reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

@Tymczasowa28 Ty się ciesz, że udało Ci się uniknąć tego leku! Moim zdaniem laparaskopia jest mniej szkodliwa niż zastosowanie metotreksatu. Jak chcesz, to sobie zerknij w skutki uboczne... Do tego wyeliminowałoby to Ciebie na min. 6 m-cy ze starań. A teraz musisz dojść do siebie - głównie psychicznie. To całe szczęście. że przy tak niedużej becie znaleźli ten pęcherzyk.
 
reklama
Hej Wam, dzięki za wszystkie słowa wsparcia.

Odpisuje dopiero teraz, bo czuje, ze już POWOLI dochodzę do siebie..

Moja historia, tak po krótce- dwa paski na teście, szczęście wielkie, wizyta u gina w 3 tyg, gin mówi ze nie ma co teraz patrzeć, mam brać luteinę ze względu na niskiego proga, i trzeba jeszcze sobie betę oznaczyć - wyliczyła ze skoro teraz beta wynosi ponad 400 to za kilka dni powinna wynosić w okolicach 5tys. Betę zrobiłam i niestety była w okolicach 700... poszłam do gin, powiedziała ze nie widzi nic w jamie macicy, ale w jajowodach tez jest Ok.. Poprosiła o kolejna betę, żeby wykluczyć pozamaciczną. Betę zrobiłam, spadła do 400. Powiedziała ze jedynej przykro i mam sobie czekać w domu na poronienie. W niedziele dostałam tak silnego bólu brzucha, ze wymiotowałam, miałam parcie na stolec, za moment mdlałam noo i w tym momencie moj mąż zadzwonił po karetkę. Panowie przyjechali, w kroplowce podali lek, po którym zaczęłam dretwiec i tez odleciałam, aaale ból odszedł. Zasugerowali żebym jechała na IP do konkretnego szpitala i tak tez zrobiłam. Na IP zrobiono mi usg, nie będę opowiadała szczegółów, ale czułam się conajmniej zle, bo 3 ginow mówiono głośno ze jestem ciekawym przypadkiem. Wzieli mnie na oddział na obserwacje i w sumie trzymali mnie ponad 35h bez jedzenia, bo mooooze będę mieć łyżeczkowanie i trzeba być na czczo. Czułam się okropnie słabo, ciśnienie 80 na 40, ból głowy, No dramat...Kolejna beta 401, następna 403, jeszcze jedna 450.. wzięli mnie ponownie na usg i znaleźli w lewym jajowodzie ciąże. Gin powiedział, ze nie maja w szpitalu leku poronnego, wiec w grę wchodzi tylko laparoskopia. No i wzieli mnie na zabieg i w sumie tu moja historia ma koniec. Jajowod całe szczęście ocalony. Dochodzę powoli do siebie, ale jest mi ciężko. Już chyba nigdy kurr.a nie uwierzę, ze może być dobrze 🥺
Bardzo mi przykro, że musiałaś tyle wycierpieć :( najważniejsze, że udało się jakoś te sytuację opanować. Wracaj powoli do sił, daj sobie czas na przeżycie tego wszystkiego. Ja też na początku nie dopuszczałam do siebie myśli, że jeszcze może być dobrze... z czasem ta nadzieja się pojawiła. Gdybyś potrzebowała się wygadać, to pisz :)
 
Hej Wam, dzięki za wszystkie słowa wsparcia.

Odpisuje dopiero teraz, bo czuje, ze już POWOLI dochodzę do siebie..

