Monika, ja też się modliłam o zdrowe dziecko i wtedy i teraz. Wiesz, ja to sobie tłumaczę, że widocznie naszym dzieciom nie byłoby tu dobrze, może byłyby bardzo chore? Ja wiem, że to nie pomaga, też często mam z tym problem, ale jak patrzę na dziecko sąsiadów, które nie chodzi, nie mówi, samo nie je i jest niepełnosprawne to nie wiem czy chciałabym, żeby moje też tak cierpiało, chyba serce by mi pękło z bólu. Myślę, że Bóg wie co robi. Ostatnio słyszałam, nie pamiętam gdzie chyba w kościele, że często traktujemy Boga jako hipermarket. Przychodzi mówimy co chcemy, a jak tego nie dostaniemy to jesteśmy obrażeni, może kurcze trochę w tym racji... Mi też jest bardzo ciężko, szczególnie, że to już drugi raz. Zastanawiałam się dlaczego znowu ja i za co to? Zawsze starałam się żyć zgodnie z zasadami itp. Po pierwszym razie, w ogóle nie chciało mi się modlić, byłam obrażona, teraz tak samo, ale jak idę do kościoła to tak jak wcześniej pisałam czuję się znacznie lepiej. Myślę, że kiedyś się dowiemy dlaczego tak się musiało stać. Też się boję czy jeszcze będę miała dzieci. Chcę zrobić te wszystkie badania, ale jednocześnie się boję co z nich wyjdzie... Bycie w ciąży, duży brzuch i tulenie dziecka w ramionach wydaje mi się takie nieosiągalne, jak inne marzenia, które kiedyś miałam i które w sumie się pospełniały, może i to się wreszcie spełni. Wiem, że przeraża Cię to co lekarz powiedział, ale wiesz różne rzeczy się zdarzają. Mojej jednej znajomej powiedzieli, że już nie będzie miała dzieci, że ma niedrożne jajowody, a po kilku latach urodziła zdrowe dziecko. Takie niemożliwe dla lekarzy, a jednak możliwe w rzeczywistości sytuacje dają dużo nadziei. Przytulam Cię mocno.
Szafirek, takie sytuacje są naprawdę przykre. U mnie wszyscy wiedzą co się stało. Może to lepiej, bo przynajmniej nikt się mnie nie pyta, kiedy my będziemy mieli dziecko, bo najpierw to byli tacy co dogryzali. Najbardziej uszczypliwa była teściowa, za każdym razem drążyła temat od samego ślubu. Teraz jednak zachowuje się bardzo w porządku i nie mogę na nią narzekać. Fakt, że są tacy, że pytają dlaczego, co teraz itp. a mi może nie zawsze i nie z każdym będzie się chciało o tym gadać. Albo tacy, co opowiadają o wyczynach swoich dzieci, mimo, że wiedzą co się stało. A ja za każdym razem sobie uświadamiam, że moje dzieci nie miały tyle szczęścia... To takie głupie sytuacje, jedne z tych, że niby nic takiego, a ryczy się pół nocy... Ciotka na pewno nie chciała Cię urazić, tak jak napisałaś nie wiedziała. Przytulam Cię z całego serca.
Dziewczyny polecam też książkę "Potęga podświadomości" Merphy'ego. Bardzo mi ta książka pomogła, uczy pozytywnie myśleć i czyta się ją jednym tchem. Zaczęłam ją czytać jak moja mama zachorowała i powiem Wam, że dała mi dużo nadziei, inaczej to bym chyba zwariowała. Bo trochę się na mnie w ostatnim czasie zwaliło... Ściskam Was wszystkie gorąco.