reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kochanie dobrze, że mówisz o tym zawsze lżej pamiętaj o tym.:***
Oj zaświeci Wam i to nie raz... ja też dużo przeszłam w życiu ale to tylko ja cierpiałam ciężko mi było kilka lat temu byłam z chłopakiem którego kochałam nad życie 5lat byliśmy ze Sobą i co się stało on poszedł do swojej przyjaciółki i wpadli ja później tak nie miałam miejsca itd minęło kilka lat i później to moje poronienie, ale już chyba naczyłam się być w miarę taką silną
 
reklama
Cześć dziewczyny jestem po 3 poronieniach i mam problem z miesiączkami. Po ostanim poronieniu 4.11.2009 moje miesiączki są bardzo skąpe. W dzień praktycznie mogłabym nosić 1 wkładkę, a w nocy nie ma wcale krwawienia trwa ta miesiączka koło 5 dni i koniec. Objawy ma jak przy normalnej miesiączce ból piersi i bół w podbrzuszu. Pytałam lekarza powiedział, że to moja psychika blokuje krwawienie i mam wyluzować, ale ja nie jestem tego pewna. Czy któraś z was też tak miała? Pozdrawiam






Moje aniołki:
Olek 11.11.2008
[*]
Mikołaj 23.03.2009
[*]
Michał 04.11.2009
[*]
 
Dziękuję Wam bardzo za ciepłe przyjęcie... To prawda- łatwiej znieść cierpienie, gdy wiesz, że jest ktoś- kto Cię naprawde rozumie...
Czuję się strasznie mocjonalnie rozbita... Dziś za namową najbliższych poszłam do kosmetyczki i fryzjera... Miało mnie to odprężyć... Leżałam na tym fotelu, w tle leciała jakaś relaksacyjna muzyka, panie dwoiły się i troiły przy mnie...a ja zaciskałam zęby bo chciało mi się płakać... Mało płaczę-tak ogólnie. Jakoś nie mogę- choć to do mnie niepodobne, bo z natury jestem nadwrażliwcem... Mam wyrzuty sumienia- one gryzą mnie teraz całymi dniami. Mój mąż bardzo przeżył stratę synka. Choć straszny z niego twardziel i introwertyk...dużo płakał i okazywał emocje. Był przy mnie przez 18 godzin porodu, robił wszystko by mi ulżyć, wspierał mnie najlepiej jak umiał... A ja teraz nie potrafię się za to odwdzięczyć..Wiecie, ja choć po śłubie dopiero 2 lata, z mężem jestem od 11 lat. Często miałam wiele wątpliwości- czy to jeszcze miłośc, czy tylko przywiązanie...choć Ci którzy nas znają twierdzą że kocham go do szaleństwa. Jakoś wewnętrznie miałam zawsze w sobie jakieś wątpliwości. Ale kiedy zaszłam w ciążę...stałam się wewnętrznie bardzo spokojna. Kochałam męża nad życie, pękałam z tej miłości. Czułam się dumna że urodzę mu syna!!!! Czulam, że będziemy aką prawdziwa rodziną. Wcale nie skoncentrowałam się na sobie i dziecku- wręcz przeciwnie. Dbałam, by nie poczuł się zaniedbany. A teraz tego spokoju nie ma... Znów mam watpliwości i jest mi z tym źle... Tłumaczę samej sobie, że nasza miłośc po prostu się zmieniła i że gdybym nie kochała z całych sił, to wogóle nie chciałabym mieć dzieci właśnie z nim, nie czułabym dumy, że urodzę JEMU dziecko... Przepraszam Was, że tak trochę zbaczam z tematu..i że to wszystko jest takie chaotyczne ,ale tak własnie czuję w tym momencie i chyba muszę to z siebie wyrzucić... Mam nadzieję że jeszcze zaświeci nam słońce...

Kochana, wiem co czujesz bo ja mam takie same myśli... ale mam nadzieję, że wszystko się poukłada... Pamietaj, że w tym wszystkim nie jesteś sama, masz przy sobie bliskie osoby, które zawsze będa Cię wspierać...Głowa do góry, wszystkie DAMY RADĘ i będziemy się jeszcze cieszyć swoimi maluszkami... Ściskam mocno i zyczę, abyś w miarę możliwości nabierała optymizmu...
 
