reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Nieee więc to jest najlepszy dowcip ;)
Chyba muszę zacząć zatajać, że mam dwoje dzieci ;)
Jest to jakaś myśl 😉 A od zawsze masz nieregularne cykle?
Ja to wgl mam ten cykl tak pokićkany, że szkoda gadać i jestem strasznie wkurzona. W czwartek powinnam dostać okres i do tej pory go nie ma i nic nie wskazuje na to żeby miał się zacząć. Aczkolwiek bolą mnie cycki i mocny PMS więc może się w krótce zjawi, bo albo mi się tak wszystko przesunęło albo jeszcze opcja braku owulacji może albo nie wiem co (raz w życie miałam najdłuższy cykl 34 dni więc może to będzie drugi raz) 🙄 A jeżeli owulacja nie wystąpiła, to jak to jest z miesiączką? Po ilu powinna przyjść? Boję się też, że jak miałam cienkie endometrium w 18dc, bo miałam plamienia, to wgl nie przyjdzie. Może tak być?
 
Bo po co skoro jak trafię w te jedną z 2-3 owulacji w roku to w ciąże zachodzę 🤡
A stymulacja zwiększa szansę na koleją CP 🤦‍♀️

No ale zobaczymy co lekarz powie po tej drożności. Może się go uda jakoś przekonać
Wlansie mialam mówić że ja po CP nie zdecydowałabym się chyba na stymulacje... to wszystko takie skomplikowane 😪
 
Jest to jakaś myśl 😉 A od zawsze masz nieregularne cykle?
Ja to wgl mam ten cykl tak pokićkany, że szkoda gadać i jestem strasznie wkurzona. W czwartek powinnam dostać okres i do tej pory go nie ma i nic nie wskazuje na to żeby miał się zacząć. Aczkolwiek bolą mnie cycki i mocny PMS więc może się w krótce zjawi, bo albo mi się tak wszystko przesunęło albo jeszcze opcja braku owulacji może albo nie wiem co (raz w życie miałam najdłuższy cykl 34 dni więc może to będzie drugi raz) 🙄 A jeżeli owulacja nie wystąpiła, to jak to jest z miesiączką? Po ilu powinna przyjść?

W teorii tak, w sensie gdzieś od 12 do 16 roku życia też miałam nieregularne cykle, może nie aż tak długie jak teraz, ale jak sięgam tak daleko pamięcią to gdzieś pewnie 35-45 dni. Potem od 16 roku życia zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, które brałam tylko z przerwami na ciąże (mając 21 i 25 lat) - mój pierwszy cykl po odstawieniu anty jest zwykle w miarę w normie (też powiedzmy max. 40 dni) więc dwa razy udało mi się zajść od razu w tym pierwszym cyklu po odstawieniu i ciąże totalnie bezproblemowe. Ale jakiś czas temu mniej więcej w połowie 2020 roku postanowiłam sobie odstawić antykoncepcje hormonalną bo to może niezdrowe, tyle lat w tych hormonach. Tu weganizm, eko i cuda wianki no i to był raczej błąd. Bo od tego ostawienia to już nie chce mi się w apkę wchodzić, ale okres miałam z 5 razy. Najdłuższy mój cykl który pamiętam to było jakoś 183dni.

A u lekarza zawsze jest ta sama gadka, w obrazie jajniki policystyczne, ale badania wszystkie piękne więc to za mało do diagnozy. A skoro mam dwoje dzieci to najpierw przez rok próbować i może wtedy ewentualnie coś z tym zrobimy 🤦‍♀️ 🤡

Teraz po CP wróciłam do tabletek anty na 2 miesiące, ale w wyniku różnych perturbacji po tym odstawiłam. Pierwsze dwa cykle spoko idealnie jeden 26, drugi 28 - ale już dzisiaj widzę, że dupa bo 35dc, a ja mam wrażenie jakby owu jeszcze nie było . I teraz nie wiem czy sobie bardziej za przeproszeniem z*ebać i wrócić znowu na 1-2 miesiące to anty. Czy zacząć wcześniej starania wiedząc, że i tak może wyjść że będzie te 6 miesięcy przerwy. Czy nakręcać lekarza na stymulację czy już dać sobie w ogóle spokój bo tylko się wkurzam. Ja jeszcze mam to, że mam poczucie że czas mi ucieka bo jestem totalną przeciwniczką dużej różnicy po między dziećmi, a u nas już jest ogromna :(

Pewnie mieszkasz w większym mieście i dlatego są jakieś terminy.