Moja historia, tak po krótce- dwa paski na teście, szczęście wielkie, wizyta u gina w 3 tyg, gin mówi ze nie ma co teraz patrzeć, mam brać luteinę ze względu na niskiego proga, i trzeba jeszcze sobie betę oznaczyć - wyliczyła ze skoro teraz beta wynosi ponad 400 to za kilka dni powinna wynosić w okolicach 5tys. Betę zrobiłam i niestety była w okolicach 700... poszłam do gin, powiedziała ze nie widzi nic w jamie macicy, ale w jajowodach tez jest Ok.. Poprosiła o kolejna betę, żeby wykluczyć pozamaciczną. Betę zrobiłam, spadła do 400. Powiedziała ze jedynej przykro i mam sobie czekać w domu na poronienie. W niedziele dostałam tak silnego bólu brzucha, ze wymiotowałam, miałam parcie na stolec, za moment mdlałam noo i w tym momencie moj mąż zadzwonił po karetkę. Panowie przyjechali, w kroplowce podali lek, po którym zaczęłam dretwiec i tez odleciałam, aaale ból odszedł. Zasugerowali żebym jechała na IP do konkretnego szpitala i tak tez zrobiłam. Na IP zrobiono mi usg, nie będę opowiadała szczegółów, ale czułam się conajmniej zle, bo 3 ginow mówiono głośno ze jestem ciekawym przypadkiem. Wzieli mnie na oddział na obserwacje i w sumie trzymali mnie ponad 35h bez jedzenia, bo mooooze będę mieć łyżeczkowanie i trzeba być na czczo. Czułam się okropnie słabo, ciśnienie 80 na 40, ból głowy, No dramat...Kolejna beta 401, następna 403, jeszcze jedna 450.. wzięli mnie ponownie na usg i znaleźli w lewym jajowodzie ciąże. Gin powiedział, ze nie maja w szpitalu leku poronnego, wiec w grę wchodzi tylko laparoskopia. No i wzieli mnie na zabieg i w sumie tu moja historia ma koniec. Jajowod całe szczęście ocalony. Dochodzę powoli do siebie, ale jest mi ciężko. Już chyba nigdy kurr.a nie uwierzę, ze może być dobrze 🥺
Przykro mi, dużo przeszłaś ostatnio. Teraz wydaje ci się że nigdy nie będzie dobrze, ale uwierz,.że będzie jeszcze wspaniałe. Teraz najważniejsze żebyś doszła do siebie, miała wsparcie bliskich. My też zawsze poratujemy dobrym słowem kochana.
 
Hej Wam, dzięki za wszystkie słowa wsparcia.

Odpisuje dopiero teraz, bo czuje, ze już POWOLI dochodzę do siebie..

Moja historia, tak po krótce- dwa paski na teście, szczęście wielkie, wizyta u gina w 3 tyg, gin mówi ze nie ma co teraz patrzeć, mam brać luteinę ze względu na niskiego proga, i trzeba jeszcze sobie betę oznaczyć - wyliczyła ze skoro teraz beta wynosi ponad 400 to za kilka dni powinna wynosić w okolicach 5tys. Betę zrobiłam i niestety była w okolicach 700... poszłam do gin, powiedziała ze nie widzi nic w jamie macicy, ale w jajowodach tez jest Ok.. Poprosiła o kolejna betę, żeby wykluczyć pozamaciczną. Betę zrobiłam, spadła do 400. Powiedziała ze jedynej przykro i mam sobie czekać w domu na poronienie. W niedziele dostałam tak silnego bólu brzucha, ze wymiotowałam, miałam parcie na stolec, za moment mdlałam noo i w tym momencie moj mąż zadzwonił po karetkę. Panowie przyjechali, w kroplowce podali lek, po którym zaczęłam dretwiec i tez odleciałam, aaale ból odszedł. Zasugerowali żebym jechała na IP do konkretnego szpitala i tak tez zrobiłam. Na IP zrobiono mi usg, nie będę opowiadała szczegółów, ale czułam się conajmniej zle, bo 3 ginow mówiono głośno ze jestem ciekawym przypadkiem. Wzieli mnie na oddział na obserwacje i w sumie trzymali mnie ponad 35h bez jedzenia, bo mooooze będę mieć łyżeczkowanie i trzeba być na czczo. Czułam się okropnie słabo, ciśnienie 80 na 40, ból głowy, No dramat...Kolejna beta 401, następna 403, jeszcze jedna 450.. wzięli mnie ponownie na usg i znaleźli w lewym jajowodzie ciąże. Gin powiedział, ze nie maja w szpitalu leku poronnego, wiec w grę wchodzi tylko laparoskopia. No i wzieli mnie na zabieg i w sumie tu moja historia ma koniec. Jajowod całe szczęście ocalony. Dochodzę powoli do siebie, ale jest mi ciężko. Już chyba nigdy kurr.a nie uwierzę, ze może być dobrze 🥺
Bardzo mi przykro🥺 Zrób sobie drożność za jakiś czas, żeby sprawdzić czy nie masz w tym jajowodzie zrostów po całej akcji. Wiem, że teraz jesteś w podlym nastroju. Trudno napisać słowa pociechy. Super, że jajowod zachowany i ze lekarz zauważył ciążę w jajowodzie. Z czasem będzie tylko lepiej. Zdrówka, trzymaj się💛
 