Witam się wieczorkiem!!!czy u Was też tak wieje???
ale dziwnie wygląda teraz nasze forum, chyba nie prędko się przyzwyczaję
Ola, a ja dalej trzymam kciuki za wyniki!!!
kasiawd, pierwsze słyszę, żeby jakiś lekarz twierdził, że głowa blokuje @;szczerze jestem zdziwiona.radziłaby może na jakieś USG się wybrać, bo aż tak skąpe miesiączki, to chyba nic normalnego.w każdym razie lepiej to sprawdzić.
gniesha, przytulam Cię Kochana mocno i łączę się z Tobą w tym ogromnym bólu.
[*]dla Waszego Synka.co do Twoich rozważań- pięknie napisałaś o Waszym uczuciu.wierzę mocno, że mimo iż spotkała Was ta tragedia, to Wasz związek będzie trwał, a uczucie może nawet powstanie ze zdwojoną siłą.w tej chwili to Wy dwoje jesteście dla siebie najważniejsi i bądźcie dla siebie wsparciem i ramieniem do wypłakania smutków.na to wszystko trzeba czasu, wiem, ale jak już trochę emocje opadną /a opadną wierz mi/, to wtedy docenicie jak Wy dwoje jesteście dla siebie ważni i wtedy pojawią się nowe siły do podjęcia kolejnej walki.może to chaotycznie brzmi, ale w takich sytuacjach trudno jest znaleźć jakieś właściwe słowa. moje małżeństwo, to były trudne momenty już w czasie ciąży, ale w tych późniejszych chwilach on mnie nie zawiódł,choć czasem obwiniałam go za to, że nie czuje jak ja, że może go to już nie obchodzi, choć płakał jak ja.teraz też nie raz słyszę, że czasu nie cofnę, żebym nie rozpamiętywała i wtedy ogarnia mnie smutek.ale wiem, że mój mąż też bardzo to przeżywa tylko w dla niego wiadomy sposób.niedługo po porodzie zaciął sie i w ogóle nie chciał rozmawiać o tym, co się stało i nawet stwierdził, że na razie nie chce dziecka.a ja czułam straszną pustkę, której on nie rozumiał.jednak czas dał nam obojgu możliwość przeżycia żałoby i nowe nadzieje.uwierz mi, teraz wydaje Ci się,że juz nigdy nie będzie dobrze, ale będzie - nie dziś, nie jutro - BĘDZIE. nie możesz się tylko poddać, bo przed Tobą na pewno jeszcze piękne chwile.buziam
 
Hej wpadłam na chwilkę.
KAROLCIU postaraj się njue przejmować. Wiem, ze czasami tak jest, ze nawet badanie trzeba powtórzyc, bo maja problem z wyhodowaniem. Mam ogromna nadzieję, ze u Was się przedłuzy, ale bedziecie się cieszyli wynikami. Kochana a jeżeli pojawi się problm, to przecież wisz, ze musisz byc silna dla WAS. Przytulam Cię naprawde mocno. Pamiętaj, ze my "Aniołkowe mamy- kobiety najsilniejsze na świecie(... )Kobiety w jakiś sposób naznaczone, bo teraz po stracie swoich Maleństw, widzą, słysza i czuja więcej..."
Gniesha tak bardzo mi przykro, ze też musiałaś przeżyć ten wielki ból. Na stronie www.poronienie.pl jest piękny pamiętnik Ani, opowiada o jej ciąży po poronieniach i o urodzonej na chwilkę, chorej na CHILD Małgorzatki. Moze zechcesz przeczytać, to smutna opowieść, ale dajaca nadzieję.
Ilonko niestety nie mam badań na NFZ (żadnych zresztą), ale duzo płaciłaś, ja 81 zł za antykoagulant tocznia, będzie za 2 tyg.. mam nadzieję oczywiście, ze Twoje badania będą ok.
Marc witaj, dziewczyny tak pięknie napisały o badaniach, ze już nic nie mam do dodania, ale zgadzam się z nimi. Badania trzeba robić. Mój już po pierwszym poronieniu mi zlecił, ale okazało się z mało. Ciągle nie znam przyczyny.. no ale badam się...
Gosiu miłego urlopu:)))
Kasikz a jak Ty się czujesz?
Katka oj to dużo "zamieszania" Cię czeka w związku ze ślubem... ale to milutkie zamiesznie i potem cudny dzień:)
kasiawd moje @ po łyzeczkowaniach też zrobiły sie skape, bałam się , ze to zrosty albo jeszcze inne ch...miałam histeroskopię, zrosty usunięte, ale jak będzie dalej to n
Dziś 1 marca, trzy miesiące temu znowu zawalił się mój świat.. takie smuteczki mnie dopadły..
ie wiem. Czytałam, że czesto po łyżeczkowaniach @ robią się skape, powodów moze być dużo.