U mnie to od ręki idziesz na izbę przyjec ginekologiczna swoje musisz odsiedzieć w kolejce i zostajesz przyjęta zwykle wszystko zaczyna się tego samego dnia i albo w ten dzień jest zabieg ewentualnie na drugi dzień i albo wychodzisz w dniu zabiegu albo na drugi dzień.

Według mnie to jest tylko i wyłącznie kwestia tego jednego lekarza - że trafiłaś na takiego fajnego i zaangażowanego. Chociaż to też może kwestia tego że chodzisz do niego najpierw prywatnie, a dopiero potem miałaś z nim kontakt w szpitalu.

Ja tak pisałam, że jestem z Warszawy i wybierając szpital wybrałam na podstawie opinii taki, żeby nie był rzeźnią. Sama nie mam jakiś bardzo tragicznych doświadczeń, ale moja koleżanka z sali rodząc dziecko w 20tc usłyszała: "dobrze, że udusił się w brzuchu, bo wie Pani my byśmy i tak go nie ratowali i musiałaby Pani patrzeć jak zdycha" - więc w styczniu z CP wolała jechać ponad 100km do Wawy.
Ja na przyjęcie też czekałam długo, chodziłam na IP co drugi dzień przez praktycznie miesiąc. To był miesiąc koszmaru - ale nie było to spowodowane brakiem miejsc. Kiedy już trafiłam do szpitala leżałam przez większą część pobytu sama w 3osobowej sali. Dopiero na ostatnie 3 dni dołożono mi tę koleżankę i też było to spowodowana głównie tym, że przepełnił się oddział poporodowy i te mamy z maluchami trzeba było dać do nas na ginekologię, ale nikt nie położyłby ich z dziewczynami po poronieniach więc one dostały 1, a my zaczęłyśmy mieć dwójki.
W tym szpitalu trafiłam na 1 bardzo niefajnego w mojej ocenie lekarza - jego komentarze i teksty do mnie na IP, a potem do mojej współlokatorki uważam za bardzo nie na miejscu - w moim przypadku podważył CP, wręcz mnie wyśmiał - na znanym lekarzu ma 5 gwiazdek, kilka tygodni temu dostał jakąś nagrodę dla empatycznego lekarza, jedna położna mówiła, że zajmuje się też niepłodnością w swojej prywatnej klinice - także obstawiam, że jak się chodzi do niego prywatnie i płaci te 500zł za wizytę to nagle staje się super empatyczny, może gdybym od początku była jego pacjentką to również by załatwił wszystko szybciej i tak jak trzeba, ale ja się cholernie brzydzę taką praktyką

Wlansie mialam mówić że ja po CP nie zdecydowałabym się chyba na stymulacje... to wszystko takie skomplikowane 😪

No ta wspomniana wyżej dziewczyna właśnie miała stymulację i CP. Także strach jest. No i przy tej mojej dużej ilości pęcherzyków pewnie też większa szansa na ciąże mnogą - a o ile bliźniaki dla mnie okej, to już wyżej przerażające
 
No ta wspomniana wyżej dziewczyna właśnie miała stymulację i CP. Także strach jest. No i przy tej mojej dużej ilości pęcherzyków pewnie też większa szansa na ciąże mnogą - a o ile bliźniaki dla mnie okej, to już wyżej przerażające
Ja właśnie zawsze mówiłam ze chciałabym bliźniaki, że jedna ciąża, jeden porod a od razu dwójka i fajnie ze mogą mieć siebie itp. Mówiłam tak dopóki sama nie uświadomiłam siebie ze ciąża bliźniacza jest ciąża wysokiego ryzyka i różnie się kończą takie ciąża (oczywiście ciążę pojedyncze tez mogą różnie się skonczyc) ale jednak chyba wolałabym ciążę pojedyncza w rachunku zysków i strat 🤷🏽‍♀️ ale jakbym dostała 2 w 1 zdrowe itp to biorę I idę na kolanach do Częstochowy 😁😂 mimo że wierzącą nie jestem
 
Pewnie mieszkasz w większym mieście i dlatego są jakieś terminy.

