reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

nie mamy z męzem slubu kościelnego ponieważ mój mąż jest rozwodnikiem. stara sie teraz o unieważnienie tego małżeństwa i to co wyprawiają księża z nim to przechodzi ludzkie pojęcie:crazy:.

hehe dokładnie wiem o czym mówisz...moja najlepsza przyjaciółka i jej mąż tez maja ten sam problem i kwietia uniewaznienia małżenstwa jej meza ciagnie sie juz prawie 3 lata....

co do Boga....wierzę mocno w to że ma On dla mnie plan...boli mnie bardzo że Jego plan nie jest zgody z moim, ale wiem że jego plan jest i będzie dla mnie dobry...

a księża...tak się zdarzyło że mojego męża stryjek jest księdzem...dla mnie jest ok ale reszccie rodzinu już nie raz zalazł za skórę....jest starszy, ma swoje widzimisię....

my chodzimy do kościoła, najcześciej do dominkikanów....jest ok, ale to i tak nie jest to czzego bym oczekiwała od powłanych przez Boga na ziemi jego przedstawicieli....za mało zrozumienia, za mao dobrych chęci, za wiele oksarzen, wymagań....

tak sobie myslę o wielu rzeczach i stwierdzam, że nie mam prawa być nieszczesliwa...mam wspaniałego meza, własna firme, psa, fajny dom, wygodne życie...dziecko...marzę o nim...kiedyś do mnie przyjdze...musze w to wierxzyc i wierze
 
reklama
dziewczynki macie racje. bóg to jedno a kościół to drugie. nie spotkałam w swoim zyciu ksiedza z powołania, który by zrozumial i pomógl, spotkałam tylko księży nakazujących i zakazujących, mówiących co jest dobre a co zle. i tyle.
a tak z innej beczki. kupilismy sobie z mężem rowery, orbitreka do cwiczeń, i w ten sposób pokój dla dzidziusia zamienił sie w siłownię. i pomy,sleć ze jeszcze nie tak dawno miałam ten pokój urzadzać pod bobaska. ale przynajmniej nie stoi pusty.
trzeba się wziąć za siebie i troszeczke schudnąc.
maggie gratuluje odwagi Tobie i Twojemu kochanemu. Tobie ze po tylu latach nie bałas sie i wsiadłaś za kierownice i Twojemu ukochanemu ze pozwolił Ci siąść za kierowniće swojego auta. musi bardzo Cie kochać.:tak:
ja jak siadam do naszego auta to najpierw musze usłyszeć kazanie:angry: i dobre rady jak mam jechac. wole o wiele bardziej jeździć sama. ach Ci faceci...
 
Witam w ten piękny dzień!!!

Widzę, że wątek Boga i kościoła się trochę rozwinął więc też coś jeszcze napiszę. Też myślę, że Bóg wystawia nas na próby, my też się z M bardzo kochamy, mamy dobrą pracę, mieszkanie i generalnie jesteśmy szczęśliwi. A tu taki grom z jasnego nieba, strata ciąży, choroba mamy i kolejna strata ciąży. Zastanawiam się po co, bo przecież i tak będę wierzyć. No ale widocznie jest w tym jakiś ukryty cel, o którym się pewnie kiedyś dowiem. Nie sposób nie zadawać pytań dlaczego ja itp. Ale tak jak tutaj któraś z Was pisała, zazwyczaj takie doświadczenia spływają na dobrych ludzi. Co do księży, to wiadomo, że tak jak wszędzie są tacy naprawdę z powołania, ale bywają też inni, którzy na pewno nie są dumą kościoła. Jak wszędzie są różni ludzie. Ja podchodzę do tego tak, że nie chodzę do kościoła dla księży tylko dla siebie. Chodzimy do kościoła prowadzonego przez franciszkanów i muszę przyznać, że masze są tam całkiem inne niż w zwykłym kościele, zakonnicy też są inni niż normalni księża. Ten kościół ma swój klimat. Ja po wyjściu z takiej mszy czuję się lepiej.
Co do kwestii unieważnienia małżeństwa to słyszałam, że to rzeczywiście trwa dość długo, ale myślę, że warto próbować i trzymam kciuki, żeby Wam się udało.

