Chciałbym gdyby odbywało się to w normalnych warunkach (tzn łyżeczkowanie i czekanie na wynik), ale w naszej rzeczywistości gdzie muszę sobie biegać z resztkami mojego dziecka po mieście… chyba podziękuje.
Mimo wszystko badanie zarodka nie da mi żadnych informacji przydatnych w przyszłości jakich nie dadzą mi nasze badania (bo nawet jeśli kariotyp dziecka jest błędny przez to że u nas są jakieś mutacje to się dowiemy), a dla mnie sam proces jest dość traumatyczny. W przypadku poronienia sobie nie wyobrażam łapania tkanek, w przypadku łyżeczkowania byłoby to najlepsze - no ale tu kłania się system.