Cześć Dziewczyny.
Nie za bardzo wiem co napisać. Ale daję znak, że żyję. To najtrudniejsze dni jakie przyszło mi przeżyć od czasu poronienia. Różnica jest taka, że utrata Orzeszka dotyczyła w sumie małego kręgu osób i chyba z racji wczesnej ciąży łatwiej było to zaakceptować, niż strata jaką przeżywamy obecnie. Do tego dochodzi mimo wszystko żal, że przecież miał być ślub... Nie żałoba...
Ja wiem, że ja i Marek mamy i tak dobrze, bo nadal mamy siebie. A żona brata M została (mimo licznej rodziny, która ją wspiera) jednak sama z małym synkiem. G już nigdy nie wróci do domu. Nigdy nie powie do synka: "Cześć Idek", nigdy się nie uśmiechnie, nie poczubi ze swoją żoną...
Codziennie teraz jest wieczorem w jego domu różaniec. Cisza jaka w tym domu panuje jest nie do zniesienia. Ten dom, który G budował jako realizację marzeń zawsze był pełen ludzi. Zawsze tętnił życiem. A teraz jest taki cichy... I pusty mimo tylu ludzi, jacy w nim przebywają.
Pogrzeb będzie albo w środę albo w czwartek. Dopiero dziś wydadzą akt zgodnu. Nim przewiozą G z Kartuz do Trójmiasta, nim wszystkie formalności zostaną załatwione...
Wręczyliśmy wczoraj na obiedzie moim Rodzicom i Mamie M podziękowania jakie przygotowaliśmy na nasz ślub. Nie chcieliśmy ich wyrzucać. Mimo wyrytej na nich daty 24/10/2009.
W sypialni stoją przygotowane nagrody na oczepiny. W dużym pokoju komplet pościeli jaki dostaliśmy od znajomych i o jakim zawsze marzyliśmy. Tak cudnie zapakowany. Nie mam sił ich pochować.
U Rodziców zostały sukienki, obrączki i inne rzeczy. Nie potrafię się zebrać w sobie by je odebrać.
Zwłaszcza obrączki. Bo na nich jest grawerka z datą...
Wczoraj odbieraliśmy garnitur G. Oddał go do czyszczenia. Na nasz ślub. Miał go odebrać w czwartek. W dzień, w którym zginął. Czyścił swój ślubny. Na nasz ślub. A najprawdopodobniej zostanie w nim pochowany... Gdy jechaliśmy do domu, widok bujającego się garnituru na wieszaku i w pokrowcu tak mnie rozłożył, że nie mogłam przestać płakać. A potem tak ciężko było mi oddać go dalej...
Jego żona śpi z jego swetrem. Synek ciągle czeka na powrót taty...
A ja staram się w tym wszystkim znaleźć jedno pocieszenie: mój Orzeszek tam na górze będzie miał bardzo dobrą opiekę. Bo G był świetnym mężem, ojcem i przyjacielem...
Mój M poszedł do pracy. Chce w ten sposób ukoić swój ból. I myśleć mniej. A ja mam czas, by móc wypłakać cały ten żal i ból. Przy nim nie za bardzo mogę...
Dziś jedziemy kupić ubrania na pogrzeb...
Dziewczyny, pomódlcie się za niego proszę...