em_gie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2022
- Postów
- 726
Dziękuję za słowa zrozumienia. W szpitalu nie było tak kolorowo ale nie chce nikogo straszyć, bo każdy organizm jest inny. Wczoraj wychodząc ze szpitala po 21 miałam wrażenie, że spędziłam tam tydzień a nie 14 godzin. Za to personel okazał się być cudowny i empatyczny. Tym jestem szalenie zaskoczona i bardzo wdzięczna.Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.
Ja nie zdecydowałam się na badania. Poroniłam w domu. Szybko. Gdzieś czytałam, że bym musiała ronić do jakiegoś sterylnego pojemnika i to wszystko potem przekazać do badań.
Nie miałam do tego głowy i psychicznej siły. Chciałam, żeby to wszystko szybko się skończyło. Na szczęście kilka skurczów i było po.
Łącze się w bólu.
U mnie było tylko podejrzenie, że straciłam bliźniaki. I mam to cały czas w głowie, że może by było to podwójne szczęście… u mnie w rodzinie nikt nie ma bliźniaków. Ani w dalszej, ani w bliższej.. byłby to fenomen. Już wyobrażałam sobie, że do porodu nikomu nie powiem, że to bliźniaki i każdy kto nas będzie odwiedzał to będzie w szoku takie marzenia.
Co do bólu psychicznego… pierwsze kilka dni było najgorsze. Hormony mi straszne skakały jak po porodzie. Płakałam, a potem się śmiałam. Każda rzecz mi przypominała. Teraz jest trochę lepiej ponieważ skupiłam się na przygotowaniach do kolejnej ciąży. I staram się myśleć bardzo pozytywnie. Pragnę dziecka jak niczego na świecie.
Ze mnie jest taka wariatka, że ja tylko się dowiem o ciąży i już zaczynam kompletować wyprawkę.
Jak byłam w ciąży z synem to jeszcze przed tym jak okazało się, że to chłopiec już miałam wszystko niebieskie.
Nie wierze w przesądy…
Powtarzam sobie w głowie: „tak miało być”.. czy to pomaga? Nie wiem.
Cały czas szukam czegoś co by upamiętniło to moje małe utracone szczęście. Myślałam o jakimś aniołku nad moje łóżko w sypialni.. nadal szukam.
…………….
Dziewczyny czy stosujecie, albo stosowałyście testy owulacyjne?
Ja kupiłam w rossmanie i takie tanie z Allegro… i zastanawiam się czy to ma sens.
Kierowałam się tym, że moja poprzednia ciąża była wg usg sporo opóźniona (może przez to,że się prawidłowo nie rozwijała) i teraz wolałabym wiedzieć mniej więcej kiedy była owulacja.
Mój mąż się śmieje, że każde nasze przytulanki są skrupulatnie odnotowane w notesie bo poprzednim razem nie mogłam sobie przypomnieć kiedy mogłam zajść.
Może dla kogoś wyda się to dziwne ale ostatnie zdjęcie mojego Aniołka włożyłam w ramkę i mam między swoimi rzeczami. Jak jestem sama to wyciągam i sobie płaczę patrząc na nie. Może dlatego, że to bardzo świeża zadra ale jak już wspomniałam wyżej, każdy psycholog tłumaczy, żeby żałobę przeżyć na swój sposób. Jeszcze mnie czekają formalności po badaniach genetycznych takie, jak nadanie imienia i zarejestrowanie w USC ale uważam, że to maleństwo już było członkiem naszej rodziny i jest to właściwe postępowanie.
Co do testów owulacyjnych. Właśnie ta ciąża była wynikiem skrupulatnego testowani także wiedziałam, kiedy doszło do zapłodnienia. Każde zbliżenie od około roku zaznaczam w aplikacji w telefonie i ciąża idealnie pokryła mi się z owulacja i zbliżeniem dlatego wiedziałam, że jest młodsza (mam długie cykle) a wyłapałam ciąże przy becie 27,7. Chociaż opinie do do testów są różne i dziewczyny sugerują, żeby monitorować owu u gin. U mnie się sprawdziło.
Taką mam refleksję, że jak uda nam się zajść ponownie to nie będę tak szybko reagować, testować bety, chodzić do gin bo widać, że nie mamy wpływu na pełne powodzenie mimo monitorowania od momentu zagnieżdżenia. Pozostanę tylko na pozytywnym teście aby zwolnić i dam sobie i ciąży czas.
Dlaczego takie smutne doświadczenia musiały nas spotkać