reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

A ja generalnie robie sie coraz bardziej zestresowana jutrzejsza wizyta z wynikami M u gina... ciekawe co nam zasugeruje ale na pewno nie bedzie to nic uspakajajacego... mam nadzieje, ze nie skonczy sie na in vitro...

Gosia, my zrobiliśmy badanie nasienia i wyszła słaba ruchliwość i takie tam. Poszłam z wynikami do androloga a on mi powiedział, że takie badanie to trzeba zrobić co najmniej trzy razy, bo ilość i ruchliowść plemników jest bardzo zróżnicowana w zależności od pory dnia i miesiąca i miliona innych spraw. i generalnie, jeżeli była już ciąża to nie należy się martwić. nawet nie dał nam żadnych witamin ani nic, więc sami na własną rękę kupiliśmy dla M. selen, keratyninę i salvazin i jeszcze żeńszeń i ja w czasie owulacji piłam syrop (na kaszel) Gujazyl, który rozrzedza śluz i powoduje, że plemnikom łatwiej się przemknąć.

WIĘC GŁOWA DO GÓRY :tak:
 
reklama
Witam dziewczynki

W weekend objawy ciąży zamieniły mi się w objawy które miewałam podczas @. Już zaczęłam się martwić, ale wczoraj wieczorem powróciły wymioty ze zdwojoną siłą. Natomiast nadal mam takie delikatne plamienia. Czy któraś z Was tak miała na wczesnym etapie ciąży ??
 
Witajcie kochane a ja dzisiaj wstałam rano bo się wystraszyłam takie miałam z rana upławy że ubrudziłam piżamę i jest do prania więc sobie wyobraźcie jak ją ubrudziłam:-:)-:)-( dzisiaj dzwonie do ginki i pewnie na wizytę więc trzymajcie kciuki:-):-) bo boję się jak diabli jeszcze miałam straszny sen że straciliśmy naszą kruszynkę kiedy te piepszone sny się skończą bo już nie mam siły do nich:-:)-:)-:)-( brzuch mnie b oli ale nie wiem czy z nerw czy z czego innego. Pozdrawiam was kochane
 
Cześć Dziewczyny.

Nie za bardzo wiem co napisać. Ale daję znak, że żyję. To najtrudniejsze dni jakie przyszło mi przeżyć od czasu poronienia. Różnica jest taka, że utrata Orzeszka dotyczyła w sumie małego kręgu osób i chyba z racji wczesnej ciąży łatwiej było to zaakceptować, niż strata jaką przeżywamy obecnie. Do tego dochodzi mimo wszystko żal, że przecież miał być ślub... Nie żałoba...

Ja wiem, że ja i Marek mamy i tak dobrze, bo nadal mamy siebie. A żona brata M została (mimo licznej rodziny, która ją wspiera) jednak sama z małym synkiem. G już nigdy nie wróci do domu. Nigdy nie powie do synka: "Cześć Idek", nigdy się nie uśmiechnie, nie poczubi ze swoją żoną...

Codziennie teraz jest wieczorem w jego domu różaniec. Cisza jaka w tym domu panuje jest nie do zniesienia. Ten dom, który G budował jako realizację marzeń zawsze był pełen ludzi. Zawsze tętnił życiem. A teraz jest taki cichy... I pusty mimo tylu ludzi, jacy w nim przebywają.

Pogrzeb będzie albo w środę albo w czwartek. Dopiero dziś wydadzą akt zgodnu. Nim przewiozą G z Kartuz do Trójmiasta, nim wszystkie formalności zostaną załatwione...

Wręczyliśmy wczoraj na obiedzie moim Rodzicom i Mamie M podziękowania jakie przygotowaliśmy na nasz ślub. Nie chcieliśmy ich wyrzucać. Mimo wyrytej na nich daty 24/10/2009.

W sypialni stoją przygotowane nagrody na oczepiny. W dużym pokoju komplet pościeli jaki dostaliśmy od znajomych i o jakim zawsze marzyliśmy. Tak cudnie zapakowany. Nie mam sił ich pochować.

