reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Ola - jak żywcem nie masz pomysła, to możesz mu zapodać bon do Empiku - coś sobie chłopak wykuka z muzy, gier albo literatury. Jeśli wiesz czego słucha, możesz coś z muzyki... Albo skonsultuj się z rodzicami - pewnie wiedzą co by latorośl chciała.
 
Jestem, jak pisałam wróciłam z dalekiej podróży, z Patologii Ciąży.


We wtorek miałam wizytę u mojej ginekolog, która była na urlopie i jeszcze nie wiedziała, że jestem w ciąży.
Pojechałam, mąż dojeżdżał do mnie. Poszłam przed wizytą do WC zrobić siku i pojawiło się krwawienie, niestety ze skrzepami, wyszłam blada, przerażona. Pielęgniarki które były podczas poronienia w maju, jak mnie zobaczyły natychmiast się mną zajęły, położyły w pokoju zabiegowym, wezwały lekarkę, która zaskoczona najpierw gratulowała, a potem jak się dowiedziała co się dzieje, to stwierdziła, że jak skrzepy, to kiepsko, wzięła mnie na badania, a ze mnie się lała krew, byłam przerażona :(
Podczas badania zostało jej na wzierniku sporo materiału z wewnątrz mnie, pyta się mnie "widzi Pani, co się dzieje, nie wiem czy jest sens wysyłać to do badania histopatologicznego?" ja w ryk i mówię przez łzy, że "bardzo proszę".
Więc zabezpieczyli to do pojemnika. A ona stwierdziła, że zrobi jeszcze USG dopochwowo, mnie już było wszystko jedno, a ona w coś tam się wpatruje i mówi: "ale zaraz, tu jest ciąża i pulsują dwie kreseczki, więc ciąża wydaje się żywa! Wydaje się, że bije serduszko, natychmiast piszę skierowanie do szpitala", no i karetka mnie zabrała do ambulatorium Kliniki.
Tam zmarznięta z zimna byłam znowu na USG, mówię do lekarza, że chcę się wysikać, bo pęcherz mi zaraz pęknie, no ale nic, powiedział że po badaniu. Zrobił USG w pół minuty, odtargał pośpiesznie wydruk i kazał się ubierać. Mówi, że "coś tam widać, ale ledwo, bardzo słabo, pani nadaje się do leczenia szpitalnego, ze względu na zagrożenie życia, tylko jest jeden problem, nie mamy miejsc, dwie pacjentki czekają na krzesłach na przyjęcie, dzwonimy do innego szpitala". Ja przerażona pytam co z tą ciążą, on mi tłumaczy, że się zobaczy choć słabo cokolwiek jest widoczne, ale gdyby się nie udało, a wszystko na to wskazuje, to muszę przeleczyć się na podwyższony poziom prolaktyny, potrwa to kilka miesięcy, ale to jest wyleczalne i można znowu starać się o dziecko.
Mąż był ze mną na szczęście, czekaliśmy na karetkę, pozwolili mi pójść do WC, naprawdę poczułam ulgę i nie krwawiłam. Karetka zabrała mnie do Szpitala, tam na USG okazało się, że jest zarodek z bijącym sercem, dwa razy lekarka sprawdzała, zrobiła jeszcze USG przez powłoki brzuszne i ciąża była! Położyli mnie na Patologii Ciąży, leżałam kilka dni, biorąc 3x2 tabletki Duphastonu i 2x1 Luteiny dopochwowo, plus moje pozostałe leki.
Wyszłam ze szpitala z ciążą utrzymaną! Na razie maleństwo przetrwało! Nikt nie wie, skąd był krwotok. Nie wiem sama, nie mam żadnego pomysłu, ale to co przeżyłam, że lekarka już mówiła, że ciąża poszła, potem na klinice, że nie wygląda to dobrze - nie mogło wyglądać, bo miałam przy badaniu pełny pęcherz!
Leżę w domu, przerażona i próbuję się jakoś wyciszyć, ale to jest bardzo trudne. Jedno mnie najbardziej motywuje, że ten dzidziuś jest po prostu mocny, tak jak powiedziała moja przyjaciółka, to dziecko ma wolę walki!
Jak leżałam na oddziale, to nie krwawiłam, był to jakiś jednorazowy duży krwotok, a trauma pozostanie chyba na zawsze. Na razie leżę obserwuję się i wyczekuję, że może będzie lepiej, ale lęk mnie nie opuszcza ani na krok :no::-(
 
