reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Tak jak mówisz, zawsze moze być gorzej, ale czy te słowa pomagają w takim momencie? Nie sądzę... po 5 tygodniach po tym wszystkim bylam na wizycie u mojej ginekolog i mowilam jej, że jest mi tak przykro ze to juz byl taki etap, że ja to tak przeżywam itp, a ona mi powiedziala, że naprawdę każda stratę się bardzo przeżywa, niezależnie od etapu i że sama niestety przez to przechodziła i rozumie jak to jest :( wiem, że te osoby pewnie próbują Cie pocieszyć, ale może daj im jakos znać że potrzebujesz czasu żeby to sobie ułożyć i przeżyć te żałobę, bo masz do tego zupełne prawo. Dobrze ze masz wsparcie męża. Mój tez mnie bardzo wspierał i dalej wspiera. Ja w dużej mierze zbierałam się dla niego do kupy, bo on bardzo się o mnie martwił (straciłam dziecko przechodząc covid, mialam powikłania zakrzepowe i ogólnie moj stan fizyczny przez pewien czas byl kiepski)
Pisałaś że się boisz starań i kolejnej ciazy- ja też, tym bardziej że u mnie przez cesarkę wszystko jest rozciągnięte w czasie, wiec zamiast przejść do działania to ja cały czas czekam i rozmyślam... wiem, że dużo dziewczyn zachodzi w ciąże szybko po cesarce, ale ja mimo mojej ogromnej chęci posiadania dziecka chce się trochewstrzymac zeby ten odstep od operacji byl bezpieczny :( ale to jest dla mnie naprawdę bardzo trudny czas :(
Kochanie, tak bardzo bardzo Ci współczuje. Chciałbym Cię mocno przytulić. Rozumiem Cię.. nie wiem czy jesteś wierząca, ale ja staram się być ... i będę Cię mieć w moich modlitwach❣️
co do bliskich - w tym momencie wie tylko kilka osób o mojej stracie, wiec one znając już moje zdanie , po prostu mówią mi tylko, ze współczują. I to mi wystarczy.. przed rokiem nasłuchałam się tylko złotych rad, zee... powiedziałam ze ich nie potrzebuje :)
 
reklama
Tak jak mówisz, zawsze moze być gorzej, ale czy te słowa pomagają w takim momencie? Nie sądzę... po 5 tygodniach po tym wszystkim bylam na wizycie u mojej ginekolog i mowilam jej, że jest mi tak przykro ze to juz byl taki etap, że ja to tak przeżywam itp, a ona mi powiedziala, że naprawdę każda stratę się bardzo przeżywa, niezależnie od etapu i że sama niestety przez to przechodziła i rozumie jak to jest :( wiem, że te osoby pewnie próbują Cie pocieszyć, ale może daj im jakos znać że potrzebujesz czasu żeby to sobie ułożyć i przeżyć te żałobę, bo masz do tego zupełne prawo. Dobrze ze masz wsparcie męża. Mój tez mnie bardzo wspierał i dalej wspiera. Ja w dużej mierze zbierałam się dla niego do kupy, bo on bardzo się o mnie martwił (straciłam dziecko przechodząc covid, mialam powikłania zakrzepowe i ogólnie moj stan fizyczny przez pewien czas byl kiepski)
Pisałaś że się boisz starań i kolejnej ciazy- ja też, tym bardziej że u mnie przez cesarkę wszystko jest rozciągnięte w czasie, wiec zamiast przejść do działania to ja cały czas czekam i rozmyślam... wiem, że dużo dziewczyn zachodzi w ciąże szybko po cesarce, ale ja mimo mojej ogromnej chęci posiadania dziecka chce się trochewstrzymac zeby ten odstep od operacji byl bezpieczny :( ale to jest dla mnie naprawdę bardzo trudny czas :(
W sumie każdy z nas zna tylko jedną, swoją, miarę, a przecież nie da sie obliczyć i porównać skali cierpienia różnych ludzi, tą swoją znajomą miarą. Ja mam wrażenie, ze gdybyśmy przeczytały swoje historie przed poronieniem, jako post kogoś innego, to wszystkie pomyślałybyśmy „jezu nie dałabym rady na jej miejscu”. Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero będąc w sytuacji bez wyjscia. Wcześniej w życiu byśmy sie o tyle odwagi nie podejrzewały.
 
