reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

W teorii tak, w sensie gdzieś od 12 do 16 roku życia też miałam nieregularne cykle, może nie aż tak długie jak teraz, ale jak sięgam tak daleko pamięcią to gdzieś pewnie 35-45 dni. Potem od 16 roku życia zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, które brałam tylko z przerwami na ciąże (mając 21 i 25 lat) - mój pierwszy cykl po odstawieniu anty jest zwykle w miarę w normie (też powiedzmy max. 40 dni) więc dwa razy udało mi się zajść od razu w tym pierwszym cyklu po odstawieniu i ciąże totalnie bezproblemowe. Ale jakiś czas temu mniej więcej w połowie 2020 roku postanowiłam sobie odstawić antykoncepcje hormonalną bo to może niezdrowe, tyle lat w tych hormonach. Tu weganizm, eko i cuda wianki no i to był raczej błąd. Bo od tego ostawienia to już nie chce mi się w apkę wchodzić, ale okres miałam z 5 razy. Najdłuższy mój cykl który pamiętam to było jakoś 183dni.

A u lekarza zawsze jest ta sama gadka, w obrazie jajniki policystyczne, ale badania wszystkie piękne więc to za mało do diagnozy. A skoro mam dwoje dzieci to najpierw przez rok próbować i może wtedy ewentualnie coś z tym zrobimy 🤦‍♀️ 🤡

Teraz po CP wróciłam do tabletek anty na 2 miesiące, ale w wyniku różnych perturbacji po tym odstawiłam. Pierwsze dwa cykle spoko idealnie jeden 26, drugi 28 - ale już dzisiaj widzę, że dupa bo 35dc, a ja mam wrażenie jakby owu jeszcze nie było . I teraz nie wiem czy sobie bardziej za przeproszeniem z*ebać i wrócić znowu na 1-2 miesiące to anty. Czy zacząć wcześniej starania wiedząc, że i tak może wyjść że będzie te 6 miesięcy przerwy. Czy nakręcać lekarza na stymulację czy już dać sobie w ogóle spokój bo tylko się wkurzam. Ja jeszcze mam to, że mam poczucie że czas mi ucieka bo jestem totalną przeciwniczką dużej różnicy po między dziećmi, a u nas już jest ogromna :(



Według mnie to jest tylko i wyłącznie kwestia tego jednego lekarza - że trafiłaś na takiego fajnego i zaangażowanego. Chociaż to też może kwestia tego że chodzisz do niego najpierw prywatnie, a dopiero potem miałaś z nim kontakt w szpitalu.

Ja tak pisałam, że jestem z Warszawy i wybierając szpital wybrałam na podstawie opinii taki, żeby nie był rzeźnią. Sama nie mam jakiś bardzo tragicznych doświadczeń, ale moja koleżanka z sali rodząc dziecko w 20tc usłyszała: "dobrze, że udusił się w brzuchu, bo wie Pani my byśmy i tak go nie ratowali i musiałaby Pani patrzeć jak zdycha" - więc w styczniu z CP wolała jechać ponad 100km do Wawy.
Ja na przyjęcie też czekałam długo, chodziłam na IP co drugi dzień przez praktycznie miesiąc. To był miesiąc koszmaru - ale nie było to spowodowane brakiem miejsc. Kiedy już trafiłam do szpitala leżałam przez większą część pobytu sama w 3osobowej sali. Dopiero na ostatnie 3 dni dołożono mi tę koleżankę i też było to spowodowana głównie tym, że przepełnił się oddział poporodowy i te mamy z maluchami trzeba było dać do nas na ginekologię, ale nikt nie położyłby ich z dziewczynami po poronieniach więc one dostały 1, a my zaczęłyśmy mieć dwójki.
W tym szpitalu trafiłam na 1 bardzo niefajnego w mojej ocenie lekarza - jego komentarze i teksty do mnie na IP, a potem do mojej współlokatorki uważam za bardzo nie na miejscu - w moim przypadku podważył CP, wręcz mnie wyśmiał - na znanym lekarzu ma 5 gwiazdek, kilka tygodni temu dostał jakąś nagrodę dla empatycznego lekarza, jedna położna mówiła, że zajmuje się też niepłodnością w swojej prywatnej klinice - także obstawiam, że jak się chodzi do niego prywatnie i płaci te 500zł za wizytę to nagle staje się super empatyczny, może gdybym od początku była jego pacjentką to również by załatwił wszystko szybciej i tak jak trzeba, ale ja się cholernie brzydzę taką praktyką



No ta wspomniana wyżej dziewczyna właśnie miała stymulację i CP. Także strach jest. No i przy tej mojej dużej ilości pęcherzyków pewnie też większa szansa na ciąże mnogą - a o ile bliźniaki dla mnie okej, to już wyżej przerażające
Do do komentarzy - ja teraz w uniwersyteckim zjechałam studentów, chamstwo od samych początków normalnie
 
reklama
U mnie w sumie bez niespodzianek pomiędzy laboratorium klinicznym a diagnostyka: i tu, i tu wychodził niedobór białka S, dodatni LA, ujemne p/ciała APS.

