reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Nie płacz, quennie - nic już nie zmienisz. Ani Ty, ani my, ani nikt inny. Wytrzyj nos! A teraz patrz! Zrobiłaś badania? Dzięki temu wiesz co masz wyeliminować? No to wywal tę bakterię i będzie dobrze. Masz w garści prawdopodobną przyczynę, co zwiększa szansę donoszenia kolejnej ciąży i tego się trzymaj. I będzie dobrze, tylko mi się tu nie mazać.
 
reklama
Queenie spokojnie, kiedyś spotkałam dziewczynę, która przy pierwszym porodzie została zarażona jakąś bakterią, potem powiedzieli jej, że ją wyleczyli, przy drugiej ciąży przed porodem okazało się, że ta bakteria jeszcze jest i powinna mieć cesarkę, poszła rodzić prywatnie i ma drugie zdrowe dziecko. Nawet jeśli teraz zajdziesz w ciążę, to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie dobrze, tak podejrzewam. Poczekaj do @, zrób test ciążowy (nawet jeśli będzie coś podobnego do @) i wtedy jeśli nie będziesz w ciąży weź antybiotyki zabezpieczając się. U mnie było podejrzenie zakażenia wewnątrzmacicznego, a synek jest zdrowy, tylko tydzień po urodzeniu się dostawał antybiotyk w szpitalu, ma 1,5 roku i więcej antybiotyków nie dostawał. Spokojnie, czuwa nad Tobą aniołek, dopilnuje, żeby było wszystko dobrze. Trzymam kciuki, żeby Twoje marzenia się spełniły i żebyś o tym wszystkim za dużo nie myślała, tylko zrobiła (może po konsultacji lekarskiej) wszystko zgodnie z wytycznymi lekarza. Może warto właśnie lekarza podpytać, czy to jest jakieś zagrożenie i co należy zrobić w takiej sytuacji. Będzie dobrze, może nie zaszłaś jeszcze w ciążę albo właśnie szczęśliwie donosisz dzidziusia jeśli już jest. Nie martw się na zapas
 
Witam kobietki w słoneczny dzionek:-)
Olu odpoczywaj kochana to remontach :-)
Ikka silna kobitka z ciebie i jeszcze silniejsze jest Twoje dzieciątko. Będzie dobrze. trzyma kciuki :-)
quennie nie denerwuj sie tak. Tak jak napisała kłaczek masz juz w garści prawdopodobną przyczynę. Będzie dobrze.
A u mnie przyszła @ po 32 dniach. Nigdy wcześniej nie miałam tak długiego cyklu. Ale to pewnie przez ten stres który ostatnio miałam. Ale dzięki temu, że ostatni cykl mi się wydłużył to oznacza, że kiedy mój małż przyjedzie 4 września to w końcu załapie się na te dobre dni. no zobaczymy jak to będzie. Narazie nie wybiegam za daleko w przyszłość.
Przepraszam, że nie pisze codziennie i pojawiam się dosyć rzadko:-)
 
Ikka prawdziwy koszmar przeżyłaś.. Naprawdę współczuję.. Trzymam kciuki za Twoje maleństwo. Wszystko na pewno bedzie dobrze...

Ja nie jestem taka silna.. Jak zobaczyłam krew od razu mi sie słabo zrobiło i czarno przed oczami.. Teraz nawet okresu się boję...
 
Ikka - uspokój sie bo Cie przez kolano przełożę, takim myśleniem krzywdzisz siebie i maleństwo - strach to coś zupełnie normalnego, ale nie moze odebrać Ci trzeźwości myślenia, nadziei i radości z tego że znów jesteś w ciąży!!!

Pomyśl, ze sie udało, masz znów ten dar noszenia maleństwa pod sercem,, nie myśl o tym co sie moze złego stać, bo lista jest praktycznie niekończaca sie, ale o tym, ze teraz jeszcze twoje maleństwo jest przy Tobie, jest w Tobie i zobaczysz że bedzie tylko zacznij sie cieszyć dniem dzisiejszym!!! Pamiętaj teraz jest dzisiaj - nic sie nie dzieje nie krwawisz a maluszek sobie spokojnie rośnie - wiec po co snuć złe scenarusze - przestań. Oddałabym wiele by teraz być na twoim miejscu i cieszyć sie tym, ze jesteś w ciąży. Moja pierwsza ciaża z Julcia była koszmarem krwawiłam od 7 tc. ale mimo wszystko sie cieszyłam i żyłam nadzieją - będzie dobrze!!! Traz gdy straciłam maluszka - to też w 7tc. zaczełam krwawić, ale wierzyłam do końca, dopuki nie powiedziano mi, ze przestał sie rozwijać i ze to kwestia czasu gdy odejdzie, najpierw był szok, płacz i próba pożegnania, ale potem mimo wszystko cieszyłam sie tymi ostatimi chwilami gdy byliśmy razem.