U Rodziców zostały sukienki, obrączki i inne rzeczy. Nie potrafię się zebrać w sobie by je odebrać.

Zwłaszcza obrączki. Bo na nich jest grawerka z datą...

Wczoraj odbieraliśmy garnitur G. Oddał go do czyszczenia. Na nasz ślub. Miał go odebrać w czwartek. W dzień, w którym zginął. Czyścił swój ślubny. Na nasz ślub. A najprawdopodobniej zostanie w nim pochowany... Gdy jechaliśmy do domu, widok bujającego się garnituru na wieszaku i w pokrowcu tak mnie rozłożył, że nie mogłam przestać płakać. A potem tak ciężko było mi oddać go dalej...

Jego żona śpi z jego swetrem. Synek ciągle czeka na powrót taty...

A ja staram się w tym wszystkim znaleźć jedno pocieszenie: mój Orzeszek tam na górze będzie miał bardzo dobrą opiekę. Bo G był świetnym mężem, ojcem i przyjacielem...

Mój M poszedł do pracy. Chce w ten sposób ukoić swój ból. I myśleć mniej. A ja mam czas, by móc wypłakać cały ten żal i ból. Przy nim nie za bardzo mogę...

Dziś jedziemy kupić ubrania na pogrzeb...

Dziewczyny, pomódlcie się za niego proszę...
 
Gosia, my zrobiliśmy badanie nasienia i wyszła słaba ruchliwość i takie tam. Poszłam z wynikami do androloga a on mi powiedział, że takie badanie to trzeba zrobić co najmniej trzy razy, bo ilość i ruchliowść plemników jest bardzo zróżnicowana w zależności od pory dnia i miesiąca i miliona innych spraw. i generalnie, jeżeli była już ciąża to nie należy się martwić. nawet nie dał nam żadnych witamin ani nic, więc sami na własną rękę kupiliśmy dla M. selen, keratyninę i salvazin i jeszcze żeńszeń i ja w czasie owulacji piłam syrop (na kaszel) Gujazyl, który rozrzedza śluz i powoduje, że plemnikom łatwiej się przemknąć.

WIĘC GŁOWA DO GÓRY :tak:
dzieki - wyczytalam jeszcze o witaminie C i ten guajazyl lub flegamine tez moze pic chyba facet zeby zorzedzic z jego strony tez...nie zaszkodzi - najwyzej obydwoje bedziemy kolo owulacji kaszlec:-):-)
 
Cześć Dziewczyny.

Nie za bardzo wiem co napisać. Ale daję znak, że żyję. To najtrudniejsze dni jakie przyszło mi przeżyć od czasu poronienia. Różnica jest taka, że utrata Orzeszka dotyczyła w sumie małego kręgu osób i chyba z racji wczesnej ciąży łatwiej było to zaakceptować, niż strata jaką przeżywamy obecnie. Do tego dochodzi mimo wszystko żal, że przecież miał być ślub... Nie żałoba...

Ja wiem, że ja i Marek mamy i tak dobrze, bo nadal mamy siebie. A żona brata M została (mimo licznej rodziny, która ją wspiera) jednak sama z małym synkiem. G już nigdy nie wróci do domu. Nigdy nie powie do synka: "Cześć Idek", nigdy się nie uśmiechnie, nie poczubi ze swoją żoną...

Codziennie teraz jest wieczorem w jego domu różaniec. Cisza jaka w tym domu panuje jest nie do zniesienia. Ten dom, który G budował jako realizację marzeń zawsze był pełen ludzi. Zawsze tętnił życiem. A teraz jest taki cichy... I pusty mimo tylu ludzi, jacy w nim przebywają.

Pogrzeb będzie albo w środę albo w czwartek. Dopiero dziś wydadzą akt zgodnu. Nim przewiozą G z Kartuz do Trójmiasta, nim wszystkie formalności zostaną załatwione...

