Cześć dziewczyny, z wielkim smutkiem dołączam do grupy.
Od roku staramy się o dziecko, oboje zdrowi, w październiku miałam drożność jajowodów - drożne, po miesiączce w listopadzie udało się. Marzyłam o tym, aby na święta być w ciąży. 16.12 widziałam plamkę na USG, której biło serduszko.
Po świętach zatrułam się, wymioty, temp do 37,4. Później po współżyciu pojawiło się plamienie bardzo delikatne a następnie leciutko brązowy śluz. Poszłam do lekarza żeby dla własnego spokoju potwierdzić, ze wszystko jest dobrze. Niestety serduszko już nie biło, lekarz ocenił wiek płodu na 7+2 a powinno być 8+3. Pojechałam na IP bo chciałam mieć to za sobą, zapisali mnie na indukcję (lekami) na 11.01. Dzisiaj w domu dostałam bardzo mocnych skurczy i chyba jest już po wszystkim
nie sądziłam, że i mnie to spotka. Jestem zdeterminowana i chcemy zacząć się starać najszybciej jak będzie to możliwe. Wierze, że się uda, ale dzisiejszy widok był dla mnie bardzo bolesny.
Nie cieszę się, że jest Was tu tyle ale cieszy mnie, że wielu z Was po często długiej drodze po marzenia się udało. Wierzę, że uda się każdej z nas.
Z tego wszystkiego zapomniałam dopisać i zapytać. Od września brałam dostinex. Czy Wy po poronieniu wracaliście od razu do leków zmniejszających prolaktynę?