Ja to się śmiałam w ciąży, bo mnie sprzedawczyni ze sklepu jakoś koło 7 m-ca zapytała czy ja przypadkiem w ciąży nie jestem 😂 Była bardzo zdziwiona, że to już 7 m-c 😂
Za to w kolejnej ciąży od 3 m-ca już wszystko było jasne 😂
 
Aj stresa mam. W poniedziałek o 13.50 wizyta
Koniecznie daj znać, trzymam kciuki! Coraz lepiej rozumiem stres, ale trochę masochistycznie przesunelam pierwszą wizytę na 20.09. Mam wrażenie, ze w tej ciazy czas będzie się wlókł mocno, bo tez nie powiem rodzinie przed hm…połówkowymi? Nie wiem :o Na pewno do tego 14-15 tygodnia nie będę w stanie się za mocno cieszyć…
 
@Tymczasowa28 Ty się ciesz, że udało Ci się uniknąć tego leku! Moim zdaniem laparaskopia jest mniej szkodliwa niż zastosowanie metotreksatu. Jak chcesz, to sobie zerknij w skutki uboczne... Do tego wyeliminowałoby to Ciebie na min. 6 m-cy ze starań. A teraz musisz dojść do siebie - głównie psychicznie. To całe szczęście. że przy tak niedużej becie znaleźli ten pęcherzyk.
Potwierdzam, w mojej pierwszej ciąży leczyli mnie metotreksatem i to dopiero jak za 4 razem wróciłam do szpitala. Zanim podjęli decyzję minęło kilka dni, a później leżałam jeszcze 3 tygodnie aż w końcu beta zaczęła spadać. Ostatecznie wymusiłam na nich wyjście ze szpitala (to chyba nawet było na własne żądanie), bo przy becie 200 (spadek z ponad 3000) ciągle nie chcieli mnie puścić. To było 2 dni przed wigilią, a ja nie zamierzałam siedzieć w szpitalu w święta. No i oczywiście zakaz starań na minimum pół roku.
Wtedy nie miałam jeszcze o niczym pojęcia. Pierwsza ciąża, zaszłam od razu w 2 cs, więc mega radość, a później w szpitalu słuchałam lekarzy, bo co innego mogłam zrobić?
Także @Tymczasowa28 wiem, że nie jest teraz łatwo i z całego serca Ci współczuję, ale jeszcze będzie dobrze. Trzeba w to wierzyć ❤️
 
reklama
Stres już jakiś zawsze będzie. A masz jakieś objawy? Czujesz się inaczej? Ja nie miałam żadnych dolegliwości i rodzina dowiedziała się po połówkowych😅 W pracy tylko wiedzieli, mąż i moja 3latka😉
Tzn. myślałam , że i tak będzie gorzej, że ten stres nie będzie dawał mi żyć. A jednak przełączyłam się na tryb: tym razem będzie wszystko dobrze i jestem spokojna, ale wiadomo pierwsze USG to stres. Ja ci powiem że mam gdzieś od dwóch tygodni takie momenty że kręci mi się w głowie, nudności mam lekkie ale przechodzą po zjedzeniu czegokolwiek no i zmęczona jestem strasznie, cały czas spać mi się chce. U mnie wie tylko moja mama, mąż i moja przyjaciolka, reszta dowie się...jak będzie widać 😁 a mała moja to już w ogóle nie może się prędko dowiedzieć bo wszyscy będą wiedziec. szefa też chyba nie muszę informować jeśli mam zamiar pracować prawda? Prace mam lajtowa: 3 razy w tyg po 10 h i głównie siedze albo pol siedze i pol leżę 😌😁 no i z mama pracuje😁
A co będziesz miała? Chłopiec czy dziewczynka ?
 
Do góry