Ty też ciesz sie każda sekundą, nigdy nie wiemy co przyniesie jutro, ale nie mozna zakładać że bedzie źle - trzeba mysleć - będzie dobrze, skoro taki krwotok moje maleństwo wytrzymało to znaczy że walczy, ze będzie zawsze juz ze ną - nie poddało sie to i ja bede walczyć i sie uśmiechać!!!

BĘDZIE DOBRZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
agniesiar dzięki za próby postawienia mnie do pionu, chociaż nie do końca przekonuje stwierdzenie, że krzywdzę siebie i dziecko - wiem, to trochę przenośnia, ale mocna ;)
Wiem, że chciałabyś (tak czujesz) być na moim miejscu, ja trzymam za Ciebie kciuki, poroniłaś 2 tygodnie po mnie, bardzo Ci kibicowałam i płakałam z Tobą i wieloma aniołkowymi mamusiami.
Jestem po prostu bardzo wycieńczona, po tym krwotoku i tych przeżyciach. Między mdłościami próbuję na siłę coś zjeść i śpię, bo jestem nieprzytomna po prostu, strasznie słaba. Wcinam magnez i 7 tabletek dziennie na podtrzymanie ciąży, hormon tarczycy i jod i nie przekreślam szans naszego dziecka na życie, nie zakładam że będzie źle - realista, to nie pesymista - tylko dzisiejszy dzień jest taki, że to ono jest silniejsze od mamusi chyba, czasem tak jest, wiesz o tym na pewno ;)

Jestem dzielna, to fakt ale każdy ma czasem chwile słabsze - musiałam rozprawić się jeszcze z dość poważną sytuacją mobbingową w pracy, bo to ona w głównej mierze raczej podświadomie niszczy mnie od wielu miesięcy i musiałam niestety sprawę przekazać odpowiednim do tego celu ludziom, niech się w końcu stręczyciel.ka zacznie martwić i bać...

Dziewczyny trzymajcie się wspieram każdą w jej staraniach i walce!
 
Ikka, jesteś niezwykle dzielna i oboje z maluszkiem dacie radę!Masz silnego dzidziusia i za kilka miesiecy zob aczysz go po tej stronie brzuszka.Trzymam kciuki, abys już nigdy nie musiałą doświadczać takich sytuacji.
A mnie chyba szlak trafi!Jakiś czas przed zajsciem w ciążę, robiłam badania typu clamydia, grzyby, cytologi i wszystko było w porządku.Po poronieniu na własną rękę zrobiłam toxo, cytomegalię, hormony tarczycy,mocz, krew,moj lekarz od siebie zalecił mi tylko pczeciwciała antykardiolipinowe.Zrobiłam je i tyez w porządku.Ale krótko po poronieniu doczytałam sie na forum,że dobrze jest zrobic test Uro-Gin na 9 multipatogenów.Coś mnie tkneło i zrobiłam go prywatnie.Odebrałam dzis wyniki i oczom nie wierze,mam jakiegoś cholernego paciorkowca z grupy B( streptococcus agalactiae) , który też moz ebyc przyczyna poronien, bądź przedwczesnych porodów i zagrażac dziecku.A my od kilklu dni zaczeliśmy się starać o dzidzię, poniewaz lekarzdała zielone światło.Jestem zdenerwowana jak diabli i tak bardzo jak chciałam w tym cyklu zajśc w ciążę, tak teraz od 2 godzin mam nadzieję, ze jedanak nie zaszłam.Musze najpierw przeleczyc sie antybiotykami.Pewnie nie bede w ciąży, ale głupi strach pozostanie az do @.Szlak by to wziął.A tak pytałam lekarza czy napewno jego zdaniem , nie powinnam zrobic jeszcze jakiś badań.T zawsze sie śmiał,że jestem przewrazliwiona , no i prosze , jak moje pprzewrazliwienie sie przydało!

queenie dziękuję Ci i tulę mocno, nie płakusiaj streptococcus agalactiae bardziej chyba potrafią zaszkodzić w późniejszym etapie ciąży, gdy płód się rozwija i może dojść do komplikacji i wcześniejszego porodu.
Ja mam dziadostwo w gardle i jest dość oporne na leczenie, bo ciągle się uaktywnia, szczególnie w postaci przewlekłego zapalenia zatok.
Daj sobie szansę przeleczenia tego streptococcus agalactiae, którego nosicielem są przecież miliony ludzi na ziemi.