Ściskam Was i dobrej nocy.
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczynki!

Ja tylko na chwilkę, przepraszam, ale nie daję rady nadrabiać, a tak chciałabym być na bieżąco..

Ale myślę o każdej z Was i za każdą mocno trzymam kciuki!

Nowe dziewczyny witam i mocno przytulam. Zostańcie tu z nami...

Odebrałam wyniki biopsji. jeszcze nie mam interpretacji pani doktor, ale z tego co czytam wynika że raczej wyniki są dobre:) Dalej czekam na biocenozę!

Dzięki Wam za kciuki!!!

Dobrej nocki!
 
Annas ja płaciłam za antykoagulant 180zł, nie wiem czemu tak drogo, ale nie wnikam w to, ważne że udało się te badanie wykonać u mnie w laoratorium
udało mi się dziś też załatwić skierowanie do genetyka, więc jutro idę się do Genomu zapisać na wizytę :-D

Gniesha wszystkie bardzo dobrze cię rozumiemy, ja jestem z mężem 8 lat prawie po ślubie idzie nam 3 rok, miałam nie raz dylematy czy to ten facet, ale po tym co nas spotkało i po tym jak widzę jak na każdym kroku mocno mnie wspiera wiem jedno - to jest ten facet i nie wyobrażam sobie życia bez niego :tak:

Kasiawd ja bym się na twoim miejscu wybrała do innego gina, bo psychika może wiele, ale wydaje mi się, ze lepiej to skonsultować u kogoś innego. Przykro mi z powodu twoich strat, zostań z nami, przytulasek

marc, tulipanek, julitka pozdrawiam :-)
 
Witam Was kochane.....
Jakies te dni sa ostatnio smutnawe....
....choć staram się nie myśleć o tym, że coś straciliśmy, choć nie odliczam dni...i nie celebruje rocznic, miesięcznic....to gdzieś w środku jest ten ból.
Chciałabym, żeby choc wyniki były wszystkie dobrze, żebym choć o to nie musiałą sie martwić....teraz jeszcze zajęłam się ostro ząbkami.....w czwartek porzadek z ósemkami ide zrobić...a za tydzień mam wizyte u dent. zaleczyć malutki ubytek.

Przyznam sie WAM w sekrecie, że ogólnie to sie boje...wszystkiego...i jak tak leżymy w łózku z Z. to często rozmawiamy i rozmyślamy o tym, że nam jest tak dobrze razem, że jestesmy strasznymi egoistami, że jesteśmy wygodni, że jest dobrze, że mamy tylko siebie......że możemy wracać z pracy i nie robić obiadu, że możemy pół dnia nie wychodzić z łóżka, że możemy się kochać głośno i latać nago po domu....i choc bardzo pragniemy dziecka....to po tym wszystkim co nas juz spotkało coraz częściej mamy wątpliwości...

Przytulam Was wszystkie bardzo mocno.....
 
