Normalny chow chow niechetnie lapy moczy, a moja psia pierwsze co to kałuże i zaspy śniezne zalicza. Dobrze, że ogon ma wielki, to jak sygnalizator z zasp owych wystaje... Ale ogolnie nie stawrza wielkich problemów. Wie, że trzeba obsychać pod prysznicem, znosić tarmoszenie ręcznikiem, dać się czesać nawet na brzuszku. Niestety podłogi i tak po cztery razy dziennie sa myte, bo psia pije wodę wielce niekulturalnie i z pyska chlapie
haha dobre...
wiesz co... z tego co mówisz to maja ma chyba coś z chow chowa... bo się jak księżniczka zachowuje... jak pada deszcz to wogóle nie chce wychodzić z domu... a kałuże omija wielkim łukiem... na trawę mokrą wogóle nie wchodzi a jak mokry chodznik to prawie na pazurkach idzie co by jak najmniej łapy zmoczyć
jej...musze się za jakiś obiad wziąść a tak cholernie nie mam weny twórczej (he...jak ładnie nazwałam "lenia" który mnie dzisiaj ogarnął)