U mnie to od ręki idziesz na izbę przyjec ginekologiczna swoje musisz odsiedzieć w kolejce i zostajesz przyjęta zwykle wszystko zaczyna się tego samego dnia i albo w ten dzień jest zabieg ewentualnie na drugi dzień i albo wychodzisz w dniu zabiegu albo na drugi dzień.
Hmm… po wywiadzie w którym lekarz dowiedział się ze mam 2 dzieci z ciaz kompletnie książkowych, zdrowych i rodziłam je naturalnie uznał ze nie zrobi mi świństwa i mnie nie wylyzeczkuje. Dał mi ponad tydzień na to aby natura sama sobie zadziałała. Swierdzil ze jestem na tyle już doświadczona ze nie mam co płakać i lamentować bo on chce dla mnie dobrze i ze sama bede wiedzieć jezeli będzie coś nie tak i wiem co mam robić w takiej sytuacji…. Ja wtedy byłam bardzo rozstrzęsiona. Wiadomo. Gdybym byla teraz w takiej sytuacji to poprostu bym wyszła trzaskając drzwiami i jechała do innego szpitala… z poronieniem trafiłam do innego szpitala ale tam także dostaje się termin na zabieg wiec pewnie wszystko zależy od organizacji. Albo tez mieszkam w rejonie gdzie niestety jest więcej poronien i szpitale nie mogą działać inaczej…
 
W teorii tak, w sensie gdzieś od 12 do 16 roku życia też miałam nieregularne cykle, może nie aż tak długie jak teraz, ale jak sięgam tak daleko pamięcią to gdzieś pewnie 35-45 dni. Potem od 16 roku życia zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, które brałam tylko z przerwami na ciąże (mając 21 i 25 lat) - mój pierwszy cykl po odstawieniu anty jest zwykle w miarę w normie (też powiedzmy max. 40 dni) więc dwa razy udało mi się zajść od razu w tym pierwszym cyklu po odstawieniu i ciąże totalnie bezproblemowe. Ale jakiś czas temu mniej więcej w połowie 2020 roku postanowiłam sobie odstawić antykoncepcje hormonalną bo to może niezdrowe, tyle lat w tych hormonach. Tu weganizm, eko i cuda wianki no i to był raczej błąd. Bo od tego ostawienia to już nie chce mi się w apkę wchodzić, ale okres miałam z 5 razy. Najdłuższy mój cykl który pamiętam to było jakoś 183dni.

A u lekarza zawsze jest ta sama gadka, w obrazie jajniki policystyczne, ale badania wszystkie piękne więc to za mało do diagnozy. A skoro mam dwoje dzieci to najpierw przez rok próbować i może wtedy ewentualnie coś z tym zrobimy 🤦‍♀️ 🤡

Teraz po CP wróciłam do tabletek anty na 2 miesiące, ale w wyniku różnych perturbacji po tym odstawiłam. Pierwsze dwa cykle spoko idealnie jeden 26, drugi 28 - ale już dzisiaj widzę, że dupa bo 35dc, a ja mam wrażenie jakby owu jeszcze nie było . I teraz nie wiem czy sobie bardziej za przeproszeniem z*ebać i wrócić znowu na 1-2 miesiące to anty. Czy zacząć wcześniej starania wiedząc, że i tak może wyjść że będzie te 6 miesięcy przerwy. Czy nakręcać lekarza na stymulację czy już dać sobie w ogóle spokój bo tylko się wkurzam. Ja jeszcze mam to, że mam poczucie że czas mi ucieka bo jestem totalną przeciwniczką dużej różnicy po między dziećmi, a u nas już jest ogromna :(



Według mnie to jest tylko i wyłącznie kwestia tego jednego lekarza - że trafiłaś na takiego fajnego i zaangażowanego. Chociaż to też może kwestia tego że chodzisz do niego najpierw prywatnie, a dopiero potem miałaś z nim kontakt w szpitalu.