Ja do pracy wracam w piątek. Już się cieszę chociaż się trochę boję, bo ten pierwszy dzień i spojrzenia wszystkich... Chociaż wszyscy u mnie w pracy są naprawdę ok, ale jednak. Tylko jak pomyślę, że znowu będę musiała wstawać tak wcześnie to mi się nie chce, bo jestem strasznym śpiochem.
 
also ja do pracy wracam w poniedziałek. i niestety też jestem spiochem, ciężko bedzie sie przestawić. pocieszam sie jeszcze tym ze za niedługo długi weekend majowy. mamy zamiar ze znajomymi jechać w góry troche odpocząć. jedzie z nami koleżanka która jest w ciąży więc dodatkowo traktuje ten wyjazd jak terapię dla mnie.
ja też bałam się powrotu do pracy. byłam już na początku kwietnia na 3 dni w pracy ale nie czułam sie jeszcze gotowa i poszłam na zwolnienie.
dziwne uczucie, ciągle miałam wrazenie ze wszyscy o mnie rozmawiają. teraz czuję się silniejsza, pewniejsza siebie i troszeczke już tesknie za pracą. chce wrócić do normalności i za parę iesięcy do staranek....
buziaczki
 
A tak poza tym to miałam dzisiaj akcję. Ściął mi się stolarz, który będzie robił kuchnię z facetem, który remontuje nam mieszkanie (który też akurat jest stolarzem). A ja w środku między nimi, no mówię Wam niezła akcja była. A mówią, że to podobno baby takie kłótliwe, heheh. A do tego chyba będę musiała wybrać inne kafelki do kuchni... W ogóle już ten remont zaczyna mnie dobijać powoli, dobrze, że już końcówka. W tamtym tygodniu to ja zrobiłam akcję, ale kolesiowi od gazu, bo chciał na odpierdziel zrobić i mi takie długie na 15 cm rury zostawić pod piecykiem i jak mu zwróciłam uwagę to się obraził i powiedział, że się nie da, jak ja w tym mieszkaniu mam zrobione tak jak należy i wiem, że się jednak da. No tak się wściekłam, że Wam mówię, aż mi wszystko chodziło w środku, ale w końcu zrobił tak jak chciałam. Cholera trzeba tak wszystkiego pilnować, że masakra.
 
Dosia, mi ostatnio praca dobrze zrobiła. Miałam przynajmniej zajęcie. Poza tym po takiej długiej nieobecności to chce się człowiekowi do ludzi i do normalności. Czas szybciej mija i szybciej zielone światełko.

P.S. Też się cieszę z długiego weekendu, ale my wtedy najprawdopodobniej będziemy się przeprowadzać i teście mają przyjechać, żeby nam pomóc.
 
CZesc kobietki:)
Wiecie ja zawsze chodzilam do kosciola nie dla ksiezy i bardzo lubie gdy np. zostaje chwile po mszy i moge spokojnie sie pomodlic.Co do ksiezy hmmm wiecie moja kuzynka mieszka w malej miejscowosci gdzie jest tylko jeden kosciol. W grudniu urodziła dziecko no ale dlatego ,ze nie ma slubu ze swoim ukochanym ksiadz odmowił chrztu.Wiec z malym dzieckiem jechalismy 30 km do nastepnego kosciola.....
Tak naprawde ja ostatnio bardzo wiele prob musialam przejsc i jakos wierzylam ,ze to dziecko bedzie w koncu tym co mi sie w zyciu uda no i niesety nastepne klody pod nogi i upadam tylko coraz czesciej nie moge sie podniesc.I moze dlatego zaczynam wadpic....

