Pati.b - masz rację. Polaków jak mrówków, ale to już nawet "nadspołeczny" Rajmund mi mówi, że w Anglii są znajomi ale nie ma przyjaciół, jest wymiana przysług ale nie ma życzliwości. No i w Scunthorpe jak na ulicy krzykniesz "ty ch..." to się pół okolicy obrazi. Swoją drogą, to co widziałam to jak nie są w pracy to często gęsto chleją. Z nudów chyba. Rajmund proponował kolegom z pracy żeby się zrzucić na paliwko i ew. koszty i powłóczyć po okolicy - nie było bohatera - w grudniu objechaliśmy 2 razy York, Lincoln, Donna Nook, Hull, Spurn Head, Grimsby, Alkborough... 10 dni w kwietniu to wyprawy wzdłuż wybrzeża Morza Północnego aż po Whitby - mając choćby dzień wolnego można sobie urządzić zajerzystą wycieczkę i to za niewielkie pieniądze. Braliśmy kanapki, termos... Nawet nie znając języka, można sobie zagospodarować czas niekoniecznie "przelewem". Poza tym nie znając języka, tym bardziej darłam w miasto - słuchać, uczyć się. NIkt mi nie wydrapywał oczu jeśli zagadnięta, grzecznie tłumaczyłam że słabo rozumiem - owszem, powtarzano mi powoli aż załapałam i jeszcze interlokutor często wyrażał zadowolenie że się staram, że chcę się uczyć. Da się.
Ogony biorę ze sobą - nie wyobrażam sobie inaczej. Rajmund dziś mi zameldował, że już im kupił miski. No, miał kupić... Kuwety. Miski i tak biorę ze sobą, niech mają te które znają. Eh... Facet w sklepie.
Zjola - ja nawet tyle nie umiałam. Jakieś tam pojedyncze słowa, ale dogadać się? Już lepiej - w KRK często mam klientelę obcojęzyczną, coś tam tłukę z audiokursu, tak w systemie Kalego już jakoś leci. Młody jest oklepany jak młody dzik, w razie nagłej potrzeby mam tłumacza, ale zakładam że będę sobie radzić. Mina Rajmunda jak mu kupowałam immunostymulator w aptece... Poprosiłam panią o coś do pisania i ładnie napisałam "Echinacea" - pani zaraz zakumała, łacina wszak jest jedna, tylko Anglicy inaczej to czytają.

Trza sobie radzić, jak mawiał baca zawiązując buta glizdą.