reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

kłaczek - ja też niestety wiem co to znaczy przeszłam silną depresje równo 10 lat temu, też były głupie myśli nie wychodzenie tygodniami z pod kołdry, zresztą to nie były tylko myśli... Ale teraz staram sie trzymać, pewnie byłoby inaczej gdyby nie to, ze jest Julcia, ona mnie trzyma przy zyciu i patrząc na nia wiem że MUSZĘ. Nie wiem na ile ty sie posypałaś, ja wiem tylko tyle, ze nie chce chemii i na razie bede walczyć sama z soba - wiem, ze to trudne, ale ja DAM RADĘ!!! Codziennie to sobie powtarzam i nawet w to wierzę. Wiem, ze byłoby mi trudniej gdyby nie cel jaki mam przed oczami - postanowiłam, ze juz za chwilę będę walczyć o odzyskanie mojego aniołka w zdrowym i silnym ciałku. Wyznaczyłam też sobie bliższe cele, jak badania najprawdopodobniej w poniedziałek. Starma sie planować każdy dzień i każdego dnia robie coś dla mojego aniołka by wrócił. Mnie to pomaga - to nie są wielkie rzeczy, bo na razie wmuszam w siebie ziółka (które mnie potwornie odrzucają) łykam Feminatal N metafolin 800, łykam tran z rekina (by mieć kwasy omega 3 i 6). To pozwala mi zyć i zbierać sie do kupy.

Nie znam Cię na tyle by powiedzieć Ci co jest dla Ciebie dobre - to tylko Ty wiesz. Moze na razie powinnaś zobaczyć sie z lekarzaem, który pozwoli Ci to ocenić.

(tak na marginesie, moja mama potwornie sie o mnie boil - ze względu na to co kiedyś..., i dziś stwierdziła, ze powinnam jednak iść w poniedziałek do Sawickiego (to psychiatra z mojej miejscowości) - by mnie zobaczył - ale ja kategorycznie jeszcze chcę powalczyć sama z sobą - bo wiem, ze mam prawo mieć teraz doła, tylko kwestia tego na jak daleko pozwolę mu sie rozwinąć) Mam ten komfort, ze nie jestem sama, jest mój mąż, który ze mna mieszka i moi rodzice, którzy codziennie mnie nawiedzają, więc jak bedzie źle, a sama tego nie wychwycę, to Oni o to zadbają.
 
reklama
Też nie chce ładować się w prochy bez potrzeby. Z resztą przerabiałaś temat to wiesz jak to jest. Po prostu właśnie obawiam się że ja nie wychwycę momentu kiedy umysł zaczyna sobie dryfować na falach depki. Kiedyś mieszkałam z rodziną, teraz nie mam nikogo kto by mnie kopnął w d... w razie wu. Wtedy z resztą też sama sie połapałam i zadzwoniłam do lekarza - dzieciaki nie rozumiały co się dzieje, za młode były - ale nie chce dopuścić do zaburzenia funkcjonowania, do etapu "łeb pod koc i szukamy żyletki" bo... Bo kiedyś w ostatniej chwili się zatrzymałam? Bo teraz wiem że mam po co żyć a na etapie "łeb pod koc" byłam całkiem odmiennego zdania i o mały włos... I wolałabym ubić hydrę nim jej łeb odrośnie. Z drugiej strony chcę być "czysta" bo chcemy się starać o naszego maluszka. Za jakieś 3 miesiące zdaniem lekarza w szpitalu... 3 miesiące wydają się wiecznością.
 
Kłaczju - nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłam i nie wiem co Tobie pomaga, gdy jest źle. Ale mnie najbardziej pogrąża bezsilność w temacie który powoduje doła, wiem, ze jeżeli coś robię, coś nawet bardzo niewielkiego to zaczynam walczyć i wówczas widzę gdzieś daleko choć niewielkie światełko. Nie uciekam wówczas w pracę czy cokolwiek innego, tylko zmagam sie z tematem - teraz jest to strata bardzo długo wyczekiwanego maleństwa, mojego CUDU. Ale wiem, ze jeżeli o sibie zadbam, jeżeli będę walczyła wytrwale to uada mi sie odzyskać moje dzieciatko - kiedyś do mnie powróci, a wtedy będzie lepiej - napewno nie zapomnę o tym co sie stało, na pewno będzie nadal bolało, ale będą też powody do radości, do nadzieji i motywacji do życia.
 
kłaczku - sama mówisz, że jeszcze nie jest tak źle, więc moze warto jeszcze poczekać, może przynajmniej do momentu aż trój ukochany nie wyjedzie i dopiero wówczas pomyśleć o lekach i lekarzu jeśli nie bedziesz dawała rady. A jeśli chodzi o te 3 miesiace - fakt może i wieczność, ale tylko z dzisiejszej perspektywy. Proszę postaraj sie robić małe kroczki dla siebie, moze kup kwas foliowy i patrz jak szybko tabletki znikają z listka, może zadbaj o dietę bogatą w ryby (rzuć sie w ir gotowania) rób cokolwiek co jest potrzebne twojemu organizmowi by sie wzmocnić na przyjęcie najwspanialszego gościa. Zresztą wiesz dobrze, ze chemia nie załatwia sprawy, kiedyś trzeba ja odłączyć i znów spróbować zmierzyć sie z tematem, a moze watro jeszce troszkę poczekać.
 
