reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

miranda i nosisz pod serduszkiem swoje dziecko.. i zobaczysz że będziesz je tulić w swoim ramionach i płakać ze szczęścia.
Nie chcę o tym tu pisać. Ale chyba napiszę.
Gdy tak rozpaczałam po trzeciej stracie u lekarza.. lekarz "by mnie pocieszyć" otworzył na kompie dane kilku pacjentek (bez imiennych dla mnie...tylko samą historię "choroby")
I pokazal mi jedną dziewczynę która straciła trójkę dzieci!!!! Bardzo późnej ciązy.. raz po raz. Żeby nie skłamać był to chyba 36tc, 38tc i 39tc tylko już nie pamiętam w jakiej kolejności itd. Przechodziła przez ten HORROR aż trzy razy. Naprawdę ją podziwiam że za każdym razem decydowała się na kolejną próbę.
Po tych trzech stratach.. urodziła potem dwójkę zdrowych dzieci. I jest szczęśliwą matką. ....

Potem pokazał mi również kobiętę która straciła również 3 ciaże w też późnym okresie bo bodajże.. w 27tc. 25tc i gdzieś ok 29tc. (dokładnie już nie pamiętam bo minęły już dwa miechy od tych info) i potem również urodziła 3 zdrowych dzieci! I jest szczęśliwa mamą.

I pokazł mi kobietę która poroniła 4 razy... w różnych tc. I też jest szcześliwa matką..

Zrobił to by pokazać że nie tylko ja cierpię.. że warto się podnieść bo cel jest szczytny.. i wkońcu jak taka jest wola BOGA to i nam się uda. A On (ginek) w tym nam pomoże.

To tak w skrócie..
 
reklama
Asiu - naprawdę masz wielkie szczęście.
Nie mogę nic złego powiedzieć o mojej mamie. Jest wspaniałą osobą. Zawsze miałyśmy świetny kontakt.. ale jednak choroba wszystko zmienia. Nawet i ludzi własnie.. i teraz niestety i moja mama się zmieniła.. już nie jest taka jaką była. Ale nie mam do niej żalu i złości bo ONA walczy dla nas.. a ja nie wiem czy miałabym siły po raz trzeci walczyć z chorobą. Od początku tyle ze z mniejszymi już siłami. Nie znasz Asiu mojej histori, a nie jest ona kolorowa zresztą jak każdej z nas na tym forum.
Kocham moich rodziców i wiem że gdyby nie choroby jakie moja mama musi znosić .... wszystko byłoby inne.
Trudno życie musimy przyjmować takie jakim jest i akceptować je. Ja własnie staram się tak robić.

Słodziutka mam to samo z moja mama przed jej choroba moglam znia rozmawiac o wszystkim a teraz to zostala mi tylko babcia i ciocia one wiedza wszytko o mnie a do mamy jak dzwonie to za kazdym razem mowi ze wszytsko oki i takie tam nie mozna z nia rozmawiac o niczym zlym bo moze jej stan sie pogorszyc :-:)-:)zawstydzona/y::zawstydzona/y:
 
Lepiej jest nie wierzyć w nic?
Trudna jest kochane wiara. Trudno jest o niej pisać. Mówić zwłaszcza w takich momentach gdy jest się mocno doświadczanym. Ale czemu najzagorzalsi ateiści.. gdy przychodzi "trwoga" mimo że czasem całe życie na Niego ganią.. wtedy rozkładaja ręce i szukają w NIM wsparcia?
Kochane ja nie będę Was namawiać byście wierzyły. Bo każda z nas sama decyduje w co wierzyć. Ja jeszcze w grudniu tego roku byłam sama "katoliczką" taką jak wiele z nas. Ale teraz po różnych wydarzeniach jakie miały miejsce.. po kolejnej stracie - wszystko dla mnie się zmieniło.
I Wy musicie się w tym wszystkim odnaleźć. Ja czasem mogę tylko pomóc. Ale same musicie chcieć przywrócić w sobie wiarę i chęć walki i zycia.
 
Moja gin, gdy okazalo sie ze Fasolek moj ma obrzek, po tym jak przedstawila nam co moze sie z tym wiazac, powiedziala takze ze ma acjentke, gdzie rowniez byl obrzek, nawet aminopunkcja wyszla zle.... a dzieciatko urodzilo sie calkiem zdrowe i ma teraz 2 latka
Trzymalam sie tych słow jak tonący brzytwy.... wierzylam ze w naszym przypadku tez tak bedzie, jednak moj Fasolek okazal sie za slabiutki.... ale on tylko na chwile wrócil sie do nieba... przyjdzie do nas tylko z inna data urodzin....
 
wydaje mi sie Slodziutka ze musi minac troche czasu zeby kazda z nas podeszla do tego co nas spotkalo w inny sposob ja tez obwinialam Boga za to co sie stalo a teraz patrze na to tak jak Ty ze po złym przyjedzie dobre ze Bóg w koncu wynagrodzi nam nasze cierpienie
 
Alicja witaski :***

Tak.. ja z mamą już nie moge rozmawiać tak jak dawniej. Bardzo mi tego brakuje. Ale cóż - człowiek nie moze myśleć tylko o sobie. A niestety nie mam tak bliskiej mi osoby oprócz mego męża, który wie o mnie wszystko. I jest pewna przyjaciółka ale niestety mieszka daleko ode mnie. Ale jestem szczęśliwa że JA mam.
 
no ja cale szczescie mam babci i ciocie bez nich to bym zgineła i to mowie powaznie sa dla mnie wielkim oparciemz kazdym problemem sie do nich moge zwrocic i wiem ze mi szczescie doradza pomoga przytula wytlumacza a nie jak nie ktore moje "kolezanki" !!!!!
 
reklama
Dla mnie takim oparciem jest moja mama, wiem, ze zawsze i ze wszystkim moge na nia liczyc i wiem tez ze czasami nie okazuje jej jak bardzo ja kocham, ale ona wie o tym na pewno :)
Taka druga osoba jest dla mnie moj D. To co sie stalo zblizylo nas do siebie bardzo mocno....
 
Do góry