3mam kciuki!
 
O! Lekka zjebka i już inaczej Ikka gada. A tak na serio - wzięłaś się za rozwiązanie trudnej sytuacji w pracy co generowało jak sądzę potężny stres. Zarówno sytuacja jak i decyzja o jej rozwiązaniu. Ale podjęłaś decyzję, "postawiłaś się" i możesz być z siebie dumna. A za maluszka wszystkie tutaj trzymamy kciuki (chyba wszystkie za wszystkie bo to jakoś tak tu leci) i myślimy cieplutko i pozytywnie, a Ty zbieraj te ciepłe myśli i uwierz w swoje maleństwo. Ono chce żyć.
 
Bardzo Wam dziekuję Kłaczku,Calogero , Maruszko, Ikko,za słowa pocieszenia.Tez tak sobie tłumaczę,że prawdopodobieństwo zajścia w ciążę to loteria więc,mam nadzieję doczekać teraz @ i zacząc kurację antybiotykową.We środę ide do lekarza, skonsultuje z nim to wszystko i chcę tak szybko jak to bedzie mozliwe rozpocząc leczenie.Czytałam ,że to dziadostwo własnie uaktywnia sie w ciąży, a może załapałam to w szpitalu w czasie zabiegu, kto to wie.Na tym forum około półtorej roku temu była dziewczyna , u której prawdopodobną przyczyną poronienia w 24 tyg był ten paciorkowiec.Straszne!Zwariowac można z tym wszystkim.U moich rodziców w bloku, mieszka dziewczyna, mała i niedozywiona jak zamorek- ze tak sie brzydko wyrażę.Całą ciaże paliła i piwko piła, dodatkowo w domu mają pełno kotów bo przygarniaja bezpańskie i dokarmiają, koty załatwiaja im sie w piachu pod balkonem ( bo to parter) i urodziła jej sie sliczna , zdrowa dziewczynka.Tak wiec jak piszecie- nie ma reguły na to wszystko.
Jeszcze raz dziękuję za zrozumienie i pocieszenie, dobrze ,ze trafiłam na forum.
 
NO, no! Na koty to mi tu proszę nie nadawać! Osobiście mam na stanie dorodnego Pięciokota - domowe stricte ogony - toxo sprawdzałam i mam ujemne oba miana. Z kotami i ciążą nie jest jak demonicznie babcie straszą - łatwiej załapać toxo od niemytych owoców i warzyw czy surowego mięsa. Żeby się załapać na oocysty od kota, trzeba by bezpośrednio spożyć kał nosiciela i to w sporej ilości. Nie każdy kot jest nosicielem, a każdy normalny człowiek po sprzątaniu w kuwecie myje ręce. Uczulona jestem na kojarzenie poronień z obecnością kota w domu, zwłaszcza że po moim poronieniu OMC mamusia też od razu rzuciła hasłem że "mówiła żebym wywaliła koty". Jeśli mamy kota, dla pewności można mu zrobić badanie kału - u nosiciela wysiew oocyst jest regularny.
Natomiast za piwko i fajki to bym tego "zamorka" (super określenie) udusiła własnołapnie.
 
reklama
Kłaczku kochany, ja sama lubię koty i dokarmiam te u siebie z kamienicy bo mi ich bardzo szkoda.Ale to co zaczęło się dziać u moich rodziców, juz nie było fajne.Koty i kociątka gromadziły sie na balkonach, sikały i generalnie wszystko śmierdziało.Jednakże każdy z mieszkanców je dokarmiał bo żałował kociątek.Ale to byly bezpańskie koty , więc niekoniecznie zdrowe, a do tego rodzina i dziewczyna, o której pisałam z higieną i myciem rąk to raczej niewiele mają wspólnego.A z kolei koty u mnie na podwórku są bardzo towarzyskie i jako,że lokatorzy o nie dbaja,to same podchodzą i nawet dają sie pogłaskać.Ja jednakże jestem fanatyczką psów.Kiedys aktywnie włączałam sie w prace i tworzenie schroniska w rodzinnym mieście, a potem niejednokrotnie szukałam dobrych domów dla psów.Teraz juz nie mam takich możliwości, ale ostatnio gdy wracalismy z Mazur, wzielismy do samochodu psa-suczke, która siedziała koło jezdni i wyraźnie na kogos czekała.Podejrzewam,ze duzo wczesniej ktoś ją po rostu tam wyrzucił z samochodu bo sunia była bez obrozy, ale jescze w niezłej kondycji.Udało sie znaleźc jej nowy dom, więc byłam przesczęsliwa.
 
Do góry