W sumie każdy z nas zna tylko jedną, swoją, miarę, a przecież nie da sie obliczyć i porównać skali cierpienia różnych ludzi, tą swoją znajomą miarą. Ja mam wrażenie, ze gdybyśmy przeczytały swoje historie przed poronieniem, jako post kogoś innego, to wszystkie pomyślałybyśmy „jezu nie dałabym rady na jej miejscu”. Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero będąc w sytuacji bez wyjscia. Wcześniej w życiu byśmy sie o tyle odwagi nie podejrzewały.
Tak, masz rację. Tez kiedyś bym nie pomyślała, że jesteś w stanie tyle znieść...
Trzeba mieć nadzieję, ale też tak jak bardzo mądrze pisaly dziewczyny, nie można się tak na 100% zafiksować tylko na tym, bo człowiek po prostu zwariuje...
Trzymam kciuki za nas wszystkie ;*
 
Każda z nas przechodzi to inaczej..nie wyobrazam sobie tego bolu gdybym nie miala juz córeczki.. mój mąż mówi że nie przeżyłby gdyby miała być to pierwsza ciąża..ale wiele z Was się z takim bólem właśnie mierzy albo mierzyło..więc wszystko będzie zależne od sytuacji . Ale bolu się nie zmierzy..dla mnie dziś to najgorszy ból świata ale w tej chwili nic gorszego nie przeżyłam.. obyśmy wszystkie wyszły mocniejsze..❤
 
Witajcie dziewczyny.. na wizycie w 9 tyg. okazało się że wszystko zatrzymało się ba 8t1d...brak echa serca...obecnie po odstawieniua duphastonu w środę wieczorem czekam na poronienie samoistne..póki co w domu.. ale nie wiem czy wogole jest szansa bo póki co nie ma nawet plamien..dla mnie to byłaby druga ciąża..pierwsza totalnie bezproblemowa zdrowa córeczka.. A teraz.. przytulam Was wszystkie i życzę nam dużo sił...
Przykro mi kochana. Ja też pierwsza ciążę miałam bezproblemowa a druga poroniłam w 18 tyg. Czasem tak po prostu bywa. Może dzidziuś był chory, może coś nie zagrało. Boli jak cholera ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Ja mialam wyrostek w ciąży i ogromny stan zapalny w organizmie, wszystko przeszło na dziecko... Lekarka po poronieniu stwierdzila że nie wiadomo czy dziecko byłoby zdrowe po tych wszystkich lekach, dwóch narkozach i że organizm kobiety jest tak skonstruowany że w większości przypadków usuwa wadliwy płód. Brzmi to strasznie bo dla mnie to było moje dziecko, nieważne jakie było było moje a teraz został mi grób i wspomnienia.
Trzymaj się i dawaj znać jak sytuacja
Oby u nas obu wszystko szybko się zadziało...bo to da szansę na kolejne starania..choć u mnie w głowie już jednak przeważa myśl że była to ostatnia próba na drugie dziecko.. i chyba tego będę się trzymać.. przytulam..
Dlaczego ostatnia próba?
Ja też miałam obawy. W lutym poroniłam, dziś jestem w 6 tyg. Ciąży. Boje się, wizyta dopiero za 2 tyg. Ale wierzę że teraz będzie dobrze. Warto próbować 😌
 
Każda z nas przechodzi to inaczej..nie wyobrazam sobie tego bolu gdybym nie miala juz córeczki.. mój mąż mówi że nie przeżyłby gdyby miała być to pierwsza ciąża..ale wiele z Was się z takim bólem właśnie mierzy albo mierzyło..więc wszystko będzie zależne od sytuacji . Ale bolu się nie zmierzy..dla mnie dziś to najgorszy ból świata ale w tej chwili nic gorszego nie przeżyłam.. obyśmy wszystkie wyszły mocniejsze..❤
Tak i to jest prawa bynajmniej dla mnie : jest troszeczkę lzej jak ma się już dziecko w domu.
Dla mnie córka w tamtym momencie była mega wsparciem. Dawała mi nadzieję
 
Przykro mi kochana. Ja też pierwsza ciążę miałam bezproblemowa a druga poroniłam w 18 tyg. Czasem tak po prostu bywa. Może dzidziuś był chory, może coś nie zagrało. Boli jak cholera ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Ja mialam wyrostek w ciąży i ogromny stan zapalny w organizmie, wszystko przeszło na dziecko... Lekarka po poronieniu stwierdzila że nie wiadomo czy dziecko byłoby zdrowe po tych wszystkich lekach, dwóch narkozach i że organizm kobiety jest tak skonstruowany że w większości przypadków usuwa wadliwy płód. Brzmi to strasznie bo dla mnie to było moje dziecko, nieważne jakie było było moje a teraz został mi grób i wspomnienia.
Trzymaj się i dawaj znać jak sytuacja

Dlaczego ostatnia próba?
Ja też miałam obawy. W lutym poroniłam, dziś jestem w 6 tyg. Ciąży. Boje się, wizyta dopiero za 2 tyg. Ale wierzę że teraz będzie dobrze. Warto próbować 😌
Dziękuję, cieszę się że po takim bardzo trudnym doświadczeniu niedługo zostaniesz mama trzymam mocno kciuki ❤❤A ostatnia próba.. bo chyba boję się kolejnych rozczarowań ..zresztą już 34 lata na karku...chyba się zwyczajnie boję...
 