Gniesha wszystkie bardzo dobrze cię rozumiemy, ja jestem z mężem 8 lat prawie po ślubie idzie nam 3 rok, miałam nie raz dylematy czy to ten facet, ale po tym co nas spotkało i po tym jak widzę jak na każdym kroku mocno mnie wspiera wiem jedno - to jest ten facet i nie wyobrażam sobie życia bez niego :tak:

Wiesz, ja jak leżałam w szpitalu i wiadomo już było, że coś jest nie tak...mój mąz był w morzu. Wiedziałam, że jeśli zciągną go do domu, możemy miecbardzo powazne problemy finansowe i stracić naszą ziemię. Nie śmiałam go prosić, by wracał do domu, ale patzyłam w drzwi i nie marzylam o niczym innym jak o tym, by byl ze mną. Miałam przy sobie wielu bliskich..ale to nie było to samo... PRZYLECIAŁ...Zdąrzył na pierwsze skurcze i był ze mną te 18 okropnych godzin. Gdyby nie on- umarłabym na porodówce razem ze Stasiem... Myślę że to świadczy o wszystkim...Może nie czuję już tego tak jak kiedyś...ale jest dla mnie ważny, potrzebuję go...a takie momenty rozbrajającej miłości do szaleństwa powinno sie po latach doceniać jeszcze bardziej... Tak myślę... I mocno wierze w to, że jeszcze takie momenty nam się zdarzą! Dziękuję Wam kochane za wsparcie i życzę wam miłego dzionka

aa... jeszcze co do badań... Ja miałam robiona przez ciążą cytomegalię, toxoplazmozę, prolaktynę, progesteron, podstawowe badania krwi, monitoring cyklu... Teraz podczas ciązy, miałam w 22 tygodniu kordocentezę i badanie kariotypu. Po niej dokonano genetycznej analizy i uznano, że ani ja ani mąz nie jesteśmy nosicielami wad dziedzicznych więc nie ma potrzeby wykonywania dodatkowych badań...Z uwagi na to że u Stasia znaleziono te wady... w kolejnej ciazy wszystkie badania prenatalne mamy refundowane i powinniśmy je wykonac. Równoczesnie genetyk wyjaśnił nam, że wady typu ZD (pozostałe wady Stasia były wtórne w stosunku do ZD) nie są wcale dziedziczne i po urodzeniu jednego dziecka z taką wadą, ryzyko jej powtórzenia wzrasta jedynie o 1 % w stosunku do kobiet, które dzieci z wadą nie urodziły. Mamy więc nadzieje...a ona jest bardzo potrzebna w takich momentach. I wam takiej nadzieji życzę z całego serca...
 
reklama
Witam Was kochane.....
Jakies te dni sa ostatnio smutnawe....
....choć staram się nie myśleć o tym, że coś straciliśmy, choć nie odliczam dni...i nie celebruje rocznic, miesięcznic....to gdzieś w środku jest ten ból.
Chciałabym, żeby choc wyniki były wszystkie dobrze, żebym choć o to nie musiałą sie martwić....teraz jeszcze zajęłam się ostro ząbkami.....w czwartek porzadek z ósemkami ide zrobić...a za tydzień mam wizyte u dent. zaleczyć malutki ubytek.

Przyznam sie WAM w sekrecie, że ogólnie to sie boje...wszystkiego...i jak tak leżymy w łózku z Z. to często rozmawiamy i rozmyślamy o tym, że nam jest tak dobrze razem, że jestesmy strasznymi egoistami, że jesteśmy wygodni, że jest dobrze, że mamy tylko siebie......że możemy wracać z pracy i nie robić obiadu, że możemy pół dnia nie wychodzić z łóżka, że możemy się kochać głośno i latać nago po domu....i choc bardzo pragniemy dziecka....to po tym wszystkim co nas juz spotkało coraz częściej mamy wątpliwości...

Przytulam Was wszystkie bardzo mocno.....

kochana...ale jedno nie wyklucza drugiego.. Nam nawet bardzo brakowało w ciązy tej beztroski, szalonego seksu, myślenia o sobie...i tylko o sobie... Aż mi czasem było głupio jak tak narzekałam na ten swój brzuchol z przodu, poszczenie od seksu, lezenie w domu i zakaz pójścia na piwko do klubu. Przyjdzie jeszcze taki moment, że zatęsknicie za tym magicznym stanem gdy jest Was troje- choć w 2 opakowaniach... i wtedy będziesz wiedziała, że pora rozpocząć starania...
 
Do góry