@Hopeful_11 @sadness35 @witch84 To Wy chyba odpowiadalyscie mi jak pytałam 2 tyg temu o hemoglobinę glikowana. Miałyście rację, że wynik dobry (4,75), diabetolog była bardzo zadowolona.
Dobra wiadomość: spadło mi ANA do 640, nie ma żadnych p/ciał niebezpiecznych dla serduszka. Nie wiem, czy ten spadek może być związany z heparyną (i jeśli tak, to czy to efekt terapeutyczny heparyny, czy zafałszowanie wyniku), jutro mam lekarza.
To świetne wieści! Faktycznie ciekawe jaki jest mechanizm, ale najważniejsze że nie ma p/ciał. Daj znać po wizycie 😉

Ja w tym cyklu w którym zaszłam, nie miałam monitoringu cyklu, ale już w ciazy okazało się że mam dwa cialka żółte, czyli pękły dwa pęcherzyki, ale zapłodnił i prawidłowo zagnieździł się jeden. Zanim to się okazało spędziłam tydzień w szpitalu, bo jeszcze nie było nic w macicy a to jedno cialko zolte jakos dziwnie bocznie się utworzyło i wyglądało jak pecherzyk wychodzacy z jajowodu- mialam podejrzenie pozamacicznej. Później sie pojawił pecherzyk w macicy ale mialam podejrzenie ciazy heterotopowej, czyli jedna w macicy a druga w jajowodzie 🤦‍♀️ ostatecznie niby uznano że to właśnie drugie cialko zolte, ale wszyscy mówili że wygląda to dziwnie 🤷‍♀️ jak przychodzili studenci na badanie, to mówili im że tak wygląda ciaza jajowodowa, tylko że to akurat chyba nie jest to 😜
 
Ja miałam ciąże pozamaciczną niewidoczną w obrazie z bardzo wolno rosnącą betą. Oni chyba po prostu chcieli, żeby ona sama zniknęła. Czemu to nie wiem. Chyba że to jest jeszcze grubsza sprawa czyli nasz wspaniały rząd, gdzieś między słowami słyszałam, że oni muszą mieć pewną podkładkę CP bo inaczej szpital musi się gęsto tłumaczyć bo może przypadkiem robiąc laparoskopię czy jak w moim przypadku podając metotreksat usunął zdrową ciąże. Stąd może tak bardzo chcieli mieć własne USG z ciążą widoczną w jajowodzie, a to było widocznie dopiero przy becie ponad 500. Do domu bardzo chciałabym wyjść jak @Bibi89 tego samego dnia, ale w Polsce po podaniu mtx się raczej mocno s*ają i dopóki beta nie zacznie porządnie spadać to rzadko wypisują, ja akurat było 8 dni, ale czytałam i o dziewczynach co były kilka tygodni. Chyba chodzi o to, że jakby wypisali, lek by nie zadziałał, a jajowód pęk to mogłaby być afera



Ja przy dwóch bym się pewnie zdecydowała, ale przy więcej to chyba nie. Trojaczki to już kiepsko :(
Ja czekam na poniedziałek i mam wielką nadzieję że ten najmniejszy już nie urośnie i będziemy mogli się starać, ale jeśli równo wszystkie urosną to też chyba odpuścimy :( W styczniu były dwa, jeden się zapłodnił, więc myślę że z tymi szansami to jest mniej więcej tak pół na pół, ale znam przypadek gdzie było 3/3 :D
edit: w końcu urodziły się bliźniaki, trzecie obumarło w 1trymestrze
 
Ostatnia edycja:
Nie, tzn zrobię teraz badania i zobaczymy co wyjdzie. Przy łyżeczkowaniu czekam te 3 miesiące.
Spotkamy się jeszcze na grupie ciążowej z wakacji, zobaczysz :D
Mój gin kazał mi doczekać po lyzeczkowaniu 3 pełne cykle. A jako że skróciły mi się cykle to właśnie kończę trzeci cykl mimo że dopiero dwa miesiące miną w tym tygodniu po zabiegu. Zwykle miałam cykle koło 30dni a teraz są po 19-20 dni. Muszę iść sprawdzić czemu bo w takich krótkich cyklach raczej endometrium nie zdąży urosnąć by przyjąć zarodek.

Ja właśnie zawsze mówiłam ze chciałabym bliźniaki, że jedna ciąża, jeden porod a od razu dwójka i fajnie ze mogą mieć siebie itp. Mówiłam tak dopóki sama nie uświadomiłam siebie ze ciąża bliźniacza jest ciąża wysokiego ryzyka i różnie się kończą takie ciąża (oczywiście ciążę pojedyncze tez mogą różnie się skonczyc) ale jednak chyba wolałabym ciążę pojedyncza w rachunku zysków i strat 🤷🏽‍♀️ ale jakbym dostała 2 w 1 zdrowe itp to biorę I idę na kolanach do Częstochowy 😁😂 mimo że wierzącą nie jestem
Ja też bym chciała bliźniaki. Jakby się trafiły trojaczki to też bym była szczęśliwa byleby zdrowe, wtedy rzucam pracę i zajmuje się potomstwem bo na żłobki nie starczy z mojej wypłaty 🤣
 
Dziewczyny, mam wyniki z krwi: pappa 3.12 (1.3805 w mom) i HCG 43.80 (1.0046), USG o 16. Zniosę jajo 🙈 pocieszcie...wyniki robione w 12+5
 
reklama
Do góry