Hej,
zajrzałam sobie do was na chwilkę poczytać póki moje Dziecię sobie śpi, a w ciągu dnia się to prawie nie zdarza. Czas tak szybko leci, wczoraj minęło nam już 3 miesiące, a jeszcze tak niedawno prawie codziennie odwiedzałam ten wątek w poszukiwaniu ciepłych słów, wsparcia i nadziei. Równo rok temu poczęło się nasze Szczęście, nasz Skarb, nasze Wszystko. Jeszcze cały czas w to wszystko nie mogę uwierzyć, przytulam ją każdego dnia i jak sobie przypomnę o tym moim pierwszym Aniołku to wyję- wcale mi nie przeszło i nawet wraca w chwilach kryzysu (miewam takowe) ze zdwojoną siłą. Szczególnie wtedy, kiedy kupuję coś nowego dla małej- ciągle mi się wydaje,że coś się stanie złego, ale nie mogę do siebie dotrzeć itd. Mocno się to wszystko na mnie odbiło, choć ciąża była taka maciupeńka.Szukam czegoś, co pozwoliłoby mi zapomnieć, ale nie znajduję. Na szczęście codziennie mogę dziękować za dar macierzyństwa i moja Niunia już tak ślicznie się śmieje do mnie na całe gardełko. Dlatego też nie mogę wyobrazić sobie bólu naszych koleżanek, które straciły już całkiem spore Maluszki i przytulam je do serduszka.
Mój organizm po ciąży zwariował, a poziomy hormonów bujają jak na huśtawce. Spowodowało to całe rozregulowanie, że Maleńka odstawiona od cysia na dobre, a ja mam taki głęboki dół z tego powodu, że szkoda pisać. Ona płacze, a ja razem z nią i tak w kółko.
Pozdrawiam Was cieplutko Dziewczynki i cały czas trzymam mocno kciuki i ta moja maleńka Krusia też.