Ja własciwie boje sie powrotu do pracy:(Niesety moja praca jest bardzoooo stresujaca w ktorej siedze od rana do wieczora:(Najchetniej wyprowadziła bym sie z Warszawy i zaczeła zycie od nowa no ale tak sie nie da....Jednak chec powrotu do Torunia jest bardzoooo silna:)
 
Kochane umieram:szok: tak czekałam na @ a teraz mam jej dość.
Brzuch boli nospa nie pomaga w dodatku jest tak obfita że z wiadrem mogłabym chodzić:rofl2::-D:tak::baffled: i słabo mi jakoś, dobrze że do pracy nie chodzę bo bym nie dała rady. Wczoraj tak mi sie kręciło w głowie i dziś rano też myślałam że zemdleje
Mojemu M już nawet nic nie mówiłam że mi słabo bo on już przejęty że mnie tak boli brzuch
 
Monika, wiadomo, że czasami przychodzą chwile zwątpienia, to chyba każdemu się zdaża. Ale z tego co piszesz to mimo wszystko wiedzę, że wierzysz. Wiara mi strasznie pomaga w życiu. Trzymaj się cieplutko.

Dilajla, a Ty dzwoniłaś do lekarza? Dzisiaj poniedziałek, więc może warto dryndnąć, jak masz takie objawy. Co do nospy to mi nigdy nie pomagała, ja zawsze biore ibuprofen albo pyralginę.

A ja dzisiaj będę dzwoniła do szpitala, żeby się dowiedzieć, czy jest już mój wynik badania histopatologicznego. Mam nadzieję, że będzie jak nie dzisiaj to jutro, bo w środę chciałam iść do lekarza, a jak nie będzie wyniku to będę musiała tę wizytę przesunąć o tydzień, a to zawsze tydzień w plecy, bo już bym mogła wyniki robić.
 
reklama
Cześć dziewczynki!!!!! :-)

U mnie weekend był super111:-D:rofl2::laugh2: W sobotę naprawdę dobrze się bawiłam, było nas tylko kilka osób, ale spotkanie po ok 14 latach... ciekawa sprawa. Wypiłam 3 piwka i miałam naprawdę dobry humorek:tak:A wspomnienia były...że normalnie ze śmiechu się zwijaliśmy:rofl2:
A wczoraj pojechaliśmy z rodzicami na giełdę, potem do hipermarketu, byliśmy w końcu głodni zmęczeni ale bardzo zadowoleni...Wieczorem jak wróciliśmy do domu to ja poprostu padłam, nie wiem nawet kiedy mój M przyszedł do łóżka:laugh2:

Agnieszko witaj, dajesz nadzieje, naprawdę super, życzę Ci szczęścia no i zdrowej dzidzi:-)

Co do Pana Boga, to ja mam tak samo, w zeszłym roku pojechałam na pielgrzymkę śladami JPII, modliłam się gorąco o dzidzię, ale jednak Pan Bóg ma jakieś inne plany względem nas. Teraz dalej się modle na każdej mszy, może w końcu mnie wysłucha... A księża, to inna historia, nie lubię nawet chodzić do spowiedzi, bo jak ktoś kto grzeszy nieraz nawet bardziej odemnie może mi mówić co jest dobre, a co złe???!!! Ale chodzę do spowiedzi, bo według naszej wiary trzeba....Kocham Pana Boga, Matkę Bożą, i naprawdę Oni dają mi siłę... A na mszy to mam nawet problem żeby słuchać kazania, bo czasami są naprawdę bez sensu, jakby wyjęte z innego wieku!!!:no: Ale wiara czyni cuda, więc....:laugh2: może w końcu i nam się uda:-)

A jak piszecie o waszych @, to ja juz sie boję:baffled: pewnie przyjdzie do mnie w przyszłym tygodniu....Ale będzie jazda, mój M niech się lepiej ewakułuje:-D bo ja mam wtedy takie nerwy, że chałupa podskakuje:szok:a jak mnie będzie jeszcze mocno bolało, to dopiero będzie cyrk :-D
 
Do góry