Kochana nie bądź dla siebie taka ostra, mieszkam w kraju w którym zasady i instrukcje postępowania są krytyczne i tutaj np nie dostanę heparyny, jeśli nie mam na to mocnych powodów, badań i złych wyników. Lekarze postępują tak, jak każą im dowody i zazwyczaj mają rację, bo faktycznie wady genetyczne, anatomiczne i fizjologiczne to zdecydowana większość powodów poronienia. Długo z tym walczyłam (ba, 5min po poronieniu na fotelu pokłóciłam się z właścicielka całego szpitala!), ale ja powoli rozumiem ich podejście, szczególnie przy tych pierwszych poronieniach. To brzmi okrutnie, ale fakty są takie, ze coś zupełnie losowego poszło nie tak na jakims etapie rozwoju, a my nie zrobimy NIC, żeby temu zapobiec. Problemy z krwią, immunologią czy szyjką, to dalej rzadkość, ale moje podejście było takie, ze jeśli mam środki, mam czas i mam sile, to będę robić te badania i będę próbowała dowiedziec się czegokolwiek. Nie wiem, czy poleciłabym to wszyskim tu, faktycznie jest spora szansa, ze w tych badaniach nic nie wyjdzie. Jeśli masz przesłanki, to jasne, leć i walcz o swoje zdrowie, ale tez nie obwiniaj się, ze robisz coś za późno albo za mało - ja pół roku temu nie byłam nawet pewna, czy jestem w stanie kiedykolwiek zajsc w ciąże, przecież nigdy nie probowalam. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, a w tym przypadku zapobiec problemom :/ Staram się myśleć, ze na wszystko przyjdzie czas, ale łatwo zgubić cała siebie na tej drodze, łatwo się zafiksować na tym punkcie, zaniedbać inne sprawy. Rob rzeczy, które pomogą Ci dojść do siebie, na razie to przecież Ty jesteś dalej w tym wszystkim najważniejsza
Masz racje. Muszę się teraz skupić na sobie i być trochę egoistką. Całe swoje życie czuje, ze stoję obok. Taki trochę kelner. Wezmę kilka wdechów, ii zastanowię się co dalej.. trzymam za Ciebie kciuki i dziękuje Ci raz jeszcze za słowa, które docierają dosadnie:)
 
Dziękuję, cieszę się że po takim bardzo trudnym doświadczeniu niedługo zostaniesz mama trzymam mocno kciuki ❤❤A ostatnia próba.. bo chyba boję się kolejnych rozczarowań ..zresztą już 34 lata na karku...chyba się zwyczajnie boję...
No jeszcze długa droga przede mną do zostania po raz kolejny mama ale wierzę że będzie dobrze, mimo napadów strachu bo wiem że one będą, czuje się dziwnie spokojna. Też się bałam kolejnej ciąży, ale myślałam że będę bardziej zestresowana. Żyje z dnia na dzień. A wiekiem się nie przejmuj. Ja mam 32 lata.
 
reklama
W sumie każdy z nas zna tylko jedną, swoją, miarę, a przecież nie da sie obliczyć i porównać skali cierpienia różnych ludzi, tą swoją znajomą miarą. Ja mam wrażenie, ze gdybyśmy przeczytały swoje historie przed poronieniem, jako post kogoś innego, to wszystkie pomyślałybyśmy „jezu nie dałabym rady na jej miejscu”. Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero będąc w sytuacji bez wyjscia. Wcześniej w życiu byśmy sie o tyle odwagi nie podejrzewały.
Jak to ładnie napisałaś.
"Przekonujemy się, ile mamy siły dopiero w sytuacji bez wyjścia "
Ja to ujmuję jeszcze tak: Skoro w ekstremalnie trudnym momencie sobie poradziłam, to ze wszystkim sobie poradzę. I teraz, w kwestii ciąży miałam obawy, ale nie paraliżował już mnie strach. Nie na wszystko mamy wpływ, wielu wydarzeniom nie da się zapobiec. Leci 27tc, dziewczyny trzymam za Was wszystkie mocno kciuki🤞
 
Do góry