Boszsz...Ikka - zwariowałabym. Dzielna dziewczynka jesteś! I ciesze się jak diabli że Twoja dzidzia wciąż jest na swoim miejscu. Oby ten horror był tylko jednorazowym wyskokiem, oby było juz spokojnie. Kciuki trzymam za Twoje maleństwo - niech rośnie zdrowe.
 
Ikka nie wiem co napisać:( to co przeżyłaś jest naprawdę straszne.najważniejsze,żę dzidziuś jest taki silny!musisz mocno w niego wierzyć bo pokazał,ze chce być w brzuszku aż do terminu.trzymam mocno kciuki za Ciebie żebyć potrafiła w takiej sytuacji znaleźć w sobie spokój i za dzidziusia żeby dał rade.musi być dobrze

co do mojego brata to nei takie proste,bo on ostatnio towarzysko imrezowy się zrobił.wiec empik raczej odpada:(myślałam o takiej mini lodówce np red bulla.ale to już troche późno się obudziłam
 
Ikka gratuluję fasolki i trzymam kciuki.:tak::-):-)

Ikka a może to był słaby okres?
Moja mama jak z bratem była w ciązy to normalnie 3 miesiące miała słaby okres i nie wiedziała o tym ,że jest w ciązy.:szok::szok:
Dopiero po 3 miesiącach jej się okres zatrzymał.
Wpadła w panikę,że to jakieś zaburzenia hormonalne,bo od kilku miesięcy ten okres dziwny był ,a nagle zanikł ,więc poszła do lekarza :tak::tak::rofl2:.
Lekarz jej pogratulował końca 3 miesiąca i kazał się oszczędzać.:-D:-D:-D
A mama dźwigała do tamtej pory za koleżankę skrzynki w sklepie,bo tamta była w ciązy.:baffled::baffled::baffled::szok::szok::szok::-D:-D:-D
Ech to były czasy....
Artur ma już 26 lat i dochował się 3 letniego synka.;-)
 
Ikka - no to się wycierpiałaś psychicznie! Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Leż, odpoczywaj i staraj się uspokoić i wyciszyć, chociaż to nie łatwe. Może jakaś dobra książka albo wyszywanie?:-D Pozdrawiam i trzymam kciuki za twojego maluszka :tak:

A ja babeczki wybieram się na weekend trochę przedłużony o poniedziałek. Na szczęście zapowiada się ładna pogoda :-)
Po dzisiejszym dniu odezwę się prawdopodobnie we wtorek.
Potem tydzień w domu i jadę z moimi podopiecznymi nad morze ale podobno ma być zimno :baffled: Oj wymrozi nas przez te 10 dni. Potem wracam do domu, tydzień w pracy i wypuszczam się do Włoch do Turynu na dwa tygodnie! Już nie mogę się doczekać.
Będę więc pisała w kratkę :-D
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ikka - strach nie opuści żadnej z nas przy kolejnej ciaży, w końcu przeszłyśmy koszmar straty dziecka, a Ty jesteś dzielna i dasz rade, bo twoje maleństwo jest silne i chce żyć, chce być ze swoimi rodzicami!!! Będzie dobrze a ty musisz w to wierzyć, ja wierzę i trzymam za was kciuki. Teraz odpoczywaj, słuchaj relaksacyjnej muzyki, odlądaj fajne filmiki, albo poczytaj coś rozluźniającego - Będzie dobrze - zobaczysz!!!
 
Do góry