Mam trochę inaczej. Dla mnie nie ma powrotu, dzieciątko które umarło odeszło bezpowrotnie. Możemy znów mieć dziecko, możemy (brzydko się wyrażę) zrobić sobie nowe, ale to maleństwo umarło i już nie wróci. Kurcze, nawet z tym aniołkiem to nie jestem pewna - z religijnego punktu widzenia, bez chrztu, w grzechu pierworodnym... Nie wiem gdzie jest, co się dzieje z moim maleństwem. Nie umiem wierzyć że nienarodzone dzieci wracają do nas w innym czasie - kiedyś mnie nauczono że dusze otrzymujemy w chwili poczęcia, a opuszcza ona ciało w chwili śmierci. Co mnie dobija? NIeodwracalnośc straty i bezsilność. Bo wg. mnie nawet jeśli będziemy jeszcze mieć dziecko, to nie będzie już to samo dziecko - dziecko kótrego nigdy nie poznamy, które umarło nim tak naprawdę zaczęło żyć.
 
Prochy nie załatwiają sprawy - do tego konieczna jest terapia i czas. Prochy pozwalają przetrwać etap porządkowania myśli. Nie śpiesze się do nich, zakładam je jako ostateczność. Folik żrę grzecznie od z górą półtora roku, zagryzając wit. E. Gotowanie... NA jeden talerz? Czasem gotuję na 2-3 dni, albo kupuje brokuła czy innego kalafiora i pakuję go do garnka na parę. Najprościej. No, w porywach do fasolki szparagowej. Teraz sezon się zaczął to sałata na rozkładzie i tym podobne wynalazki.
 
kłaczku - to nie tak, ze ja jestem przekonana, ze ono wróci, ale staram sie tak myśleć, staram sie w ten sposób podchodzić, bo tak jest mi łatwiej. Staram sie sobie mówić, ze moje maleństwo jest teraz u boku Pana (ono nie musiało mieć chrztu, było niewinne i poczęte w miłości, nić złego nie uczyniło!!!) Czeka w domu Ojca na lepsze ciałko i wróci do nas gdy bedziemy na to gotowi.

A jeżeli nawet otrzymamy innego aniołka, to nigdy tego nie bedziemy wiedzieć - dlatego mówię, ze nawet wówczas, gdy już będę w ciąży będą gorsze dni - zawsze będzie pojawiało sie kolejne pytanie co by było gdyby, ale teraz odsuwam od siebie te myśli, nie chcę pozwolić sobie na to by popaść w obłęd rozważań - to tylko będzie mnie ranić!!! Musisz zacząć ze soba walczyć, musisz przestać muśleć tak kategorycznie - to był koniec i kropka - bo tego nie wiesz i nikt z nas tego nie wie. Więc po co przyjmować te najgorsze scenariusze, wybierz taki który dla Ciebie jest łatwiejszy.

Po za tym masz po co żyć, masz wspaniałego człowieka u boku, masz dzieci - masz milion powodów by walczyć!

Pamiętaj że jak w końcu zaskoczysz to pojawi sie kolejny milion powodów do uśmiech - tak postaraj sie myśleć.

WALCZ I PRACUJ NAD SOBĄ!!!
 
A jeśli chodzi o te warzywka - to super, ale nie zapominaj o rybach i owocach morza, są bardzo potrzebne dla odbudowy endometrium, a jak Ci sie nie chce gotować to kup siemię lniane i dodawaj codziennie łyżeczkę do jogurtu i jeszcze orzechy brazylijskie (też czynią cuda) i zjadaj garść dziennie.

Dobra kłaczku ja muszę juz kończyć, bo mam jeszcze troszkę do zrobienia, trzymaj sie i jak będziesz miała gorszą chwilkę to pisz na PRIV, bym nie przeoczyła, rozmowa zawsze pomaga!!! Wierzę, ze dasz radę - wszystkie damy!!
 
Damy radę. Po mojemu - będziemy się trzymac bo puszczać się nie wypada!;-) Z tymi rybkami to nie wiedziałam, ale jak dla mnie to pasi - lubię rybki. Trzymaj się! Byle do przodu.
Doczytałam... Nigdy nie umiałam ułatwiać sobie życia dorabiając ideologię, natomiast wierzę, chcę wierzyć że jeszcze nam się uda, ze będziemy mieć to nasze wymarzone dzieciątko. Chciałabym umieć odpiąć emocje, założyć że nie to to inne, będziemy próbować do skutku, ale tak to sobie można robiąc bańki mydlane - tu się nie sprawdza i to mnie doprowadza do szału. Strata jako taka, a właściwie jej gabaryt. Różnica między tym co miało być a do czego się wszystko zbiegło. I to że nawet nie mogłam pożegnac tej istotki.
 
Ostatnia edycja:
reklama
A ja wierzę, że mój Aniołek jest tam wysoko w niebie i tak jak my tutaj jesteśmy razem i się pocieszamy, wspieramy, razem płaczemy i śmiejemy się, tak Ono tam w niebie bawi się i wspiera i śmieje się i płacze z forumowymi Aniołkami, że One tam u góry się odnalazły tak jak my tutaj. A dwa nie żyją już moi Teściowie nigdy ich nie poznałam, nie żyje moja Babcia, ale wierzę, że to Oni właśnie przygarnęli nasze Dziecię by nie było samotne tam wysoko.
A Maleństwo, które mam teraz pod sercem to inne Dziecię, że jest ich dwoje, że są dla siebie rodzeństwem, że jak będę Adzie opowiadać o Aniołku to Ona spojrzy czasem do góry w niebo i tak jak Mama szepnie choć słówko, że kocha, że pamięta, a jak nie będzie chciała nic powiedzieć to chociaż się uśmiechnie, mrugnie oczkiem.
 
Do góry