
Mam brać folik..i tyle...mam zaufać jemu i naturze, która wie co robi....a jak będzie trzeba to jej troszkę pomożemy....
Jestem ogromnie szczęśliwa....dał mi...nam ogrom wiary i nadzieii...
Będzie dobrze...kochane...

no i jeszcze dostałam dwa tygodnie L-4 i to 100% płatnego bo po poronieniu sie ponoć takie należy bo to powikłania po ciążowe są!
 
karolcia81 cieszę się, że lekarz tak Cię podbudował.. Chciałabym takiej wiary... Moja gin też jest kochana, ale póki co nie mam nadziei na dobre zakończenie.. Myslę, że mam życiowego pecha...
 
karolcia81 cieszę się, że lekarz tak Cię podbudował.. Chciałabym takiej wiary... Moja gin też jest kochana, ale póki co nie mam nadziei na dobre zakończenie.. Myslę, że mam życiowego pecha...

Nie wolno tracić wiary...mój ginek powiedział, że najważniejsze jest nasze nastawienie i psychika...i tak jak następuje blokada przy zachodzeniu i pary mają z tym problemy tak samo jest z poronieniami...jak mocno wierzymy w to, że się nie uda to tak się właśnie stanie!
I jeśli wszystkie badania są ok...a tracimy dzidzie i jesteśmy w tych 30%, gdzie nie ma przyczyn, to w 10% przyczyną jest właśnie brak naszej wiary i nastawienie, że i tak nic z tego nie będzie....
Mój ginek powiedział, że jedyny lek jaki mi da jak zafasolkuje to środki uspokajające....
 
reklama
Jestem. Czytam i... źle mi z tym. Pojawia się tyle nowych dziewczyn w tym wątku - trudno sie z tym pogodzić. Kilka dni musiałam dać sobie na luz - miałam koszmarnego doła, takiego "po mojemu", zasługującego na terapeutę i leki. Wygrzebałam się, albo jak kto woli sytuacja mnie wygrzebała zmuszając do działania. Generalnie zbieram się, w najbliższy poniedziałek startujemy. Jutro ostatnie papierki zamykające działalność, potem już tylko rozpierducha w domu i... wielka podróż moich ogonów. A ogony... Chłopaki znaleźli sobie świetny moment na chorowanie - wiem, jesień, chłodniej, mniej piją, więc jak tylko mają tendencje to na kryształy najlepszy czas, ale czy musieli teraz?? Najpierw Kłaczek, u którego z racji SUK zapalenie pęcherza jest stanem nawracającym, a zaraz potem Tysiek i to samo. Tylko o ile Kłaczek jest wyszyty i zatkanie mu raczej nie grozi, o tyle Tyśkowi nigdy nic nie było i gdyby kryształy zatkały mu cewkę, trzeba by go było operować. U wetki nie wszedł mu cewnik, w cewce był już kamień. Tydzień temu, we wtorek. Wizja wyszycia - normalnie to po prostu wyszywamy i już, ale ze świeżo operowanym zwierzakiem nie pojadę przecież, równie dobrze można by mu zapodać Morbital i byłoby bardziej po ludzku. Leki, Nospa i... kompletna schiza. Zeby było jeszcze ciekawiej, kryształy tworzą się u kotów w zależności od pH moczu - inne w zbyt kwaśnym, inne w zbyt alkalicznym. SUK Kłaczkowy to typowy układ struwitów w moczu zbyt zasadowym. Zrobiliśmy badania i wyszła nam kompletna paranoja - obaj mają pH6, czyli dla kotów książkowe, a jeden ma struwity, czyli kryształy środowiska zasadowego, drugi moczany amonu, czyli kamienie środowiska zbyt kwaśnego. A obaj mają sulfonamidy - kryształy typowo polekowe, przy czym Kłak w życiu nie był leczony lekami z tej grupy a Tysiek ostatnio brał cokolwiek ponad rok temu. Przestałam za nimi nadążać. Dziś lecę na kontrolę z Tyśkiem - do KRK bo tam mi zrobią osad moczu. Wygląda na to że się gnojek pozbierał, zachowuje się normalnie.

Wczoraj odfajkowałam gina - wyniki do sprawdzenia - d... jak szklanka, można się brać do roboty.
 
Do góry