Ja tak pisałam, że jestem z Warszawy i wybierając szpital wybrałam na podstawie opinii taki, żeby nie był rzeźnią. Sama nie mam jakiś bardzo tragicznych doświadczeń, ale moja koleżanka z sali rodząc dziecko w 20tc usłyszała: "dobrze, że udusił się w brzuchu, bo wie Pani my byśmy i tak go nie ratowali i musiałaby Pani patrzeć jak zdycha" - więc w styczniu z CP wolała jechać ponad 100km do Wawy.
Ja na przyjęcie też czekałam długo, chodziłam na IP co drugi dzień przez praktycznie miesiąc. To był miesiąc koszmaru - ale nie było to spowodowane brakiem miejsc. Kiedy już trafiłam do szpitala leżałam przez większą część pobytu sama w 3osobowej sali. Dopiero na ostatnie 3 dni dołożono mi tę koleżankę i też było to spowodowana głównie tym, że przepełnił się oddział poporodowy i te mamy z maluchami trzeba było dać do nas na ginekologię, ale nikt nie położyłby ich z dziewczynami po poronieniach więc one dostały 1, a my zaczęłyśmy mieć dwójki.
W tym szpitalu trafiłam na 1 bardzo niefajnego w mojej ocenie lekarza - jego komentarze i teksty do mnie na IP, a potem do mojej współlokatorki uważam za bardzo nie na miejscu - w moim przypadku podważył CP, wręcz mnie wyśmiał - na znanym lekarzu ma 5 gwiazdek, kilka tygodni temu dostał jakąś nagrodę dla empatycznego lekarza, jedna położna mówiła, że zajmuje się też niepłodnością w swojej prywatnej klinice - także obstawiam, że jak się chodzi do niego prywatnie i płaci te 500zł za wizytę to nagle staje się super empatyczny, może gdybym od początku była jego pacjentką to również by załatwił wszystko szybciej i tak jak trzeba, ale ja się cholernie brzydzę taką praktyką



No ta wspomniana wyżej dziewczyna właśnie miała stymulację i CP. Także strach jest. No i przy tej mojej dużej ilości pęcherzyków pewnie też większa szansa na ciąże mnogą - a o ile bliźniaki dla mnie okej, to już wyżej przerażające
Jestem przerażona że tak można potraktować pacjentkę.

Ja dwa zabiegi miałam w dwóch różnych szpitalach i powiem tak że nie było zle.
Pierwszym razem leżałam z dziewczyną co również czekała na zabieg na drugi dzień rano zostałam wypisana ze szpitala.
Drugim razem leżałam również z dziewczyną która miała problemy zdrowotne.
Popołudniu zabieg a wieczorem byłam już w domu.
Dwa różne szpitale i wiadomo że różne podejście pielęgniarek/ położnych ale nie wspominam źle.
Nigdy nie byłam odsyłana żeby przyjść za dzień za dwa i tak w kółko.
Dla mnie to znieczulica wobec pacjentek które przeżywają najgorsze chwilę w swoim życiu.
 
W teorii tak, w sensie gdzieś od 12 do 16 roku życia też miałam nieregularne cykle, może nie aż tak długie jak teraz, ale jak sięgam tak daleko pamięcią to gdzieś pewnie 35-45 dni. Potem od 16 roku życia zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, które brałam tylko z przerwami na ciąże (mając 21 i 25 lat) - mój pierwszy cykl po odstawieniu anty jest zwykle w miarę w normie (też powiedzmy max. 40 dni) więc dwa razy udało mi się zajść od razu w tym pierwszym cyklu po odstawieniu i ciąże totalnie bezproblemowe. Ale jakiś czas temu mniej więcej w połowie 2020 roku postanowiłam sobie odstawić antykoncepcje hormonalną bo to może niezdrowe, tyle lat w tych hormonach. Tu weganizm, eko i cuda wianki no i to był raczej błąd. Bo od tego ostawienia to już nie chce mi się w apkę wchodzić, ale okres miałam z 5 razy. Najdłuższy mój cykl który pamiętam to było jakoś 183dni.