Wręczyliśmy wczoraj na obiedzie moim Rodzicom i Mamie M podziękowania jakie przygotowaliśmy na nasz ślub. Nie chcieliśmy ich wyrzucać. Mimo wyrytej na nich daty 24/10/2009.

W sypialni stoją przygotowane nagrody na oczepiny. W dużym pokoju komplet pościeli jaki dostaliśmy od znajomych i o jakim zawsze marzyliśmy. Tak cudnie zapakowany. Nie mam sił ich pochować.

U Rodziców zostały sukienki, obrączki i inne rzeczy. Nie potrafię się zebrać w sobie by je odebrać.

Zwłaszcza obrączki. Bo na nich jest grawerka z datą...

Wczoraj odbieraliśmy garnitur G. Oddał go do czyszczenia. Na nasz ślub. Miał go odebrać w czwartek. W dzień, w którym zginął. Czyścił swój ślubny. Na nasz ślub. A najprawdopodobniej zostanie w nim pochowany... Gdy jechaliśmy do domu, widok bujającego się garnituru na wieszaku i w pokrowcu tak mnie rozłożył, że nie mogłam przestać płakać. A potem tak ciężko było mi oddać go dalej...

Jego żona śpi z jego swetrem. Synek ciągle czeka na powrót taty...

A ja staram się w tym wszystkim znaleźć jedno pocieszenie: mój Orzeszek tam na górze będzie miał bardzo dobrą opiekę. Bo G był świetnym mężem, ojcem i przyjacielem...

Mój M poszedł do pracy. Chce w ten sposób ukoić swój ból. I myśleć mniej. A ja mam czas, by móc wypłakać cały ten żal i ból. Przy nim nie za bardzo mogę...

Dziś jedziemy kupić ubrania na pogrzeb...

Dziewczyny, pomódlcie się za niego proszę...

Próbuję sobie wyorazić co czujesz i jakoś tak bardzo smutno mi się zrobiło. Nawet nie wiem co mam Ci napisać ale pamiętaj że jestem z Tobą.
 
karola - glowa do gory bo nie mozesz sie tak zamartwiac ciagle... trzymam kciuki za wizyte... ja tez ide jutro i tez sie boje co powie gin...

Asia - przytulam cie mocno - tragedia jaka was dopadla jest niewyobrazalna...dlugo jeszcze bedziecie sie pewnie oswajac z mysla ze go juz z wami nie ma. Tak jak mowisz, ze jego zona pomimo wsparcia rodziny jest sama bo kazdy tak naprawde jest sam ze swoimi myslami i zalem. Zycie pewnie pokaze jej jeszcze nie raz jasna strone bo musi zyc dla dziecka i jest mloda ale duzo czasu uplynie zanim pogodzicie sie wszyscy ze strata...Zawsze ogarnia mnie zal i wscieklosc kiedy odchodza mlodzi i dobrzy ludzie...
 
ASIEŃKA kochana nie napiszę nic mądrego bo nie ma słów którymi chciałabym oddać to co czuję staram się zrozumieć bo tak naprawdę nie bylam nigdy w takiej sytuacji chciałąm tylko napisać że wierzę że dacie radę że zaopiekujecie się bratową M i jej synkiem a brat będzie patrzył na Was z góry trzymając za rączkę waszego orzeszka wiedząc ze oni sami nie zostali
teraz macie czas na żalobę płacz bo masz do tego prawo
ściskam Cię kochana
 
reklama
Asiu, przytulam Cię bardzo mocno. Strasznie mi przykro, że takie nieszczęście Was spotkało. Pomodlę się, bo co innego możemy zrobić...

Mój żołądek od wczoraj nuci sobie "windą do nieba". Wczoraj myślałam, że to z przejedzenia, ale wygląda na to, że po prostu przyszła pora, że powinnam się nauczyć cieszyć z tego "dobrego" objawu ciążowego;-)
 
Do góry