A u lekarza zawsze jest ta sama gadka, w obrazie jajniki policystyczne, ale badania wszystkie piękne więc to za mało do diagnozy. A skoro mam dwoje dzieci to najpierw przez rok próbować i może wtedy ewentualnie coś z tym zrobimy 🤦‍♀️ 🤡

Teraz po CP wróciłam do tabletek anty na 2 miesiące, ale w wyniku różnych perturbacji po tym odstawiłam. Pierwsze dwa cykle spoko idealnie jeden 26, drugi 28 - ale już dzisiaj widzę, że dupa bo 35dc, a ja mam wrażenie jakby owu jeszcze nie było . I teraz nie wiem czy sobie bardziej za przeproszeniem z*ebać i wrócić znowu na 1-2 miesiące to anty. Czy zacząć wcześniej starania wiedząc, że i tak może wyjść że będzie te 6 miesięcy przerwy. Czy nakręcać lekarza na stymulację czy już dać sobie w ogóle spokój bo tylko się wkurzam. Ja jeszcze mam to, że mam poczucie że czas mi ucieka bo jestem totalną przeciwniczką dużej różnicy po między dziećmi, a u nas już jest ogromna :(



Według mnie to jest tylko i wyłącznie kwestia tego jednego lekarza - że trafiłaś na takiego fajnego i zaangażowanego. Chociaż to też może kwestia tego że chodzisz do niego najpierw prywatnie, a dopiero potem miałaś z nim kontakt w szpitalu.

Ja tak pisałam, że jestem z Warszawy i wybierając szpital wybrałam na podstawie opinii taki, żeby nie był rzeźnią. Sama nie mam jakiś bardzo tragicznych doświadczeń, ale moja koleżanka z sali rodząc dziecko w 20tc usłyszała: "dobrze, że udusił się w brzuchu, bo wie Pani my byśmy i tak go nie ratowali i musiałaby Pani patrzeć jak zdycha" - więc w styczniu z CP wolała jechać ponad 100km do Wawy.
Ja na przyjęcie też czekałam długo, chodziłam na IP co drugi dzień przez praktycznie miesiąc. To był miesiąc koszmaru - ale nie było to spowodowane brakiem miejsc. Kiedy już trafiłam do szpitala leżałam przez większą część pobytu sama w 3osobowej sali. Dopiero na ostatnie 3 dni dołożono mi tę koleżankę i też było to spowodowana głównie tym, że przepełnił się oddział poporodowy i te mamy z maluchami trzeba było dać do nas na ginekologię, ale nikt nie położyłby ich z dziewczynami po poronieniach więc one dostały 1, a my zaczęłyśmy mieć dwójki.
W tym szpitalu trafiłam na 1 bardzo niefajnego w mojej ocenie lekarza - jego komentarze i teksty do mnie na IP, a potem do mojej współlokatorki uważam za bardzo nie na miejscu - w moim przypadku podważył CP, wręcz mnie wyśmiał - na znanym lekarzu ma 5 gwiazdek, kilka tygodni temu dostał jakąś nagrodę dla empatycznego lekarza, jedna położna mówiła, że zajmuje się też niepłodnością w swojej prywatnej klinice - także obstawiam, że jak się chodzi do niego prywatnie i płaci te 500zł za wizytę to nagle staje się super empatyczny, może gdybym od początku była jego pacjentką to również by załatwił wszystko szybciej i tak jak trzeba, ale ja się cholernie brzydzę taką praktyką



No ta wspomniana wyżej dziewczyna właśnie miała stymulację i CP. Także strach jest. No i przy tej mojej dużej ilości pęcherzyków pewnie też większa szansa na ciąże mnogą - a o ile bliźniaki dla mnie okej, to już wyżej przerażające
Ja właśnie zawsze mówiłam ze chciałabym bliźniaki, że jedna ciąża, jeden porod a od razu dwójka i fajnie ze mogą mieć siebie itp. Mówiłam tak dopóki sama nie uświadomiłam siebie ze ciąża bliźniacza jest ciąża wysokiego ryzyka i różnie się kończą takie ciąża (oczywiście ciążę pojedyncze tez mogą różnie się skonczyc) ale jednak chyba wolałabym ciążę pojedyncza w rachunku zysków i strat 🤷🏽‍♀️ ale jakbym dostała 2 w 1 zdrowe itp to biorę I idę na kolanach do Częstochowy 😁😂 mimo że wierzącą nie jestem
Kurcze, szczerze dziewczyny to nie wiedziałam że stymulacja zwiększa ryzyko CP... Mam obecnie 3 pęcherzyki, z czego jeden wolniej rośnie od dwóch pozostałych i mam ogromny dylemat co z tym zrobić :( Jutro mam mieć kolejne usg żeby je ocenić... W styczniu urosły 2 i zaplodnił się jeden... A też zdaje sobie sprawę jak duże ryzyko niesie za sobą ciąża chociażby bliźniacza...Jak powiedziałam o tym mężowi i że nie wiem co w tym cyklu powinniśmy zrobić, to powiedział (od strony praktycznej) że z bliźniakami damy radę, i należą nam się po dwóch stratach, to może by było wszystko dobrze po takich przejsciach... Ciężkie to sprawy i sama mam chaos w głowie 🙄
 
reklama
Jestem przerażona że tak można potraktować pacjentkę.

Ja dwa zabiegi miałam w dwóch różnych szpitalach i powiem tak że nie było zle.
Pierwszym razem leżałam z dziewczyną co również czekała na zabieg na drugi dzień rano zostałam wypisana ze szpitala.
Drugim razem leżałam również z dziewczyną która miała problemy zdrowotne.
Popołudniu zabieg a wieczorem byłam już w domu.
Dwa różne szpitale i wiadomo że różne podejście pielęgniarek/ położnych ale nie wspominam źle.
Nigdy nie byłam odsyłana żeby przyjść za dzień za dwa i tak w kółko.
Dla mnie to znieczulica wobec pacjentek które przeżywają najgorsze chwilę w swoim życiu.

Ja miałam ciąże pozamaciczną niewidoczną w obrazie z bardzo wolno rosnącą betą. Oni chyba po prostu chcieli, żeby ona sama zniknęła. Czemu to nie wiem. Chyba że to jest jeszcze grubsza sprawa czyli nasz wspaniały rząd, gdzieś między słowami słyszałam, że oni muszą mieć pewną podkładkę CP bo inaczej szpital musi się gęsto tłumaczyć bo może przypadkiem robiąc laparoskopię czy jak w moim przypadku podając metotreksat usunął zdrową ciąże. Stąd może tak bardzo chcieli mieć własne USG z ciążą widoczną w jajowodzie, a to było widocznie dopiero przy becie ponad 500. Do domu bardzo chciałabym wyjść jak @Bibi89 tego samego dnia, ale w Polsce po podaniu mtx się raczej mocno s*ają i dopóki beta nie zacznie porządnie spadać to rzadko wypisują, ja akurat było 8 dni, ale czytałam i o dziewczynach co były kilka tygodni. Chyba chodzi o to, że jakby wypisali, lek by nie zadziałał, a jajowód pęk to mogłaby być afera

Kurcze, szczerze dziewczyny to nie wiedziałam że stymulacja zwiększa ryzyko CP... Mam obecnie 3 pęcherzyki, z czego jeden wolniej rośnie od dwóch pozostałych i mam ogromny dylemat co z tym zrobić :( Jutro mam mieć kolejne usg żeby je ocenić... W styczniu urosły 2 i zaplodnił się jeden... A też zdaje sobie sprawę jak duże ryzyko niesie za sobą ciąża chociażby bliźniacza...Jak powiedziałam o tym mężowi i że nie wiem co w tym cyklu powinniśmy zrobić, to powiedział (od strony praktycznej) że z bliźniakami damy radę, i należą nam się po dwóch stratach, to może by było wszystko dobrze po takich przejsciach... Ciężkie to sprawy i sama mam chaos w głowie 🙄

Ja przy dwóch bym się pewnie zdecydowała, ale przy więcej to chyba nie. Trojaczki to już kiepsko :(
 
Do góry